Na początku września Aleksandra Krawczyk wzięła udział w swoim pierwszym wyścigu ultra. – Oczywiście, że myślę o kolejnym. Mam w planach ponowny start na dystansie 2x IM – mówi. Teraz jednak zawodniczka koncentruje się na mistrzostwach świata IRONMAN 70.3, które odbędą się amerykańskim St. George.
ZOBACZ TEŻ: Aleksandra Krawczyk: „W moich żyłach płynie triathlonowa krew”
Akademia Triathlonu: Zanim przejdziemy do startu w MŚ St. George, chciałbym wrócić do podwójnego IM w Bad Radkersburg. Rozmawialiśmy o tym, że logistyka tego wyzwania była długą i skomplikowaną pracą. Śledząc i czytając Twoją relację mam jednak wrażenie, że byłaś przygotowana na naprawdę wszystko?
Aleksandra Krawczyk: Przygotowania logistyczne do Double Ironman rozpoczęłam kilka miesięcy wcześniej. Chciałam być gotowa na każdą możliwą opcję i każdą ewentualność. Aczkolwiek ciężko jest jednak przygotować się do czegoś, w czym wcześniej nie brało się udziału. Można sobie tylko wyobrazić, czego się można spodziewać, ale wiadomo, że doświadczeń nabiera się, biorąc udział w danym wydarzeniu i zawodach, wtedy można wyciągnąć wnioski i się lepiej przygotować.
AT: Pływanie wyszło świetnie, doskonale radziłaś sobie też na rowerze. Kiedy pojawił się problem w postaci deszczu, nie było to problemem. Tutaj widać, że nie tylko Ty byłaś doskonale przygotowana, ale też Twoja ekipa dokładnie wiedziała, co robić. To było wsparcie techniczne, ale również mentalne?
Aleksandra Krawczyk: Gdyby nie ogromne wsparcie mentalne, mojego Pink Supportu, moich dziewczyn, na pewno bym nie ukończyła tych zawodów. Wsparcie techniczne jest potrzebne, ale w takich zawodach, na takim dystansie, to przede wszystkim, żeby przezwyciężyć dyskomfort i złe samopoczucie, potrzebna jest mocna głowa.
Wyświetl ten post na Instagramie
AT: Kryzys przyszedł na biegu, kiedy miałaś kilkanaście pętli do końca. Co wtedy myślałaś? Jak udało się przezwyciężyć ten kryzys?
AK: Kiedy złapał mnie kryzys na ostatnich kilkunastu pętlach na biegu, ból był tak przeogromny, że starałam się wyłączyć głowę i o niczym nie myśleć. Wiedziałam o tym, że na pewno nie zejdę z trasy i niezależnie od tego, jak długo by to miało trwać, to dotrę do mety. Mobilizowało mnie to, aby przyspieszyć kroku i w końcu zakończyć to i mieć to już za sobą, poczuć ulgę i radość z ukończenia tych zawodów.
AT: Jak mogłabyś opisać uczucie, które pojawiło się po przekroczeniu mety? Czy po opadnięciu emocji, myślisz o kolejnym starcie Ultra?
AK: Trudno jest opisać słowami to, co czułam po przekroczeniu linii mety. To była radość, ulga i wdzięczność za wsparcie dla moich dziewczyn. To była przeogromna ekscytacja za to, że przełamałam swoje słabości i że ukończyłam swój pierwszy Ultratriathlon. Cieszyłam się, że mogłam celebrować ten sukces wspólnie z moim Pink Supportem.
Oczywiście, że myślę o kolejnym starcie ultra. Mam w planach ponowny start na dystansie 2x IM. Jeżeli zapytasz, czy chciałabym wystartować na dłuższym dystansie, to na razie emocje i wspomnienia z tego podwójnego są na tyle świeże, że nie podjęłabym wyzwania, aby ukończyć 3x IM lub 5x IM. Nigdy jednak nie mów nigdy.
AT: Sezon zakończysz mistrzostwami świata w Utah. Jak znaleźć motywację na taki start, po najważniejszym wyzwaniu kariery, jakim było Ultra w Austrii?
AK: Trudno jest teraz znaleźć motywację do treningów. Moje ciało jest ewidentnie już gotowe na roztrenowanie. Chociaż mistrzostwa świata to też jest piękna sprawa i zwieńczenie mojej wieloletniej przygody triathlonowej. Cieszę się, że będę mogła wziąć udział w takim wydarzeniu.
Wyświetl ten post na Instagramie
AT: Tutaj istotną rolę odgrywała będzie aklimatyzacja. Kiedy wylatujesz do USA, aby tam adaptować się do warunków w Utah?
Aleksandra Krawczyk: Aklimatyzacja będzie kluczowa. Wylatuję do Stanów 20 października. Będę miała 8 dni, aby się dostosować do zupełnie innej pogody oraz zmiany strefy czasowej.
Co Twoim zdaniem będzie największym wyzwaniem podczas startu w St. George? Wysoka temperatura? Przewyższenia na trasie rowerowej?
Aleksandra Krawczyk: Powiem ci szczerze, że zupełnie się nad tym nie zastanawiałam. Chyba po moim ostatnim starcie i doświadczeniach z Bad Radkersburg, wielogodzinnej jeździe w deszczu i gradzie, jeździe w nocy i w takich sytuacjach, gdzie dyskomfort był bardzo duży, zmieniłam nastawienia i zamierzam adaptować się do tego, co przyniesie dzień i trasa zawodów w Utah. Co będzie, to będzie. Chcę się cieszyć z każdego kilometra i z tego, że biorę udział w mistrzostwach świata.
AT: Masz jakieś oczekiwania związane ze startem w Utah?
AK: Jakie mam oczekiwania? Żeby zapamiętać go jak najlepiej, by tu i teraz oraz cieszyć się z tego startu.
Wyświetl ten post na Instagramie
AT: Czego Ci życzyć przed startem w MŚ?
AK: Na pewno, żebym bez zbędnych problemów dotarła do Stanów Zjednoczonych oraz dużej pięknej przygody i czerpania radości ze startów.
AT: Dziękujemy za rozmowę.