Aleksandra Krawczyk: „W moich żyłach płynie triathlonowa krew”

Już w sobotę rano Aleksandra Krawczyk znana również jako Tri w kolorze blond rozpocznie największe triathlonowe wyzwanie swojej kariery – weźmie udział w podwójnym Ironmanie w Austrii. Skąd w ogóle taki pomysł? Jak wygląda logistyka? Opowiada o tym w wywiadzie dla Akademii Triathlonu.

Akademia Triathlonu: Jak napisałaś w jednym ze swoich wpisów marzyłaś o double Ironman, ale to prezent od koleżanek pchnął Cię do rozpoczęcia przygotowań. Możesz powiedzieć o tym coś więcej?

Aleksandra Krawczyk: Cały pomysł zrodził się w 2020 roku, kiedy mieliśmy lockdown. Cała branża gastronomiczna była zamknięta ze względu na covid. Ja się frustrowałam, że moja restauracja rodzinna Krasnodwór jest zamknięta i nie wiadomo, kiedy będzie otwarta, a już nie wspominam o tym, że wszystkie nasze plany triathlonowe dotyczące sezonu były w zawieszeniu.

Jednego dnia powiedziałam mojemu trenerowi (a był już chyba 40 dzień lockdownu), że jak otworzą w końcu restauracje, to zamierzam pokonać tyle kilometrów, ile dni moja restauracja była zamknięta. Restauracje otworzyli jakieś dwa tygodnie później. Minęło 65 dni. Aby udokumentować ten „piękny” okres, przebiegłam 65 kilometrów. To było moje pierwsze zderzenie się z dystansem ultra. Skoro przebiegłam już swój pierwszy dystans ultra, to wraz ze swoją przyjaciółką Asią wpadłyśmy na pomysł, aby spróbować swoich sił na rowerze. Przejechałyśmy raz 200 kilometrów, następnie 300 kilometrów, a skoro był rower i bieganie, to chciałam się też spontanicznie sprawdzić na pływaniu. W tym samym roku przepłynęłam 10 kilometrów.

Wtedy pojawiła się pierwsza myśl, aby może spróbować swoich sił i kiedyś wystartować w zawodach ultra. W 2021 roku sezon rozpoczął niefortunnie – złamałam obojczyk. To był trudny okres i po tym czasie, były moje urodziny. Moje przyjaciółki chciały mnie podbudować i postawić ponownie na triathlonowe tory. Sprezentowały mi start na podwójnym dystansie Ironmana, ochoczo mówiąc mi, że jeżeli wystartuję, to będą mnie wspierały. Nie mogłam powiedzieć nie! Ahoj przygodo, nie mogłam się doczekać tej całej przygody i debiutu na dystansie ultra.

ZOBACZ TEŻ: Polacy wysoko w rankingu narodów ETU (Age Group)

AT: Przygotowanie do ultratriathlon to nie tylko ciężki trening, ale też naprawdę wiele logistyki. Support, rower, odżywki, samochód – można tak wymieniać. Jak sobie z tym poradziłaś, jako osoba, która debiutuje w ultra?

AK: Tak, jest naprawdę dużo logistyki wokół tych zawodów. Zupełnie inaczej wyglądają przygotowania. Już tak naprawdę od dwóch miesięcy przygotowywałyśmy się z dziewczynami do tego wyjazdu. Na początku trzeba było się zastanowić, jak tutaj dotrzeć i zarezerwować odpowiednie miejsce. My od samego początku miałyśmy pomysł, aby pojechać na miejsce kamperem. Tutaj ogromna wdzięczność dla sponsora Camp On Tour, który dał nam taką możliwość i możemy takim cudownym kamperem podróżować i być na miejscu. Zarezerwowałyśmy tutaj również miejsce w formie backupu dla mnie w apartamencie na dzień przed startem, abym mogła się wyspać. Cała logistyka też była powiązana z zaplanowaniem żywienia na cały dystans. Wiadomo, że same żele i suplementy, które daje mi Mondolab, są niewystarczające na wysiłek, który trwa kilkanaście lub nawet do ponad 30 godzin. Dlatego wcześniej musiałam zacząć testować jedzenie – przykładowo próbowałam jeść makaron podczas treningu rowerowego lub tortillę z szynką, aby było coś słonego i przełamać słodkie smaki batonów i żeli.

Oczywiście bez wsparcia sponsorów i partnerów taki wyjazd byłby bardzo utrudniony, już nie wspominając, że bardzo kosztowny. Samo wpisowe jest wysokie. Na miejscu trzeba pojawić się z dużym wyprzedzeniem. Podziwiam kogokolwiek, kto podejmuje takie wyzwanie bez supportu. Ja nie wiem, jakbym sobie poradziła bez moich dziewczyn. Otrzymałam od nich ogromne wsparcie już przed startem w zakresie logistyki i pomoc pod kątem diety oraz doboru ubrań (tutaj dziękuje Bikeway oraz On Running za zestawy na różną pogodę).

Bardzo ważne jest przygotowanie roweru od strony technicznej np. testowanie oświetlenia w nocy, bo w końcu część dystansu będę miała do pokonania, kiedy będzie ciemno. Dzięki wsparciu Airbike jestem podwójnie gotowa. W razie potrzeby mam przygotowane na zawody dwa jednakowe rowery.

Jak sobie poradziłam? Dopiero zobaczymy (śmiech). Szczęśliwie dojechałyśmy, prowadząc przez kilkanaście godzin kampera, a więc było też bardzo dużo śmiechu. Wszystko sobie super poukładałyśmy logistycznie i spakowałyśmy. Mamy namiot, który nam bardzo pomoże podczas tej dobry wyścigu. Dziewczyny będą mogły poukładać moje ubrania na zmianę i jest miejsce na żywienie.

AT: Czy Double Ultra to największe wyzwanie Twojej kariery?

AK: Tak, Double Ironman to moje największe dotychczasowe wyzwanie. Jeszcze nigdy nie brałam udziału w takim długim wyścigu. Jestem ciekawa, jak zaadoptuje się do tego mój organizm. Zaczęłam konkretne przygotowania w listopadzie 2021 roku. W tym czasie dużo trenowałam. Zrobiłam wszystko, co trener Marek Jaskółka mi rozpisał. Ominęłam może kilka treningów. Zobaczymy, jak taka objętość treningowa przygotowała mnie do takiego dystansu.

AT: Twój support jest zapewne niesamowitym wsparciem i dodatkową motywacją. Czy Ty potrzebujesz w ogóle motywacji, bo mam wrażenie, że sama się świetnie motywujesz do ciężkiej pracy i treningów?

AK: W moich żyłach płynie triathlonowa krew. Śmieję się, że w sumie nie potrzebuję na co dzień motywacji, aby wstać i zrealizować trening. Wiadomo, że mój support jest dla mnie ogromnym wsparciem i w trudniejszych momentach, kiedy przychodzi chwila i przestaję wierzyć w siebie, to wiem, że mogę na nie liczyć. One zawsze mnie podniosą na duchu i przypomną moją drogę oraz to, że mamy mocniejsze i słabsze dni. Ten cel nakręcał mnie przez cały rok. Nawet nie zastanawiałam się, ile godzin spędziłam na treningach. To, co było wpisane w planie, realizowałam z uśmiechem na twarzy i takim poczucie, że to przybliża mnie do mojego celu.

AT: Czy masz jakieś oczekiwania związane z tym debiutem w ultratri? Czy raczej nie myślisz o konkretnym czasie, który chcesz osiągnąć na mecie?

AK: Oj tak! Chciałabym korzystać i cieszyć się każdą minutą tego wyścigu. Pamiętam swój debiut na dystansie Ironman i wiem, że takie emocje towarzyszą tylko podczas debiutu i później drugi raz już nie smakuje tak dobrze. Chciałabym jak najszybciej i bez większego bólu dotrzeć do mety. Jestem jednak świadoma, że pokonanie takiego dystansu nie będzie przyjemne i pojawią się momenty z ogromnym dyskomfortem. Mam nadzieję, że poczuję radość bycia w tym dyskomforcie i na pewno ogromną satysfakcję z przekroczenia mety. Czas ma drugorzędne znaczenie, bo będę zadowolona, jeżeli uda mi się ukończyć rywalizację.

Grzegorz Banaś
Grzegorz Banaś
Redaktor. Lubi Lionela Sandersa i nowinki technologiczne. Opisuje ciekawe triathlonowe historie, bo uważa, że triathlon jest wyjątkowo inspirującym sportem, który można uprawiać w każdym wieku. Fan dobrej kawy i książek Jamesa S.A. Corey'a.

Powiązane Artykuły

Śledź nas

18,455FaniLubię
2,375ObserwującyObserwuj
435SubskrybującySubskrybuj

Najpopularniejsze