Rozumiem, że może się nie chcieć iść na trening. Nie rozumiem, jak można nie iść na trening.
Rozumiem, że można nie być najlepszym. Nie rozumiem, jak można nie chcieć być najlepszym.
Żeglarstwo. To był mój sport. Na morzu miałem największe osiągnięcia. To Trener żeglarstwa wychował mnie jako sportowca i to Jemu zawdzięczam rozwój tych cech, które w dorosłym życiu przydają mi się codziennie. Systematyczności. Wytrwałości. Decyzyjności. Koncentracji. Radzenia sobie z porażkami (a żaden sukces nie smakuje tak dobrze, jak źle może smakować porażka…). Nauczył mnie jeszcze czegoś…
Mieliśmy taki zwyczaj, że poza sezonem, w soboty, spotykaliśmy się wspólnie z koleżankami i kolegami z klubu na odprawy i treningi. Siadaliśmy na trzygodzinną odprawę z dużą dozą teorii regatowej, a potem biegliśmy na basen, żeby popływać. Raz, jednym z tematów spotkania były starty do wyścigów.
Każde zawody żeglarskie bowiem, czyli regaty, w jakiejkolwiek formule, czy to regat flotowych czy match racing, składają się z kilku pojedynczych wyścigów i w każdym sam jego początek, czyli start, jest niezwykle istotny. Pozwala wypracować przewagę nad zawodnikami już na początku gonki (wyścigu). Sam zaś start polega na przekroczeniu teoretycznej linii startu wyznaczonej najczęściej pomiędzy nabieżnikiem na statku komisji regatowej a boją oddaloną od kilkunastu do kilkudziesięciu metrów dalej w ściśle określonym momencie procedury startowej. Na statku komisji podnoszone są i opuszczane flagi oznaczające kolejno 5 minut do startu, 4 minuty, 1 minutę i start. „Przeciąć’ lini startu wcześniej nie można, bo za falstart są kary. Za późno – to przeciwnicy będą już z przodu. Itd. Itp.
Mistrzostwa Polski, 2006 r. Czołówka wyścigu. Wszyscy żeglowali pod okiem tego samego Trenera.
Trener w czasie jednej z odpraw spytał nas: „Co jest najważniejsze na starcie?’. Zaczęliśmy się prześcigać w odpowiedziach: „dobry timing!’, „rozpędzenie łódki wcześniej’, „dużo miejsca po zawietrznej’, „start z odpowiedniego końca linii’, „sprawdzenie gdzie jest górna boja’, „sprawdzenie linii startu’, „sprawdzenie charakterystyki zmian wiatru’, „dobre ustawienie względem najgroźniejszych przeciwników’, „opracowana strategia na pierwszą halsówkę’, „zebrany luz z regulacji’ i tak dalej. I wszystko to prawda, ale żadna z odpowiedzi nie satysfakcjonowała Trenera. Zachodziliśmy w głowę o co może mu chodzić, przecież wymieniliśmy wszystko i nawet najlepsi z nas nie potrafili wskazać nic więcej…
Determinacja. To była poprawna odpowiedź. Ułóż sobie w głowie ten start i zrób wszystko, żeby go wygrać. Nie bój się najlepszych, nie sugeruj się nimi, oni też popełniają błędy. Co z tego, że obok ustawia się aktualny Mistrz Polski. Wywieź go na falstart. Zaufaj swojemu rozeznaniu, swoim umiejętnościom i walcz o pozycje i prędkość na starcie. Walcz za wszelką cenę. Sprawdź siłę swojej woli i jakość pragnienia wygrania wyścigu. Bądź zdeterminowany!
Dzisiaj już wiem, że Igrzyska Olimpijskie nie były dla mnie i jak napisałby Lem: Nic z tego, co się nie spełniło, już na pewno się nie spełni; i trzeba się z tym pogodzić milcząc, bez strachu, a jeśli się da – i bez rozpaczy. Dla mnie było coś innego. Podejście do trenowania, czy szerzej, podejście do rozwijania swoich umiejętności. I to o to chodziło Trenerowi. Nie o technikalia, a o nastawienie. O pragnienie zwycięstwa. O determinację w dążeniu do celu.
Mój Trener rozumiał, że może się nie chcieć iść na trening. Nie rozumiał, jak można nie iść na trening. Mój Trener rozumiał, że można nie być najlepszym. Nie rozumiał, jak można nie chcieć być najlepszym. I wpajał nam to przez kilka lat na lądzie i morzu, w czasie flauty i podczas sztormu.
To jest właśnie esencja sportu, ścigaj się ze samym sobą, bądź lepszy niż wczoraj. To jedyna droga do tego aby być najlepszym w ogóle. Nie ma nie mogę to tylko kwestia odpowiedniej motywacji i tego co chce się osiągnąć.
Arek, musiałbyś płynąć na samych nogach lub kręcić pedałami do tyłu :-)))
Jarek jak widać na załączonym pierwszym komentarzu – popełniam błędy! 🙂 Stary dyslektyk… a w treningach to już się nie mówi!!! Nobody is perfect …. 😛
Tak próbuje robić 😉 Ale Arek nie popełnia błędów 😉 no może za małe by dac mi szansę
U mnie wręcz odwrotnie z tymi treningami. Zaczynam rozumieć kiedy nie iść aby kolejny był efektywniejszy… Z wiekiem potrzeba coraz więcej czasu na regenerację. Poza tym tak łatwo zabić radość zmuszjąc się do treningu… Każdy z nas próbuje w jakiś sposób pobuje określić swoje cele, znaleźć złoty środek… 🙂
Bardzo dziękuję za ostatni akapit! Niby proste i nieskomplikowane, a jakże trudne w realizacji (przynajmniej dla mnie).