Sergiusz Sobczyk postanowił odnieść się do zarzutów dotyczących tego, czemu nie startuje jako profesjonalny zawodnik. – Każdy może mieć to, co ja mam. Wytrwałość, cierpliwość i powtarzalność za wszelką cenę. Za 10 lat – napisał.
Temat przejścia na zawodowe ściganie wywołuje zawsze gorące dyskusje. Od jakiego momentu zawodnik jest PRO? Czy ambitny zawodnik powinien przejść na zawodowstwo, aby nie zabierać miejsca i nagród amatorom? Niedawno swój komentarz na ten tema zamieścił Sergiusz Sobczyk.
„Trzymam się obranej drogi”
W swoim wpisie Sobczyk wrócił do czasów swojego triathlonowego debiutu na pełnym dystansie. Dziesięć lat temu miał na nim czas 10:51. Niedawno podczas zawodów w Hamburgu uzyskał czas 8:08. Nie był to jednak efekt chwilowej dobrej formy, ale trwająca latami, konsekwentna praca.
– Moja konsekwencja, praca i wiara w proces i ludzi, nieustająca chęć bycia lepszym, szukając rozwoju w każdym obszarze, sprawiły, że po 10 latach jestem w tym miejscu. To nie są magiczne predyspozycje, które ma tylko wąska grupa ludzi. To wartości, które wymagają pracy nad sobą, priorytetów, wytrwałości. Każdy może je mieć – pisze zawodnik.
Sobczyk zaznaczył również, że od 7 lat współpracuje z tym samym trenerem, „wierzy w proces”, ale jednocześnie idzie własną drogą, zamiast patrzyć na innych. Wytrwałość jest niezwykle ważna – pojawiało się wiele osób, które z nim wygrywało, ale później znikały.
– Mieli predyspozycje, nie mieli wytrwałości, dziś jestem ja, ich nie ma. Wtedy, jak i w latach, kiedy nie wszystko szło u mnie dobrze, nikt nie mówił, że powinienem być pro – kontynuuje.
PRO? Może kiedyś…
Sobczyk zaznaczył, że możliwe, że kiedyś przejdzie na zawodowe ściganie. Tymczasem ma jednak apel do swoich rywali, którzy narzekają na „zgarnianie statuetek”.
– Dziś, zamiast marudzić, że nie macie motywacji, bo Sobczyk zgarnia wam statuetki, weźcie się w garść chłopcy. Każdy może mieć, to co ja mam. Wytrwałość, cierpliwość, powtarzalność za wszelką cenę. Przez 10 lat – pisze.
Przypomnijmy, że niedawno zawodnik wywalczył slota na mistrzostwa świata w Konie. Podczas IRONMAN Hamburg był jednym z najlepszych AG w klasyfikacji OPEN z czasem 8:08. W październiku poleci na Hawaje!
Dokładnie, kibicujemy Serusiowi jak możemy. W sumie nie rozumiem tych age grouperow co zaginaja parola, mlodosci juz nie cofniecie. Ale pozytywni uzeleznieni od sportu ludzie.