Nieudany sezon 2024 Fenella Langridge tłumaczyła zmęczeniem. Teraz zdiagnozowano u niej kontuzję, która wymaga operacji. Czy triathlonistka wróci do ścigania w 2025?
ZOBACZ TEŻ: Robert Wilkowiecki: Po operacji pojawił się problem. „Był lekki strach”
Dla Fenelli Langridge ostatnie 12 miesięcy było naprawdę trudne, a dobre wyniki, na które pracowała – nie przechodziły. Brak formy tłumaczyła zbyt dużym zmęczeniem. Podobnie pechowo zakończył się jednak jej pierwszy start w sezonie 2025, kiedy nie ukończyła rywalizacji podczas IRONMAN New Zeland.
Diagnoza, której się nie spodziewała
Tłumacząc słabą formę zmęczeniem Langridge, rozpoczęła przygotowania do sezonu 2025 na Wyspach Kanaryjskich. Te nie szły jednak po jej myśli. Oprócz braku siły, triathlonistka zaczęła odczuwać nietypowe dolegliwości podczas jazdy rowerem oraz biegania. Jak tłumaczy, nie mogła biegać bez uczucia, że „ugina się” pod nią noga.
– Ból przemieszczał się po nodze. Trudno to opisać, a zaczęłam to odczuwać dopiero przy nieco intensywniejszym wysiłku, co było bardzo dezorientujące – tłumaczy.
Początkowo Langridge myśłała, że ma problemy z uciskiem na nerwy lub rwą kulszową. Chodziła więc do fizjoterapeutów i wzmacniała mięśnie podczas treningów siłowych. Już przed pierwszym wyścigiem sezonu objawy ponownie dały o sobie znać.
Triathlonistka postanowiła więc sprawdzić swój stan zdrowia. Jak mówi: „otrzymaliśmy diagnozę, której się nie spodziewaliśmy” – endofibrozę tętnicy biodrowej zewnętrznej. EIAE to rzadka choroba dotykająca na ogół zdrowe osoby. Najczęściej występuje u zawodowych kolarzy, ale odnotowano również przypadki wśród innych sportowców wytrzymałościowych.
– W prostych słowach to stwardnienie tętnicy biodrowej zewnętrznej, u mnie po lewej stronie. Tętnica powinna być okrągła, a moja się stwardniała i zmniejszyła swoją średnicę. To ograniczenie powoduje, że przepływ krwi do lewej strony jest mniejszy. Gdy tylko chcę pracować mocniej i pompować więcej krwi do nóg, krew i tlen nie docierają tam, gdzie powinny, stąd uczucie nagromadzenia mleczanu i skurcze – tłumaczy Langridge.

„Nie miałam już siły na pozytywne nastawienie”
Triathlonistka dostała zielone światło, aby wystartować w Nowej Zelandii. Ze zmienioną pozycją na rowerze oraz inną niż dotychczas taktyką postanowiła spróbować. Objawy okazały się jednak na tyle bolesne, że musiała zejść z trasy.
– Ten okres był bardzo stresujący – cały zeszły rok i kolejny wyścig – nie miałam już siły na pozytywne nastawienie – mówi.
I chociaż może brzmieć to nieco zaskakująco, to jak stwierdza zawodniczka: „diagnoza to dobra wiadomość”. W przyszłym miesiącu zawodniczkę czeka operacja.
– Diagnoza to dla mnie dobra wiadomość, bo tłumaczy cały zeszły rok i sprawia, że czuję się bardziej normalnie, a nie jak osoba, która nie wie, co dzieje się z jej ciałem. To daje mi nadzieję, że mam szansę wrócić na poziom, na którym chciałabym być, zamiast myśleć negatywnie, czy w ogóle jeszcze będę zawodową sportsmenką – wyjaśnia.