SWISSMAN Xtreme Triathlon to jeden z najbardziej popularnych ekstremalnych wyścigów triathlonowych na całym świecie. W tegorocznej edycji na starcie zameldowało się trzech Polaków. Jak sobie poradzili?
ZOBACZ TEŻ: Pionier cross triathlonu. Czym jest XTERRA Triathlon?
Przez góry do serca Szwajcarii
Swissman Xtreme Triathlon to wyścig na dystansie pełnego Ironmana (3,8 km pływania / 180 km jazdy na rowerze / 42 km biegu). Prawdziwą trudnością zawodów nie jest jednak sam dystans, lecz przede wszystkim niezwykle wymagająca trasa, o łącznej sumie przewyższeń wynoszącej 5575 m.
Wyścig rozpoczyna się w południowej części Szwajcarii, a następnie prowadzi przez trzy przełęcze alpejskie (z najwyższymi punktami: Gotthard Pass 2106 m n.p.m., Furka Pass 2429 m n.p.m., Grimsel Pass 2164 m n.p.m.) wprost do serca Szwajcarii.
Zmagania kończy biegowa wspinaczka w malowniczej przełęczy Kleine Scheidegg, leżącej na wysokości 2061 m.n.p.m. między górskimi szczytami Eiger i Lauberhorn.
Polacy w Swissman Extreme Triathlon
W tegorocznej edycji Swissman Extreme Triathlon udział wzięło ponad 200 zawodników z całego świata. Na starcie zawodów stanęło również trzech Polaków – Michał Kosmowski, Piotr Stec i Witold Dzitkowski.
Michał Kosmowski, dla którego start w Szwajcarii był debiutem w ekstremalnym triathlonie, ukończył wyścig ze świetnym czasem 14:24:12 i zajął 8. miejsce.
– Superciężkie warunki – najpierw wiatr, potem upał dały do wiwatu! Jestem superszczęśliwy, bo jeżeli cierpieć to tylko w tej niesamowitej scenerii #szwajcarii. Co za doświadczenie! Dziękuję mojemu support teamowi, który odwalił kawał roboty logistycznej i był na nogach 48 godzin – napisał po zakończonym wyścigu.
Jako drugi z Polaków z czasem 19:38:02 na metę Swissman Extreme Triathlon dotarł Piotr Stec. Witold Dzitkowski, który po raz drugi próbował swoich sił w Swissmanie, podobnie jak w zeszyłm roku nie ukończył zawodów.
– W planach miałem wielki rewanż, po ubiegłorocznym DNF, jednak sport nie wybacza błędów, nie usprawiedliwia słabości, nie akceptuje braków. Nie wszystko było pode mnie dzisiaj, ale nie powiem „nie udało się”, bo to jednoznaczne z usprawiedliwieniem się i zarzucaniem winy na otoczenie, ja mówię otwarcie „nie podołałem”, bo tylko porażka, którą się akceptuje, może stanowić lekcje na przyszłość […] Swissman vs. Witek 2:0, także uprzedzając pytania… to nie trylogia, wystarczy – napisał Dzitkowski.