Herbalife Triathlon Susz 2012 za nami. Wyniki znane, czas na podsumowanie zawodów pod względem organizacyjnym. Podobnie jak ocena Środy Wielkopolskiej i Malborka, ocena zawodów w Suszu będzie podzielona na dwie części. Przedstawimy pozytywne strony imprezy i to, co naszym zdaniem wymaga jeszcze dopracowania. Liczymy oczywiście na Wasze, merytoryczne uwagi, które pozwolą podnieść organizację zawodów na jeszcze wyższy poziom. Zanim przejdziemy do oceny zawodów jeszcze słowo o drugim dniu zawodów na dystansie sprinterskim. W serii A mogliśmy oglądać Aktualną Mistrzynię Świata w kategorii U23 – Agnieszkę Jerzyk, która w Suszu wystartowła po raz pierwszy. W wielkim skrócie pokazujemy start, zmianę w T1 i finish – wspaniale zachował się Adam Głogowski, który na mecie przepuścił Agnieszkę Jerzyk, będąc już pewnym wygranej w swojej kategorii.
Start w Suszu był dla naszej reprezentantki jednym z kilku startów treningowych przed Igrzyskami Olimpijskimi w Londynie, w których wystartuje już 4 sierpnia. Agnieszka Jerzyk przyjechała do Susza prosto z obozu w wysokich górach Sierra Nevada.
http://youtu.be/X2CW6EU1c98
Tutaj znajdziesz pełne wyniki na dystansie SPRINT. Dzień wcześniej Agnieszka Jerzyk dopingowała zawodników na trasie dystansu długiego. To były wspaniałe zawody mimo bardzo trudnych warunków atmosferycznych. Wysoka temperatura, słońca i duchota bardzo utrudniały pokonanie dysansu Half Ironman. Z 550 zawodników, którzy stawili się na starcie, zawody ukończyło 472. Trzy osoby zmuszone były do skorzystania z pomocy medycznej z uwagi na oznaki odwodnienia organizmu. Na 3km przed metą zasłabł również ubiegłoroczny Ambasador zawodów Piotr Adamczyk, który nie zadbał o odpowiednie nawadnianie podczas zawodów i musiał skorzystać z pomocy lekarzy w szpitalu w Iławie. Jeszcze tego samego dnia został wypisany. Wszyscy tegoroczni Ambasadorzy Herbalife Triathlon Susz ukończyli zawody, niektórzy nie kryjąc łez wzruszenia na mecie. Doskonały czas jak na debiut w triathlonie zaliczył Maciej Dowbor, który ukończył wyścig z wynikiem 5h 24 minuty.
Relacja Video z zawodów w Suszu już wkrótce. Czas teraz na podsumowanie organizacyjne imprezy.
Plusy:
– doskonała atmosfera zawodów i animacja dopingu, który dodawał skrzydeł. To, co robili Andrzej Szołowski i Jerzy Górski jest przykładem, jak należy animować imprezą sportową, a jednocześnie udzielać podstawowych informacji na temat triathlonu i tego, co aktualnie dzieje się na trasie.
– ilość kibiców i doping na trasie! Trybuny rozstawione wzdłuż ostatniej prostej na mecie to rewelacyjny pomysł! Doping w miejscowościach na trasie rowerowej również doskonały.
– organizacja w strefie zmian, ogrodzona T1, wykładzina i sztuczna trawa na wyjściu z wody i na dobiegu do trasy rowerowej.
– start z wody ograniczony 3 bojami na dużej szerokości, co zapewniło wystarczającą ilość miejsca dla 550 zawodników.
– niespotykana podczas zawodów w Polsce liczba wystawców na Expo (25) i jakość targów. W dużej hali sportowej, gdzie bez względu na pogodę można było zapoznać się z nowościami na rynku triathlonowym, nawiązać kontakty i zaopatrzeć się w niezbędny sprzęt. W tym samym miejscy doskonale funkcjonowało biuro zawodów, nie było kolejek, obsługa bardzo miła i szybka. Dodatkowym plusem były numery zawodników „tatuowane” na ciele – wyraźne, duże i mimo, że stanowią pamiątkę przez kilka dni, nie ma problemu, że po wyjściu z wody po pierwszej konkurencji już nie widać, z którym numerem, kto startuje.
– kolejnym plusem był wielki telebim, na którym nie tylko można było oglądać powtórki z rywalizacji na trasie i przekraczania mety, ale również aktualne wyniki zawodników.
– zaplecze medyczne w postaci kilkunastu stanowisk do masażu. Ten, kto skończył zawody nieco powyżej 5h mógł jeszcze liczyć, że nie będzie stać w kolejce, ale później na przyjemność trzeba było trochę poczekać.
– kurtyna wodna na nawrotce przy mecie i punkcie żywieniowym. Każdą pętlę odliczało się własnie do tego miejsca! Dawało drugie życie. Przydałaby się jeszcze jedna, po drugiej stronie jeziora.
– miałem wrażenie dobrego sędziowania na motorach i dbania o to, aby nie było draftingu. Choć sam też musiałem o to zadbać, ponieważ dwukrotnie podłączali się zawodnicy, którzy chcieli walczyć jak na olimpijce. Wystarczyło zjechać na bok i dać do zrozumienia, że walczymy uczciwie.
– stanowisko rowerowe firmy Shimano, gdzie można było dopompować koła, poprawić ustawienia roweru!
– pasta party przed zawodami: 4 rodzaje potraw z makaronu. Był wybór, porcje odpowiednio duże.
– Największa impreza w Polsce. Do dwóch dystansów, w ciągu dwóch dni zawodów zgłosiło się ponad 1000 osób.
– odpowiednie zaplecze sanitarne, liczba toalet i łazienki w hali sportowej
{gallery}plus_susz{/gallery}
Nad czym trzeba popracować, a co do całkowitej zmiany:
– trasa rowerowa. Bez komentarza. Władze miasta muszą coś zrobić, jeśli marzą o organizacji zawodów w Suszu w przyszłości, bo wcześniej czy później dojdzie do tragedii. Nie ma żadnej przyjemności z jazdy i ścigania się w takich warunkach. Trasa nierówna, z koleinami, połatany asfalt, pęknięcia i kostka brukowa, na której traciło się bidony, szybkość i …nerwy.
– półlitrowe bidony wypełnione wodą lub izotonikiem do połowy, to był bardzo zły pomysł. W takich warunkach pogodowych prosiło się o wstawienie bidonów 0,7 litra.
{gallery}minus_susz{/gallery}
– przy takiej pogodzie „wszystkie siły” należało rzucić na drugą stronę jeziora, gdzie w odsłoniętym terenie temperatura była jak na pustyni. Brakowało lodu i zimnej wody.
– Przy bardzo trudnych warunkach pogodowych (upał) z drugiej strony jeziora powinien być stały punkt medyczny – lotny patrol sanitariuszy na wypadek problemów z zasłabnięciem.
– zamiast dużej ilości batonów lub bananów w punktach żywieniowych na biegu, warto pomyśleć nad żelami – to w imieniu zawodników, którzy mają problemy z trawieniem stałego pokarmu i potrzebują łatwo przyswajalnych węglowodanów.
– w strefie żywieniowej na rowerze warto pomyśleć nad wyraźnym oznaczeniem bidonów z wodą i izotonikiem – dwa różne kolory bidonów – np.: niebieski z wodą, zielony z izotonikiem. Zawodnicy walczący o wynik nie zwalniają w strefie i niestety jest mało czas na wymianę bidonów. Różne kolory zabezpieczą przed pomyłką.
– jeżeli chodzi o pasta party przed i po zawodach warto pomyśleć o barze sałatkowym i owocowym – szczególnie w tak upalną pogodę
Generalnie zawody w Suszu stały na bardzo wysokim poziomie sportowym i organizacyjnym. Susz po raz kolejny potwierdził, że nie ma sobie równych i warto tam przyjeżdżać po niezapomniane chwile. Czekamy na Wasze opinie i sugestie. Dołączcie do dyskusji na FORUM.
Pierwszy raz wystartowałam w triathlonie i jestem pod silnym wrażeniem tej imprezy i ogromu pracy, którą wykonali ludzie przygotowujący ją.
Na dystansie długim, przy ponad 500 uczestnikach: organizacja i zabezpieczenie aż trzech różnych tras zapewnienie na nich sędziów, wolontatiuszy, punktów pomiarowych i bezpieczeństwa, zabezpieczenie sprzętu rowerowego dużej wartości – niesamowite!!!
Wspaniali i zdyscyplinowani mieszkańcy Suszu i innych miast, przez które wiodła trasa rowerowa.
Należałam do tych co zamykają stawkę, a kibice traktowali mnie niezykle serdecznie. Widzieli starszą panią z poduszką na siodełku, nie za bardzo panującą nad szosówką ( siedziałam na niej czwarty raz, bo trenowałam na góralu, zamiast pedałów miała takie coś do zaczepiania butów rowerowych, więc mi się nogi w butach biegowych po tym ślizgały) i bardzo starali się podtrzymać mnie na duchu – pamiętali nawet które kółko robię.
No i dali mi tyle energii, bym podczas biegu, zamieniła taktykę: „na limit”, na taktykę: „ile się da” i przesunęła się o 150 pozycji.
Nic szczególnie nowego nie dodam, bo koledzy już umieścili najważniejsze sprawy, które wymagają poprawy. A asfaltu się nie czepiam, bo na to zawsze zwala się winę jeśli wina leży po stronie organizatora. A ewidentnie zawiódł bufet rowerowy. Ponadto wprowadziłabym w przyszłym roku równe zasady dla wszystkich, nie wyłączając celebrytów. Chyba, że regulamin zawodów w Suszu zezwala na jazdę na kole oraz posiadanie „zająca” na biegu. Każde zawody mają swój regulamin, ale na każdych zawodach jesteśmy równi o d startu do mety.
Kibice wspaniali i to Oni świadczą o powodzeniu tej imprezy.
Jeszcze jedna uwaga dotycząca bufetu rowerowego. Przez dooobrych kilka minut, w czasie gdy czesc zawodników ruszała na trzecią pętlę, nie było ani wody, ani izotoników. Kilunastu zawodników pojechało na ostatnie 30 km bez picia. Niewiarygodne w takich warunkach pogodowych! I to przy wcześniejszym napełnianiu bidonów do 1/3. Gdy organizatorzy „zorganizowali” dodatkową wodę, okazało się, że zabrakło bidonów.I co robili wolontariusze? Wlewali wodę do zużytych bidonów, których zresztą wkrótce też zabrakło.
Sama organizacja „pracy” bufetu rowerowego, też do poprawy. Wskazany podział pracy wolontariuszy, którego de facto nie było. Nie było na przykład osób odpowiedzialnych za stałe dostarczanie pełnych bidonów. Może to kwestia odpowiedniego przeszkolenia wolontariuszy. Nie wiem, czy ktos to zrobił. Jesli tak, to niewystarczająco.
Jesteśmy (lub będziemy w przyszłości;-)ludźmi z żelaza, więc nie ma się co czepiać drobnostek. Jednak zgadzam się z kolegami w kwestii wodopoju kolarskiego.
– Przed bufetem lekki zjazd i łuk, a za bufetem od razu zakręt w lewo. To był naprawdę szybki odcinek.
– Zła lokalizacja. Nawet na biegach lokalizuje się bufety na długich prostych.
– bidony: wyrwałem zebami nakrętkę i jechałem z otwartym. I tak się nic nie ulało, bo było za mało;-)
– w przyszłym roku zorganizowałbym drugi bufet gdzieś na rundzie.
PS: nie bądźmy tacy wymagający ws. trasy kolarskiej. Nikt nie ułoży 30 km gładkiego asfaltu specjalnie dla grupki maniaków sportowych.
Reszta OK. pozdrawiam
Gdybym był organizatorem zawodów w Suszu :
1) Na odprawie podałbym dokładnie – czyli przy pomocy mapki gdzie mogą się rozstawić supportujący ze swoimi bidonami ( miało być i w końcu nie wiadomo gdzie było)
2) Punkt „wodopoju” na rowerze przeniósłbym na podjazd, i tak trzeba było tam nieco zwolnić..a tak na końcu zjazdu, przed zakrętem i podjazdem – jaki sens ?
3) Oznaczyłbym kolorami bidony woda tablica jakiegoś tam koloru lub spray na asfalcie w tym kolorze pobieramy wode, druga tablica i spray – iso
4) Wczesniej sprawdziłbym bidony- już picie z nich było problemem, przelewanie też nie lepsze…zawory miały gównianą przepustowość
5) Zrobiłbym próbne podawanie takich bidonów w strefie….z wolontariuszami i rowerzystami
6) Napełniał bym bidony tak jak obiecałem na odprawie a nie w 1/3
7) Przed ruszeniem trasy kolarskiej, wysłałbym nowymi jeepami kilka osób z wielkimi szczotami aby chociaż na godzinę przed startem pozamiatali nawroty i zakręty ze szkieł, piachu itp
8)na trasie biegowej zabrakło zegara z sumą czasu – do bicia życiówek konkretny motywator ( jesli nie mam pewności że start ruszył o 9:00:00)
Wiem, że były na scenie w sobotę, ale w niedzielę nie było ich nigdzie (przy scenie także). Nie można było sobie porównać występów znajomych, chociażby w oczekiwaniu na starty sprinterskie (sprawdzaliśmy około godziny 10 w niedzielę). To że były na stronie, to marne pocieszenie, bo przy takiej liczbie osób, jaka była tego dnia zalogowana do sieci komórkowych, internet mobilny działał albo nie.
No i jeszcze jedna rzecz mi do głowy przyszła – powinna być dłuższa strefa na wyhamowanie za metą. Ja wiem, że połówki nie robi się tempem sprinterskim, ale jednak wiele osób próbuje finiszować z większą prędkością. Sam wolałbym zrobić jeszcze te kilkanaście kroków więcej, a nie być zatrzymanym 2 metry za linią mety i usilnie starać się nie zwrócić tego, co na bufetach przyjąłem, na dziewczę rozdające medale 😉
Dzięki za głos w dyskusji. Paweł, wyniki z długiego dystansu były na stronie Akademii Triathlonu i Herbalife Triathlon Susz w niedzielę rano (jeszcze przed startem SPRINTU), na bocznej ścianie sceny wywieszone już tego samego dnia zawodów i na datasport.pl. Chyba, że chodzi Ci o sprint?
Właściwie dobre podsumowanie. Ja bym dorzucił jeszcze do rzeczy do dopracowania:
– kubki z wodą na biegu były pełne, przy chwytaniu połowa już się wylewała, a później wody brakowało
– miednice z gąbkami były napełniane pitną wodą, co nie dość że trwało (przelanie z 1,5l butelki zajmuje dobrych kilkadziesiąt sekund), to jeszcze uszczuplało zapasy, woda z jeziora zdecydowanie byłaby lepsza, bo zimniejsza i szybciej uzupełniona
– wyniki – a raczej ich brak – to woła wręcz o pomstę do nieba, że w niedziele nie można było sprawdzić nigdzie wyników z długiego dystansu, nie było ich ani w biurze, ani przy mecie, a na dobrą sprawę to powinny wisieć w wielu miejscach
Trasę rowerową ratował rewelacyjny doping na ostrym zakręcie przy remizie strażackiej. Bębny, oklaski, okrzyki – aż nogi same niosły 🙂