Od Redakcji: Akademia Triathlonu jest również platformą, na której możecie aktywnie działać, prezentując swoje przemyślenia na blogu, forum, czy w artykułach, jakie do nas przysyłacie. Dziś kolejna osoba chce podzielić się z nami swoimi wrażeniami z zawodów. Tym razem jest to relacja Kariny Janikowskiej, której gratulujemy ukończenia pierwszego triathlonu i trzymamy kciuki za następne zawody. Powodzenia! Jeśli chcesz podzielić się z nami swoimi wrażeniami napisz do nas na adres: [email protected]
Kolejna odsłona triathlonowych zawodów została rozegrana w sobotę 25 sierpnia w Jaworznie. Dopisała spora frekwencja, bo już tydzień przed zawodami lista startowa została zamknięta i można było się dostać tylko wówczas, gdy ktoś zrezygnuje, jednak nikomu nie przeszło to przez myśl. Dla mnie był to debiut, który zaliczam do bardzo udanych. Numer startowy 77 przysporzył mi wiele radości i euforii na mecie. Doskonałe warunki pogodowe przy minimum Słońca i ciepłego letniego wiatru. Temperatura wody wynosiła 23 stopnie Celsjusza, dzięki czemu można było pływać bez pianki. Sama organizacja zawodów na najlepszym poziomie. Dobrze oznaczone trasy, dzięki którym nie sposób się zgubić, nawet dla takiego żółtodzioba jakim bez wątpienia jestem.
Kolejny raz przekonałam się o tym, jak bardzo ważne jest nastawienie ponieważ pojawiając się na miejscu, można było zauważyć profesjonalnie ubranych zawodników z mięśniami ze stali. Moje nastawienie musiałam przeprogramować na to, aby po prostu dobrze się bawić i wyciągnąć jak najwięcej informacji, przygotować się na następny sezon w zmaganiach na dłuższych dystansach. I tak dowiedziałam się jak wyglądają strefy zmiany, nad czym muszę popracować ( w moim przypadku jest to rower) i w czym jestem mocna. Z ręką na sercu mogę przyznać się, że każda z tych dyscyplin : pływanie, rower i bieganie w połączeniu w jedną dyscyplinę to coś fantastycznego. Podczas zawodów nie myślałam nad niczym-totalna pustka w głowie. Byłam jedynie skupiona na ukończeniu poszczególnych etapów.
Wspaniałe doświadczenie pierwszego triathlonu będą mi towarzyszyć już na zawsze. Podejrzewam, że jest to dokładnie ten sam mechanizm, gdy robisz sobie tatuaż i chcesz mieć ich więcej – tak samo jest z triathlonem. Raz zaznałeś tego uczucia wolności i zwycięstwa nad własnymi słabościami i już dobrze wiesz, że jest to niewystarczające – zapisujesz się na kolejne zawody.
Podsumowując, „Stalowy Sokół 2012” uważam za dobrze rozegraną imprezę propagującą ten sport w południowej Polsce. Pozostaje mi jedynie życzyć sobie i wam, aby takich przedsięwzięć pojawiało się coraz więcej na mapie naszego kraju.
Do zobaczenia moi mili w przyszłym roku!
Więcej informacji nt. wydarzenia:
Do Dariusz Kowalski:
Dziękuje:]]]]] Wspaniałe przeżycie;]
Dariusz, w takim razie w przyszłym sezonie trzeba coś pomyśleć, pogłówkować i zadziałać w tym temacie:]
Gratulacje z okazji udanego debiutu.
Niestety z imprezami u nas na południu straszna posucha, a przecież mieszka to 65% polskiej ludności.’
Trzeba to jakoś zmienić.
Skoro można zorganizować Festiwal Biegowy, to i TriFestiwal powinno się udać. Na 5000 zawodników i 15tysięcy kibiców :)))))