Wrażenia i odchylenia po serii badań – „Triathlon pod mikroskopem”

Niespodziewane ocalenie
Przez cały czas spływają do bazy kolejne wyniki badań. Podczas walidacji jeden z diagnostów zleca powtórkę CK (kinazy kreatynowej). To enzym obrazujący funkcjonowanie mięśni. Powtarzalność jednak jest prawie idealna i potwierdza się pierwsze oznaczenie. Jednocześnie docierają niepokojące wyniki mioglobiny tego samego pacjenta. Dzięki spotkaniu w punkcie pobrań z łatwością identyfikuję osobę, której wyniki mam przed oczami. Pamiętam, że ten pan wspominał tylko o redukcji treningów ze względu na kontuzję kolana, nie skarżył się na żadne inne objawy. Natychmiast konsultuję wyniki z Dyrektorem Medycznym Synevo, który jest lekarzem. W przypadku takich wyników rokowania są bardzo złe, a pacjent przecież zgłosił się tylko ze względu na projekt. Morfologię ma szablonową. Wszystkie parametry w zakresach wartości referencyjnych. Żadnego odchylenia. Kontaktujemy się z zawodnikiem, umawiamy na osobiste odebranie wyników. Następnego dnia dostaję już wiadomość mailową, że pacjent trafił do szpitala. Nasza diagnoza się potwierdziła – rabdomioliza, czyli zespól objawów klinicznych spowodowanych zniszczeniem powierzchni błony komórkowej mięśni poprzecznie prążkowanych. W tym przypadku na szczęście zdiagnozowana na tyle wcześnie, że nie doszło jeszcze do uszkodzenia nerek. Kwalifikując zawodników do badań przyjmowaliśmy, że są to zdrowe, aktywne osoby. Możliwe, że przez przypadek ratujemy czyjeś zdrowie. Jeszcze nie skończył się pierwszy cykl pobrań, a my mamy już przekonanie, że warto. Dziś już wiemy, że zawodnik wraca do zdrowia i do treningów i jego start w Gdyni wciąż jest możliwy.

Niemożliwy natomiast jest kolejny poranek. W Tłusty Czwartek w punkcie pobrań jeszcze przed przyjściem personelu medycznego czekał już wspomniany w jednym z pierwszych artykułów programista-triathlonista. Znamy się od lat, w punkcie pobrań też nie jest po raz pierwszy. Nie jest ani zagubiony, ani wycofany jak większość uczestników projektu. Ze względu na zapowiedziane pączki w pracy, wierci się niespokojnie i wymusza szybkie pobranie. Na koniec dopomina się jeszcze naklejki z rekinem i pędzi na pączki. Szanse na siniaka po pobraniu z powodu nieuciskania żyły są nieistotne. W tym roku planuje życiówkę w Gdyni. Pracując przy pobraniach na mecie nie mogę zapewnić trzymania kciuków, kibicować będę na pewno wszystkim naszym triathlonistom.

 

Zastanawiam się jak uda się ich odnaleźć na mecie w tłumie na najważniejsze z pobrań. Osoby, które spotykam przez sześć dni, przychodzą często w koszulach, garniturach, niejednokrotnie w okularach. Nie wyobrażam sobie jak będą wyglądać po zawodach. Zapewne analogicznie do ich wyników badań. Odchylenie w stronę patologii. Oby tylko krótkotrwałe.

Ostatni na mecie
Dostaję sygnał z Gdańska, że wszyscy zaplanowani zawodnicy się już zgłosili. Mamy 44 zawodników, a redaktora naczelnego Akademii Triathlonu nadal nikt nie widział. Ostatnia chwila, sobota. Wbiega, również w garniturze. Rejestrujemy, rozmawiamy. Brakuje tylko pobrania trzech próbek krwi i kończymy pierwszą rundę. Jako diagnosta mam uprawnienia do pobierania krwi do badań. Dotychczas podejmowałam nieliczne próby jeszcze na studiach, często obserwowałam jak pielęgniarki wykonują profesjonalne wkłucia bez chwili zawahania. Po odchyleniu mankietu koszuli okazuje się, że redaktor Grass ma całkiem niezłe żyły. Pani pielęgniarka zaskakuje mnie propozycją pobrania. Pacjentowi siedzącemu na fotelu ze związanym przedramieniem chyba już nie wypada się nie zgodzić. Przytakuje, potwierdza, nawet się uśmiecha. Bez zawahania, aż do momentu kiedy zakładam rękawiczki. Pierwszy raz w życiu samodzielnie pobieram krew! Chyba drżą mi ręce ze zdenerwowania. Jestem przerażona i skoncentrowana jednocześnie. Sukces! Bardzo się cieszę i ostrzegam pozostałych zawodników, że zaczęło mi się to podobać! Jest też okazja do zdementowania plotek, Łukasz wcale nie ma błękitnej krwi, a jedynie koszulę. Ale dzielny jest jak lew. Dostaje od pielęgniarki naklejkę z lwem właśnie. Z balonika rezygnuje. A ja wiem, że z tego projektu zrezygnować nie zamierzam. Dzięki temu czego już mnie nauczył, co jeszcze poznam i przede wszystkim dzięki licznym inspirującym rozmowom i sympatycznym spotkaniom w punkcie pobrań. Sprawozdania z badań nie są tylko rzędami cyfr i symboli.

Wyniki pierwszej serii pobrań mamy już w komplecie, trafiły do Dyrektora Medycznego. Przeanalizuje je i jeśli będzie taka potrzeba zamieści swoje komentarze i ewentualne zalecenia. O wyraźnych zmianach patologicznych informowaliśmy na bieżąco. Jeśli więc do tej pory bezpośrednio się z którymś z uczestników nie kontaktowałam, nie ma powodów do niepokoju. Wyniki zostaną rozesłane do poszczególnych osób w najbliższy poniedziałek. Dla osób spoza projektu też mam kilka propozycji.

A ja już czekam na kolejne pobrania. Jeden z pacjentów, który przyszedł z chrypką na pierwsze pobranie zadeklarował, ze przy kolejnej wizycie zaśpiewa nam bluesa. Projekt nabiera i tempa, ale i rumieńców.

Powiązane Artykuły

4 KOMENTARZE

  1. Melduję, że chrypka mi przeszła. Mam już opanowane trzy akordy w odpowiedniej tonacji. Pracuję nad repertuarem. Pozdrawiam.

  2. Nie wiedziałem, że można z taką lekkością i budowaniem napięcia pisać o badaniach i pobieraniu krwi. Brawo.

  3. Szykuje sie swietny material. Dziekuje bardzo za pomysl i zaangazowanie w ten projekt. Nigdzie jeszcze nie spotkalem sie z tego typu badaniem/publikacja na jakimkolwiek portalu – triathlonowym lub innym – wszedzie tylko recyklingowane plany treningowe i recenzje sprzetu 🙂 Czuje, ze bedzie to skarbnica wiedzy dla nas i innych sportowcow. Brawo!

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.

Śledź nas

18,455FaniLubię
2,816ObserwującyObserwuj
22,000SubskrybującySubskrybuj

Polecane