Wygrywanie to kwestia wyborów. Kim jest Gustav Iden?

W sobotę Gustav Iden zadebiutował w mistrzostwach świata na pełnym dystansie. Był to niezwykle udany pierwszy wyścig, bo Norweg został mistrzem świata. Jak w ogóle znalazł się w triathlonie?

Kilka dni temu Gustav Iden został nowym mistrzem świata w triathlonie na pełnym dystansie. Norweski zawodnik osiągnął czas 07:40:24. To rekord trasy. Był to trzeci złoty medal zawodnika, który wygrał wcześniej dwa razy mistrzostwa na dystansie 70.3. Jak to się stało, że znalazł się w triathlonie. Skąd ma tylu fanów na Tajwanie?

Triathlon na pewno nie jest sportem pierwszego wyboru pośród młodych ludzi w Norwegii. Gustav Iden uprawiał sport od najmłodszych lat. Nie przepadał za piłką nożną, chociaż grywał z kolegami. W młodzieńczych latach bardziej interesowała go… gra na gitarze. Tworzył muzykę w amatorskim zespole, z którym nagrał nawet kilka piosenek.

Iden wspomina, że w swoim pierwszym triathlonie wystartował w okolicach 2006 roku. Były to pierwsze, dziecięce próby, raczej nic poważnego. Dopiero kilka lat później ta dyscyplina sportu bardziej zwróciła jego uwagę.

Byłem kolarzem, który uwielbiał bieganie i nie mogłem poświęcić tej miłości do czystego ścigania się na rowerze. Zamiast tego nauczyłem się, jak pływać i wtedy już wszystko podporządkowane zostało triathlonowi. Ciągle jednak ogląda z wielką przyjemnością Tour de France.

Jak sam wspomina, był dość utalentowanym kolarzem. Chociaż nie wygrał nigdy imprezy na poziomie krajowym, to wielokrotnie stawał na podium. Trenował z Oddem Christianem Eikingiem, który wziął później udział w Tour de France. Największym kolarskim sukcesem Idena była wygrana w wyścigu U6 rozgrywanym w Szwecji. Miał 16 lat i zwyciężył w swojej grupie wiekowej. Był to też jego ostatni występ kolarski.

Norweska Federacja Triathlonu zaprosiła Idena i innych zawodników na specjalny obóz. Był 2010 rok, a federacja zebrała utalentowanych kolarzy, pływaków i biegaczy. Miał już trochę doświadczenia w dwóch dyscyplinach, ale o pływaniu nie miał bladego pojęcia. Trenerzy postawili sprawę jasno – musiał zapisać się do klubu pływackiego. Bez tego elementu nie miał co szukać w triathlonie. Młody Gustav skorzystał chętnie z tej rady. Rok później znalazł się w norweskiej reprezentacji juniorów. Od tego nieprzerwanie jest częścią drużyny narodowej.

Gustav Iden
foto: World Triathlon

Znakomite wyniki juniorskie

Wyniki szybko pokazały, że młody zawodnik doskonale odnalazł się w sporcie łączącym trzy dyscypliny. Już w 2012 roku startując w juniorskich imprezach na poziomie europejskim, zbliżał się do podium. Podczas mistrzostw Norwegii w 2013 roku 19-letni Iden zajął 2. miejsce, przegrywając z dwa lata starszym… Kristianem Blummenfeltem. W 2013 roku wygrał zawody ITU World Triathlon AG 16-19. Zajmował też miejsca na podium pucharu Europy juniorów.

W kolejnych latach Iden radził sobie świetnie w zawodach ITU World Triathlon. Na stale zadomowił się w światowej czołówce. Później zaczął krótkie dystanse przeplatać ze startami na połówce. Fantastyczny był 2019 rok. Gustav wygrał aż pięć razy w zawodach pucharu świata, ale co równie istotne, został też najmłodszym zwycięzcą mistrzostw świata IRONMAN 70.3. Miał 23 lata.

Te zawody zresztą nie rozpoczęły się dla niego wcale dobrze. Iden już na początku „poczuł się jak zupełny głupek”, bo zapomniał swoich żeli i zauważył, że nie ma chipu do pomiaru czasu. Postanowił popłynąć mocno, myśląc, że zostanie zdyskwalifikowany, ale przy T1 ktoś podał mu chip. Pech prześladował go też na rowerze, bo popsuł mu się uchwyt na bidon, przez co musiał wspomagać się tym, co zabierał ze stacji odświeżania.

Świetnie poradził sobie na rowerze, ale pozostawał jeszcze bieg. Czy mógłby tam pokonać 2-krotnego złotego medalistę Alistaira Brownlee? Wydawało się, że nie będzie to możliwe. Brownlee wyszedł na prowadzenie. Iden jednak biegł znakomicie. Najlepszy wynik biegowy dał mu złoty medal i pierwsze wielkie zwycięstwo w karierze.

Gustav Iden
Foto: Donald Miralle – IRONMAN

Historia pewnej czapeczki

Wydawać by się mogło, że sukcesy Idena sprawią, że zyska masę fanów w Norwegii. Faktycznie tak było, ale wkrótce miał stać się jeszcze bardziej popularny… na Tajwanie! Jak to się stało?

Podczas swojego występu w Nieci Iden miał na głowie pewną czapeczkę. Jej historia jest dość ciekawa. Kiedy trenował przed testem olimpijskim w Japonii, znalazł ją u podnóży góry Fuji. Właściwie nie potrafi powiedzieć, czemu podniósł ją z ziemi, założył na głowę i zaczął z nią biegać. Wspomina, że „po prostu wyglądała fajnie”.

We Francji czapeczka przydała się z praktycznych powodów. Do worka na T2 zapakował do niej kilka żeli i okulary przeciwsłoneczne. Założył ją podczas wyścigu, a zdjęcia obiegły świat. Na czapeczce widniał napis związany z małą świątynią na Tajwanie. Później gdzieś przeczytał, że czapeczkę ubrał na szczęście. Pielgrzymki turystów zaczęły podróżować do tajwańskiej świątyni, która musiała poprosić o… wyprodukowanie 20000 takich czapek! Telewizja na Tajwanie nadała 30-minutowy materiał o „szczęśliwej czapeczce” i tak Iden zyskał popularność większą niż w Norwegii.

Ruszył norweski pociąg

Przeskakujemy do 2022 roku. Do mistrzostw świata na Hawajach często zamiast o Gustavie Idenie i Kristianie Blummenfelcie mówiło się coraz częściej jako „norweskiej sile”. Obaj zawodnicy pokazywali, że są groźni na każdych zawodach. Iden zdobył drugi tytuł mistrza świata na połówce – triumfował w St. George w zeszłym toku. Kristian Blummenfelt został mistrzem olimpijskim w Tokio. Parę miesięcy temu wygrał zaległe mistrzostwa świata w St. George.

Co było jedną z tajemnic sukcesu? To naukowe podejście do triathlonu, które realizują między innymi z trenerem Olavem Aleksandrem Bu.

 

Wyświetl ten post na Instagramie

 

Post udostępniony przez Gustav Iden (@gustav_iden)

Jestem częścią nowego norweskiego teamu, który stawia na nowoczesne i naukowe rozwiązania treningowe, które używamy dla uzyskania przewagi nad innymi – mówił Iden w 2019 roku. Trener Olav Aleksander Bu wyjaśniał później, że media zaczęły idealizować specjalne treningi Norwegów, ukazując je jako całodniowe siedzenie nad statystykami. To była tylko część pracy. Pomiary terenowe (treningi) też były i są niezwykle ważne w ich pracy. Bu mówił wielokrotnie, że suche liczby nie mają znaczenia i trzeba mieć jakieś odniesienie i z czymś je porównywać.

Niedawno trenerów Norwegów, menadżer zawodników oraz sami Blummenfelt i Iden ogłosili założenie firmy Santara Tech. Będzie ona pomagała zawodnikom, markom i trenerom w innowacyjnym podejściu do triathlonu. W skład ekipy wchodzą nie tylko zawodnicy, ale też naukowcy, analitycy, trenerzy, a nawet specjaliści od marketingu. Dla obu zawodników to też biznesowe zabezpieczenie przyszłości.

ZOBACZ TEŻ: Nauka w służbie triathlonu – czym zajmuje się trener norweskich olimpijczyków?

Każdy wybór ma znaczenie

Jeszcze w 2019 roku Iden narzekał, że musi poprawić pływanie. Teraz chyba nie ma tego problemu. Podczas MŚ na Konie zawodnik płynął w czołówce.

Dobra jazda na rowerze i świetny bieg maratoński z rekordowym czasem sprawiły, że wpadł na metę z rekordem trasy – jego czas to 07:40:26. W rozmowie po wyścigu przyznał, że chociaż z punktu widzenia widza relacji wyglądał świetnie, to jednak wyspa próbowała go zatrzymać.

To było takie ciężkie. Obawiałem się, że legenda wyspy chce mnie zabić. Wszystko szło dość łatwo do momentu, w którym złapałem Sama Laidlowa, ale jak go wyprzedziłem, o mój Boże, ta wyspa naprawdę chciała mnie zatrzymać. Moja czapeczka jest jednak od niej mocniejsza – mówił.

 

Wyświetl ten post na Instagramie

 

Post udostępniony przez Gustav Iden (@gustav_iden)

Iden doskonale wypełnił swój plan i podejmował dobre decyzje. Wygrał w swoim debiucie i mówił, że właściwie „nie wie jeszcze, czy zamierza w ogóle wrócić na Konę”, bo było to ogromne wyzwanie dla jego organizmu.

Jak zostać najlepszym? Jak być mistrzem tak jak on? Norweg powiedział kiedyś, że to kwestia odpowiednich wyborów, które trzeba umieć później obronić.

Moja najlepsza rada dla osób, które chcą być kiedyś najlepsze, jest taka, abyś zapytał się przed każdą decyzją: czy ja będę dzięki temu szybszy? Czy wyjście z przyjaciółmi w piątek sprawi, że będę szybszy? Albo skrócenie o 30 minut treningu, bo pada, sprawi, że będę szybszy? Czy dociśnięcie na ostatnim interwale uczyni mnie szybszym? Wiele razy odpowiadałem „tak” i „nie” na te trzy pytania. Wczoraj miałem pierwszą od miesięcy okazję na spotkanie ze znajomymi z dzieciństwa. Potrzebowałem jednak tego. Musiałem zresetować się po niesamowitym wyścigu. Wiem, że dzięki temu na końcu będę szybszy – powiedział.

Grzegorz Banaś
Grzegorz Banaś
Redaktor. Lubi Lionela Sandersa i nowinki technologiczne. Opisuje ciekawe triathlonowe historie, bo uważa, że triathlon jest wyjątkowo inspirującym sportem, który można uprawiać w każdym wieku. Fan dobrej kawy i książek Jamesa S.A. Corey'a.

Powiązane Artykuły

Śledź nas

18,455FaniLubię
2,815ObserwującyObserwuj
22,100SubskrybującySubskrybuj

Polecane