Jak w tytule. Numer '159′ wskazywał na start w maratonie, ale już wcześniej podjąłem decyzję o połówce – Sieraków się zbliża. Miałem trochę focha bo organizator nie 'pozwolił’ zmienić dystansu, ale wszystko dobrze się skończyło.
Pogoda nie miała litości. Osobiście wolałbym żeby było tak jak rok temu, czyli 3 stopnie i deszcz, który popołudniu zamienił się w śnieg. Wszystkie pogodynki – nawet te najładniejsze – straszyły załamaniem pogody. Oczywiście zaskoczyło mnie słońce w czwartek rano, ale trzeba było biec. Raczej na jakieś wielkie ściganie się nie nastawiałem. Miał to być bieg w granicach życiówki. Trasa. Jakby to powiedzieć. Wielkim plusem jest to, że nie trzeba biegać kółek. Drugim plusem jest fajna scenografia. Minusem jest ukształtowanie terenu – długie podbiegi. Pewnie odezwie się chór głosów, który będzie przekonywał, że podbiegów to ja jeszcze nie widziałem. Pewnie tak, ale jak na bieg uliczny to ładnie sponiewiera. Końcowa pętelka po parku wojewódzkim ma swój urok, szczególnie że pogoda 'dopisała’ więc kibiców i przeszkadzaczy było bardzo dużo. Ogólnie jestem zadowolony z zawodów – życiówka trochę poprawiona.
Zauważam bardzo fajną tendencję. Po pierwszych zawodach, które ukończyłem przez kolejne 24 godziny pozostawałem w przekonaniu, że to były moje ostatnie zawody. Wraz z kolejnymi startami ten czas się skracał. W czwartek czas ten trwał około 10 minut tym samym zrobiłem nową życiówkę w ciągu jednych zawodów. Chip, medal, kanapka, napój, walnąłem się na trawę i jak podniosłem po raz pierwszy głowę myśli już były w Sierakowie. Może i będzie … na pewno będzie rzeźnia w Sierakowie, ale mam nadzieję że w czasie dobiegania do mety będę myślał jak poprawić ten wynik w Borownie.
ps. Myślałem, że nogi z makaronu to tylko na zawodach IM zobaczę – w czwartek widziałem to na własne oczy. Ciarki przechodzą po całym ciele nawet przy 30 stopniach na plusie. Masakra.
Hahaha! Myślę, że uda się to Panie Redaktorze znacznie wcześniej niż po 40tce:))) Wiesz, że trzymama kciuki za Ciebie…:)))
🙂 też spoglądam częściej na kategorię wiekową w nadziei, że uda się po tej 40-tce zakwalifikować na Hawaje, bo teraz jestem w przedziale, w którym są same 'piranie’. Pozdrawiam i trzymam kciuki za wyniki. Dobrze idzie!
Celowo nie pisałem wyniku, bo nie ma się czym chwalić. 1:48:51; bardziej niż wynik ucieszyło mnie miejsce 60/M i 23/M30. A już całkiem w ogóle najfajniejsze jest to, że za rok będę M40 i może zmieszczę się w pierwszej dziesiątce 🙂
Gratulacje! To jaka jest ta życiówka teraz? :-)) Pozdrawiam