Ile to już razy wracałem do pisania bloga?
Ile wpisów nie ujrzało światła dziennego przez moje lenistwo?
Ech, delikatnie mówiąc sporo.
Jednak jakby to powiedział przyjaciel z funtami w portfelu SNAP OUT OF IT! Tak, czas najwyższy wziąć się w garść!
Do mojego pierwszego triathlonowego startu w tym sezonie pozostało dokładnie 82 dni. Osobisty deadline wyznaczyłem sobie na 17 sierpnia 2013 roku, a konkretnie na triathlon w Sandomierzu. Wyszperałem w internecie 12-tygodniowy plan treningowy, wypisałem i przykleiłem na ścianie. Zrobiłem rachunek sumienia, zrodziłem w sobie mocne postanowienie poprawy i znalazłem motywację, aby zrealizować go w stu procentach!
Dziś po raz pierwszy od zamierzchłych czasów wybrałem się na basen. Dobrze, że z pływaniem jest jak z jazdą na rowerze i tego się nie zapomina.
Zgodnie z planem 10 x 100m z 30 sekundowymi przerwami – DONE! Ponieważ zostało mi jeszcze trochę czasu popracowałem nad techniką. W sumie 1250 metrów. Na początek wystarczy, chociaż mając w pamięci chociażby ubiegłoroczne treningi po 2-3 kilometry to dzisiejszy trening nie robi żadnego wrażenia…
Zaczynam od zera!
Dodatkowo postanowiłem zwrócić uwagę co, jak i kiedy jem. Na tej płaszczyźnie też mam dużo do poprawy. Studenckie życie, zakuwanie po nocach i fastfoody zdegenerowały mój organizm.
Jednak patrząc optymistycznie dzień pierwszy zrealizowany!
Życzcie mi wytrwałości, dyscypliny i cierpliwości abym krok po kroku dążył do celu, a 17 sierpnia mógł powalczyć o dobrą lokatę i nową życiówkę.
Plan minimum 1:15:00 (1:23:43 w 2012r.).
Trzymajcie kciuki!
Powodzenia. BTW może Ci się przyda – triathlongeek.com – plan na sprint 12tyg – do pobrania za free.
Do Sandomierza masz jeszcze kupę czasu . Jak potrenuejsz spokojnie pobijesz życiówkę