Bikefitting – nieuświadomiona potrzeba

Dla amatora traktującego jazdę na rowerze jako formę przyjemnego spędzania czasu pojęcie „bikefitting’ czyli dostosowania roweru do rowerzysty wydaje się być totalną abstrakcją. Większość, kiedy mówi się im o tym, że są wyspecjalizowane firmy zajmujące się tym zagadnieniem uśmiecha się i mruży oczy ze zdziwienia i niedowierzania. Większość też traktuje to jako fanaberię czy wręcz kolejną próbę „wyłudzenia’ pieniędzy od biednego rowerzysty. Wszak kupił on już rower za niemałą kwotę, do niego pedały i buty, a może nawet kask szosowy oraz kilka drobnych akcesoriów jak zapasowa dętka i bidon z uchwytem. I co? Jeszcze ktoś próbuje mu wmówić, że trzeba wydać kolejnych kilkaset złotych tylko po to, żeby pozycja na rowerze była właściwa.

To przecież jakiś absurd myśli sobie każdy kto zetknął się po raz pierwszy z terminem bikefitting. Przecież wsiadam na rower i jak nie dostaje do pedałów to obniżam siodełko, a jak jestem za nisko to podnoszę. Proste? Robię to w kilka sekund i to za darmo. Taaak… Taką regulację możemy zafundować naszemu paroletniemu synkowi lub córeczce, kiedy uczą się jeździć na rowerze na trzech kółkach.

Oczywiście po czasie, po paru tygodniach studiowania różnych książek i powszechnie dostępnych w sieci informacji dowiadujemy się, że jest kilka elementów ustawienia roweru, które powinniśmy brak pod uwagę. To wysokość siodełka, jego przesunięcie przód/tył (wierzcie bądź nie ale odkrywając kilka tygodni temu, że siodełka ruszają się nie tylko góra/dół przeżyłem nie małe załamanie nerwowe) oraz regulacja wysokości kierownicy i jej wysunięcie do przodu. Można znaleźć wiele przydatnych informacji jak powinny być ustawione te elementy, żeby było dobrze.

Ale co oznacza „dobrze’? Otóż nic bardziej mylnego, że zawsze to samo. Wszystko zależy od naszego wytrenowania i gibkości czyli tego jak bardzo nasze mięśnie i ścięgna są rozciągnięte. Informacje dostępne powszechnie mają tą zaletę, że są powszechne ale tą wadę, że nie uwzględniają indywidualnych predyspozycji każdego z nas. Ale po co właściwie nam jest potrzebna ta mityczna „właściwa’ pozycja na rowerze? Oczywiście kiedy naszym celem jest ściganie chcemy, aby nasza jazda była jak najbardziej efektywna czyli żeby wydatkowana przez nas energia przekładała się w jak największym stopniu na siłę napędową tzn. żeby „para nie szła w gwizdek’. Jednocześnie chcemy, żeby pozycja była jak najmniej kontuzjogenna. Nie napiszę, że celem jest ustawienie pozycji wygodnej, ponieważ cel sportowy jaki mamy niejako wyklucza pozycję wygodną w powszechnym rozumieniu. Jest to pewien kompromis pomiędzy wygodą i efektywnością.

Czy to wszystko? Oczywiście nie. Dochodzi jeszcze odpowiednie ustawienie bloków czyli ich przykręcenie do butów w najbardziej odpowiednim miejscu (choć miejsce do przykręcenia bloków w butach jest stałe to istnieje możliwość przesuwania bloków przód/tył oraz w bok w stosunku do tzw. pozycji zerowej). To koniec? Nie. Może jeszcze być potrzeba odsunięcia pedałów w bok od ramienia korby poprzez odpowiednie podkładki oraz być może zastosowanie specjalnych wkładek do butów lub podkładek pod wkładki. To zależy od naszych naturalnych warunków. Wszystko po to, żeby płaszczyzna ruchu naszych nóg była jak najbardziej równoległa do płaszczyzny ramy roweru.

Prawidłowa pozycja na rowerze opisywana jest poprzez odpowiednie odległości poszczególnych elementów naszego roweru czy punktów naszego ciała względem siebie lub roweru. Jest to m.in. odległość czubek siodełka-oś suportu, czy zasada, że pion puszczony z kolana musi przejść przez oś pedału lub główkę V kości śródstopia, gdy ramię korby jest ustawione poziomo. Ważny jest także kąt jaki tworzy się na kończynie dolnej w stawie kolanowym (udo-podudzie), gdy stopa jest w najniższym położeniu oraz gdy ramię korby jest ustawione równolegle do rury podsiodłowej czy wreszcie kąt pomiędzy tułowiem a ramieniem kiedy „leżymy’ na kierownicy. Zakres „norm’ dla tych wartości został tak dobrany, żeby ruch w stawie (tym który się rusza) był ekonomiczny i nie powodował nadmiernego i niewłaściwego przeciążenia, a tym samym urazów. Ustawienie pozycji tułowia ma sprawić, że pozycja jest z jednej strony jak najbardziej aerodynamiczna a z drugiej strony nie powoduje przeciążenia mięśni pleców i kręgosłupa. To w dużej mierze zależy od naszych indywidualnych cech i wytrenowania – dla kogoś bardzo gibkiego i mającego w nogach tysiące km inna pozycja będzie optymalna niż dla początkującego amatora, który z trudem dotyka w skłonie palcami podłogi. Z drugiej strony dla zaawansowanego kolarza, który zaczyna zgłaszać pewne dolegliwości może być konieczna zmiana ustawienia na bardziej wygodną kosztem efektywności.

Czy zatem znając wszystkie dostępne zasady ustawiania pozycji na rowerze i znając bardzo dobrze nasze cechy fizjologiczne takie jak stopień gibkości, budowę stopy czy zakres ruchów w stawach oraz własną historię chorobową czyli przebyte kontuzje jesteśmy w stanie sami dobrze ustawić rower tak aby nasza pozycja była optymalna? Pewnie niektórzy tak, choć zapewne nie za pierwszym razem i często po wielu próbach i często wielu błędach, a być może i kontuzjach można dojść do tej właściwej pozycji. Dobrze mieć jeszcze urządzenia do pomiaru kątów w stawach (goniometr), poziomicę do odpowiedniego ustawienia siodełka i kierownicy, jedno lub dwa dodatkowe siodełka do testów oraz co bardzo ważne kilka różnych mostków kierownicy (o różnej długości i kącie nachylenia) tak, żeby jej oddalenie było odpowiednie. Druga osoba do pomocy będzie dodatkowym atutem. Sprawdzenie ustawienia pozycji czyli pomiary kątów powinny być dokonane przy różnym obciążeniu (taką możliwość daje trenażer). Czasem może być tak, że odpowiednie ustawienie jednego elementu powoduje, że nie możemy osiągnąć właściwych wartości w innych ustawieniach. Najważniejszy na etapie kupna roweru jest właściwy dobór rozmiaru ramy.

Jeśli ktoś nie czuje się na siłach dokonać ustawienia samemu może skorzystać z usług specjalistów. Czy to oferta tylko dla zawodowców czy półprofesjonalistów? Czy amator także może odnieść korzyść? Uważam, że tak. Zawsze uważałem, ze jeśli się coś zaczyna to powinno być to jak najbardziej profesjonalne. Amator nie może sobie pozwolić na błędy na początku, bo przyszłe konsekwencje mogą być dalece niekorzystne. Zgodnie z tezą, że biednego nie stać na kupowanie tandetnych rzeczy, tak samo amatora nie stać na błędy na starcie. Pływanie, bieg, jazda na rowerze – wszędzie najważniejsza jest prawidłowa technika, która pozwala osiągnąć lepsze wyniki i uniknąć kontuzji. W przypadku roweru technika jazdy jest nierozerwalnie połączona z odpowiednim dla każdego z nas ustawieniem roweru. Nie chcąc się zastanawiać czy przypadkiem brak postępów nie wynika z nieprawidłowego ustawienia i tracić czasu na kolejne próby postanowiłem nie zajmować się sam tym problemem. Po wcześniejszej rekomendacji osoby, której ufam, skorzystałem z oferty profesjonalnej firmy. Kogo tam spotkałem, czego doświadczyłem i jaki jest efekt końcowy naszego spotkania następnym razem.

Powiązane Artykuły

Śledź nas

18,455FaniLubię
2,773ObserwującyObserwuj
19,500SubskrybującySubskrybuj

Polecane