Bieganie. O matko !!!
Moje pierwsze doswiadczenie nie było przyjemne. To było jakos 2 lata temu zimą ( pamietam był snieg) a ja biegałem juz od miesiaca bez zadnej wiedzy jak trenowac.
Totalny żółtodziób. Gdzies wyczytałem w jakims magazynie ze siła w biegach to podstawa i trzeba duzo biegac pod górke . I tak zrobiłem. Znalazłem najwiekszą górke i zaczełem podbiegi. Finisz tego był taki ze podczas podbiegu poczułem cos w rodzaju skurczu a w rzeczywistości zerwałem powiez i pozegnałem sie z bieganiem na jakis czas.
A teraz: wracam troche mądrzejszy i rozpoczynam od marszo/biegu po płaskim terenie w butach dobranych do mojej stopy.
To będzie nas dwóch 🙂 Od poniedziałku rozpoczynam delikatny powrót do obciążeń treningowych po kontuzji. Mam nadzieje, że tym razem też będę mądrzejszy i nie przyjdzie mi ochota przycisnąć. Trzymam kciuki. Kieruj się rozumem, nie sercem 🙂