Tzn. jak? Nijak. Choć ostatni tydzień z kawałkiem i tak nieźle – 4×3 km pływania i 2×10 km biegu. Rower tylko oglądam od miesiąca… wpadłem w pułapkę braku przygotowania do jazdy w złą pogodę – brak odpowiedniego ubioru, zbyt długie zastanawianie się czy lepiej kupić to czy tamto i jestem w plecy miesiąc jazdy na rowerze a będzie pewnie jeszcze gorzej patrząc za okno. Z dobrych informacji – strach przed pływaniem w zatoce wymusił podświadomie lepsze czucie wody. A tak naprawdę to przede wszystkim zmiany w treningu pływania. Przez lata pływałem po 2-4 km z wiosełkami na rękach – generalnie chodziło mi o to, żeby się dobrze zmęczyć. Spowodowało to niestety przystosowanie się czucia głębokiego do innych warunków niż naturalne. Pierwsze próby pływania na samych rękach były załamujące. Od jakiegoś czasu zaczynam widzieć postęp. Teraz pływam bez przerwy w takim porządku – 1 km z wiosełkami, 1 km na rękach, 0,5 km na piąstkach i ponownie 0,5 km na rękach – razem 3 km na trening. Dzisiaj byłem w wielkim szoku jak płynąc na piąstkach zagadalem się sam ze sobą (lubię sobie przedyskutować parę kwestii podczas pływania) i przepłynąłem całe 500 m bez przerwy (wcześniej było to 5×100 m) nie czując zmęczenia i zapominając, że płynę na piąstkach – to było czucie wody o jakim kiedyś wspominalem – po raz pierwszy takie od 2 m-cy. W niedzielę natomiast po porannym pływaniu 3 km przebiegłem jeszcze 10 km w moim tempie 10 km/h. Na drugi dzień czułem się jak po 7 dniach wakacji – zero stresu i brak jakiegokolwiek bólu. Cały czas oczywiście ekspander, brzuszki, przysiady i pompki, bo 15 grudnia co raz bliżej… Ale ten rower… No to lecę dalej…
> jakiego Tacx’a masz? TACX FLOW MULTIPLAYER T2220 + rama, chyba identyczny jak jest na stronie: http://www.tacxflow.com/en_flowmp.html z dodatkową oponą. Za trenażer zapłaciłem 1749zł plus dodatkowa oponka ok. 100. To akurat inwestycja na wiele lat, pewnie więcej niż sam rower, więc trzeba dobrze przemyśleć. > Czy opinia, że rower się niszczy w trenażerze jest prawdziwa? Mi jeszcze się nie zniszczył, a używam już prawie rok. Pewnie jak ktoś zacznie skakać i miotać trenażerem w lewo i w prawo to w końcu coś rozwali, ale przy normalnym użytkowaniu raczej nic się nie stanie. Pewnie to też może zależeć od trenażera, tak jak to wskazał Darek. Jedyna możliwość zniszczenia to przy przenoszeniu, bo całość i rama są ciężkie, tak, że trzeba wtedy być ostrożnym, zwłaszcza, jeśli rower jest karbonowy. > czy można wpiąć górala? To jest dobre pytanie, nie wiem, ale nie zdziwiłbym się, gdyby nie można było, bo ogólnie dużo do regulacji to w tym Tacx Flow nie ma. . Przy składaniu warto zajrzeć na YouTube, bo będzie działać też źle poskładane ale opony będą pękać:-) Instrukcja składania przysłana z trenażerem jest marna. > Jak u nich z hałasem? No słychać jak się jedzie, ale dla mnie nic nadzwyczajnego. jest ok. Jeżdżę głównie po trasie 'Centaurus’, (9,5km) bo jest raczej płaska, kilka razy na trening. Czasem próbuję inne trasy, kupiłem sobie też CD z RPA i jakiejś trasy w Belgii, ale mimo, że szukałem łatwych są jednak raczej są trudne więc nadają się tylko na jakiś sprawdzian. Przy okazji można popracować nad prawidłową pozycją, czego nie da się zrobić spokojnie na drodze. Ogólnie, trzeba uważać zaczynając zabawę z triathlonem, żeby się na tej szosie nie dać zabić. I to chyba jest uwaga ogólna. Łatwo się dać ponieść emocjom, bo rower zwykle wygląda świetnie, i ogólnie człowiek zwraca na drodze uwagę, zwłaszcza, że wytrenowanemu biegaczowi nie zajmie długo, żeby zacząć jeździć po 60km z tempem 30-35km/h. Do czasu, bo jazda po polskich szosach i nie tylko, to rosyjska ruletka. Zwrócił moją uwagę film z Majorki, gdzie jeden z naszych czołowych triathlonistów jest mijany przez szybko jadące auto. Ciekawe, czy się kiedyś zastanawiał, kto w tym aucie siedział i co o nim myślał. Ostatnio w Hiszpanii jakiś niepoważny kierowca puknął zawodowego kolarza tak, że ten spadł w przepaść i oczywiście się zabił. Żeby zrobić dobry wynik, np. 2:30 na 90km na zawodach, to trzeba przejechać kilka tysięcy km i w mojej obecnej opinii nie da się tego bezpiecznie zrobić na szosie. Zwłaszcza, ze na przełomie roku do aut dochodzą jeszcze szybko zapadający zmrok i czasem śliska nawierzchnia. Nie wiem, czy Ciebie przekonałem, ale szkoda, że mi tego nie powiedział ktoś na początku zeszłego roku:-) Chociaż też nie mam 100% pewności, że dałbym się przekonać, bo człowiek czasem dziwnie działa na początku:-) A kupowanie czasowej szosówki na początek przygody z triathlonem w mojej opinii to najczystszy nonsens. Zwykła aluminiowa szosa z dobrym osprzętem (Tiagra lub najlepiej 105 jak się da) plus dobry trenażer i to wszystko na pierwszych kilka lat.
zdroof – kup coś z rolka z elastomeru i liquidowym oporem. Taka kombinacja jest cicha (w miarę) i wraz ze wzrostem prędkości naturalnie zwiększa się opór mechanizmu, podobnie jak w rzeczywistych warunkach. Arturze – jeżeli masz Kinetica rock and roll – uważaj. To jest właśnie ten wspomniany model który przy długim i regularnym użytkowniku potrafi zmęczyć tylni widelec. Ze względu na trwałe zamocowanie tylnego koła oraz elastyczność mechanizmu trenażera zmienia się pulsacyjnie geometria widelca. Jak chcesz wiecej szczegółów to mogę Ci podać dwa linki do filmów o tym problemie. Aby to wyeliminować można zastosować podkładki filcowe upaćkane w jakimś smarze w miejscu mocowanie trenażera na zaciski koła.
To daj znac jak idzie z czujnikiem:) Jesli chodzi o trenazer to ja mam Kinetic. Jestem zadowolony:) Darek ma racje. Trenazer musi byc!
Zastanawiam się nad Tacx Flow lub Satori – modele z wirtualem niby fajne z kolei bez kompa nie potrenujesz bo nie ma mikrokompa na kierownicy; do Flow można dokupić kiedyś rozszerzenie na wirtual – czy macie jakieś inne propozycje konkretnych trenażerów w cenie 1000 +/- 20%? Mogę jeszcze zaszaleć i kupić Tacx Bushido ale to już 2x więcej niż Flow i pytanie czy warto? Jak u nich z hałasem?
Jak dla mnie to jakieś mity. Od czego tenże rower ma się niszczyć. Są pojedyńcze egzemplarze na rynku, które dają w kość tylnemu widelcowi (to te, w których rower można kołysać na boki). Ale nie słyszałem od nikogo ze znajomych, aby w jaki sposób niszczył rower. Chociaż oponę musisz sobie sprawić dedykowaną. A finalnie skończy się jak u mnie – drugim kołem z kasetą i oponą pod trenażer. Wtedy jak chcesz na asfalcie – 5 minut, zmieniasz koło i jedziesz. Trenażer – zmieniasz w drugą. Zima bez trenażera to nie zima. Jest wiele dni, kiedy nie da się wyjechać nawet na MTB.
@Artur – pulsometr mam ale jeszcze czujnika nie mam;-) będę miał w tym tygodniu więc następne biegi zrobię już nim. @Andrzej – już prawie kupowałem Tacx’a ale ktoś mi odradził trochę w ogóle koncepcję trenażera:-) Widzę jednak, że chyba sobie bez niego nie poradzę i raczej chyba kupię – powiedz jakiego Tacx’a masz? Czy opinia, że rower się niszczy w trenażerze jest prawdziwa? (mam tylko jedną szosówkę o której już pisałem – nie mam 'gorszego’ roweru do trenażera) – czy można wpiąć górala?
powiem krótko: Tacx z podłączeniem do komputera. Nie ma odpowiedniego ubioru do jazdy na szosie w deszczu i do tego z coraz szybszym zmrokiem. Kraksa jest tylko kwestią czasu. Ja byłem głupi, to teraz mam za swoje bo mi czasem chrupie w barku
A ten pulsometr kupiles w koncu?!? Jakie bylo tetno??? Pozdrawiam serdecznie:)
Zawsze jest sens się męczyć;-) treningowo robię raczej luźno 30-40 na serie 2-3 serie dziennie ale się nie sprawdzam ile mogę zrobić maks pierwszy sprawdzian zrobię sobie za 2 tygodnie:-)
Fajne jest to zagadanie się ze sobą w trakcie pływania. 15 grudnia blisko – wskoczyłem na 35 pompek i idzie 🙂 Z rowerem też raczej skromnie, dzisiaj 50km, może się w weekend uda tak pokręcić ze 3h. Pochwal się ile tych pompek już robisz, bo nie wiem, czy ma sens się męczyć.