Deszczyk

       Piątek, po 5 min. biegu zaczyna padać deszczyk, po 9.82 km wracam do domu zmoknięty jak kura. W niedzielę zbieram się na bieganie przez cały dzień, około 12:30 zaliczam basen, wychodzi mi naprawdę udany trening, ale to nie jest główny niedzielny trening. Wkońcu zwlekam cztery litery z kanapy, biorę psa idę zrobić chociaż przebieszkę 30 minutową, robię dosłownie dwa kroki przed klatką i 'niespodzianka’ zaczyna padać, cały dzień w miarę ładnie, ale nie, musi padać jak wychodzę, troszkę się zirytowałem, ale szybko mi przeszło. No cóż chyba trzeba się przyzwyczaić pogoda już nie będzie nas rozpieszczać…;) Czas wyciągnąć kurteczkę na membranie, która tak dobrze sprawdziła się w tamtym roku w zimie

Powiązane Artykuły

2 KOMENTARZE

  1. w tym roku tak sobie wszystko przekładałem i w końcu miałem nie dosyt w Malborku i w Warszawie na maratonie, chociaż mam przynajmniej życiówki do poprawienia 🙂

  2. Gratuluję twardośc :). U mnie właśnie leje jak z cebra. Cały zeszły tydzień słońca. A jak mam jeden dzień wolnego to ulewa. Ale ja taki twardy nie jestem. Nie chce mi się biegać, jak nawet po asfalcie płynie strumień wody. Pokręcę na eliptyku. Zawsze to jakiś substytut.

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.

Śledź nas

18,455FaniLubię
2,510ObserwującyObserwuj
443SubskrybującySubskrybuj

Polecane