Tak w wielkim skrócie można opisać ostatnie 31 dni. Czy to dużo? Nie wiem. Jak na amatora mało nie jest ale oczywiscie nawet pól-prof powie, że to pestka, bułka z masłem lub inne skromne co nieco. A jak to sie rozkładało na poszczególne dyscypliny?
Plywanie – 11x – 22 km – 11 godz
Rower – 14x – 480 km – 15,5 godz
Bieg – 11 x – 120 km – 11,5 godz
To z czym teraz problem to pływanie w tygodniu, niestety sprawy zawodowe przyblokowaly mnie na jakis czas, pozostają mi tak naprawdę piątek popołudniu oraz sobota i niedziela więc robię trzy treningi dzień po dniu a potem mam długą przerwę. Może od kwietnia uda mi sie włączyć jakieś pływanie w środku tygodnia. Z drugiej strony w kwietniu czeka mnie dłuższy wyjazd, na którym pozostanie raczej tylko bieganie choć oczywiscie w poszukiwaniu pływalni nie spocznę:) Ponadto tak myśle, ze w pływaniu już w tym roku raczej dużego progresu nie zrobię, pozostanę na średnim poziomie natomiast w rowerze i biegu moge zyskać o wiele wiecej skupiając sie na nich. Dzisiaj dzień pełnej regeneracji, zero treningu za to wielogodzinna podróż pociągiem z parogodzinnym pobytem pomiędzy… jeszcze ponad godzina do domu, jestem padnięty, co ja takiego robiłem? Nic, podróż slużbowa, niech już będzie jutro, wyjątkowo w tygodniu rano uda mi sie poplywać a wieczorem sesja na trenazerze to będę czuł sie wieczorem wypoczęty:)
Artur, Lukasz, Łukasz – zazdroszczę Wam tej Majorki – niestety w tym roku nie dałem rady:( Piszcie proszę relację… codziennie!!! na AT, co zrobiliście – dobrze Redaktorze?:) Wtedy my, biedne żuczki zmagające z powracającą zimą w Polsce będziemy mogli spoglądać w Waszą stronę z zazdrością i jeszcze większą motywacją i 'złością’ realizować trening;)))
Jest niezle! Czytajac, az sam z ciekawosci sprawdzilem jak wypada to u mnie w dwoch miesiacach zimowych. I tak, lacznie w styczniu i lutym: 60km plywania w 27 godzin 1.125km roweru w 33.5 godziny (z czego 80% na trenazerze) 220km biegu w 22 godziny Lacznie 1.405km w 82.5 godziny. Marzec zapowiada sie jeszcze lepiej, bo od soboty oboz na Majorce;-)
Czytam i myślę, że muszę się wziąć do roboty! 480km??? w lutym??? pięknie.
Wlasciwe podejscie:) Pierwsze -ukonczyc, drugie- nie wykonczyc sie, trzecie – w czasie …zobaczy sie na mecie:)Na czasy przyjdzie czas…:)
W 5 godzin to ja moge w lesie patyk co najwyżej złamać;))) jak ukończe 1/2 to będzie duży sukces a jak poniżej 6 godz to sukces gigantyczny:) Tak – te 480 km to wszystko na trenazerze, dzisiaj doszło kolejne 40 km zgodnie z planem a rano pływanie i czuje sie doskonale, pozdrawiam!
Jak dla mnie to objętosciowo fantastycznie miesiąc koledze wyszedł – i to zimowy. To chyba jak dojdzie praca nad szybkością to jak nic 5 godzin do złamania na połówce :-). A te 480 km to wszystko na trenażerze? Pozdrawiam i niech wszysto idzie zgodnie z planem.