Kiedy po raz kolejny odezwał się ból po zewnętrznej stronie kolana, postanowiłem (nie wiem który to już raz), że szczególną uwagę poświęcę rozciąganiu. Wiem, że to bardzo ważne, ale jak nie boli to co tam, podchodziłem do tego po macoszemu. Do pełnego zmobilizowania się, udałem się na zajęcia z jogi (koleżanka prowadzi klub fitness). Pomyślałem trochę porozciągam się, przecież nie może być źle, zresztą trochę się rozciągam. Teraz wiem jak bardzo się myliłem, te trochę to tyle co nic. Zajęcia trwają 1,5 godziny i tyle trwają moje katusze. Nie spodziewałem się, że mogę tak się spocić i namęczyć. Oprócz porządnego rozciągania ćwiczenia w jodze inicjują do pracy mięśnie głębokie, prawie po każdy zajęciach mam mniejsze lub większe ”zakwasy”.
Co mi daje ta cała joga? W moim odczuciu zaczęło mi się jakoś tak lżej pływać, mięśnie się tak nie napinają, wygląda to tak jakoś płynniej, zobaczymy jak to przełoży się na czas i wytrzymałość.
Wczoraj po dwu tygodniowej przerwie wyszedłem na spokojne bieganie. Tutaj też odczuwam różnicę. Nogi tak jakby płynniej chodziły i co najważniejsze ból przy kolanie zmniejszył się chociaż nie został wyeliminowany do końca.
Decyzja pójścia na jogę wydaję się słuszna czy będą z tego korzyści zobaczymy w sezonie 2014 :), wiem jedno strat nie będzie.
Zdjęcie z wczorajszych 10 km po Twierdzy Modlin. Jest teraz pięknie, lepszej motywacji nie potrzeba 🙂
Bardzo dobra decyzja z tą jogą. Życzę żebyś wytrwał przynajmniej 3 miechy i wtedy zdał relację, co z kolanem i resztą ciała. A co do samego rozciągania to sprawa jest kontrowersyjna. Są opracowania mówiące, że może nawet szkodzić. A w jodze masz nie tylko rozciąganie, ale i stabilizację, równowagę i wzmacnianie muskuł.
Plati – co do pasma biodrowo-piszczelowego miałem podobne dolegliwości (na wysokości kolana). Załatwiłem sprawę czterema zabiegami laserowymi. Z pewnością stabilizacja + ćwiczenia siłowe jakie sugeruje Piotr zrobią swoje, zastanowił bym się tylko nad zeskokami z wysokości z obciążeniem… Jest to dobre ćwiczenie ale może przeciążyć stawy skokowe…
Ciekawy wpis, ciekawe komentarze które dają sporo do myślenia. Dzieki.
Plati – rozciąganie nie wystarczy. Jest grupa ćwiczeń, które pomogą. Primo – stabilizacja miednicy – cwiczenia na stepperze. Przysiady, zeskoki z wysokości, wskoki na skrzynie, wzmacnianie mięśnia posladkowego i dwugłowego. Stabilizacja miedzy mięśniami dwugłowymi i czworogłowymi. Oczywiscie rolowanie pasma na wałku 'do bólu’. Zapewne rozciąganie łydek też pomoże. No i technika biegu, sposób układania ciała, rąk i stóp. Nagraj siebie na telefonie i analizuj co jest źle. To jest przynajmniej 2-3 miesiące rehabilitacji. Polecam również masaż powięziowy połączony z akupunkturą w najbardziej 'zbitych’ miejscach. Nie jest to przyjemne, ale konieczne! W razie pytań pisz na mail – [email protected]
Piotr jeszcze nie byłem, kolano nie puchnie, nie chrobocze 😉 ból zaczyna się od 4 km i domyślam się, że chodzi o pasmo biodr.- piszczelowe więc odpuściłem bieganie i rozciągam, jak będzie bolało przy kolejnych biegach to idę do specjalisty. Arku prawda sfera psychiczna też się wzmacnia zwłaszcza jak z pozoru proste ćwiczenie wymaga naprawdę dużego wysiłku 😉
Właśnie jestem przy lekturze ,,Ukryta siła’. Bohater posiłkuje się jogą…co prawda raczej chodzi o wzmocnienie strefy psychicznej ale z pewnością stosowany tam system rozciągania w naszym przypadku jest wielce pomocny. Żałuje, że nie jestem w stanie zorganizować sobie czasu na takie treningi….. Pozdro
Plati – a co na ten ból lekarze? Moze warto zainwestować w dobrej klasy specjaliste? Ja tez mialem ból w zew. czesci kolana, zawsze po ok. 3-4km biegu. Poszedłem do lekarza jednego, drugiego itd. w koncu trafilem do przychodni sportowej i nawet nie musialem mu pokazywać kolana. Od razu wiedzial co to za przypadłość. Teraz, odpukać, mogę swobodnie biegać!
Gorąco polecam 🙂 Od czasu regularnych wizyt na zajęciach jogi po kontuzjach ani śladu!
Nie stosowałem nigdy jogi. Może dlatego, że mnie kolano jeszcze nie bolało. A rozciągnięty jestem jak tykwa chmielowa ;-). Może kiedyś zaryzykuję… 🙂