TRIATHLON OD POCZĄTKU (2) – TRENING – PŁYWANIE

Mam chwilkę więc coś napiszę. Liczę, że chętnie mi odpowiecie na moje pytania. A dzięki temu moja wiedza na temat tego co mnie czeka bedzie lepsza.

Tak jak wcześniej pisałęm, od niedawna zająłem się triathlonem. Marzenia były, ale były też obawy. Często na różnego rodzaju forach związanych z triathlonem przewija się jedno stwierdzenie: JESTEŚ TAK MOCNY JAK TWÓJ NAJSŁABSZY ELEMENT. Więc moim najsłabszym elementem jest pływanie. Będzie jak zawsze szczerze, ponieważ tylko wtedy można dostać szczerą odpowiedź. Możliwe, że niektórzy czytając to co napiszę stwierdzą ale osioł i uśmieją się, a może stwierdzą – miałem podobnie. Więc do sedna. Zawsze niby pływałem, tzn utrzymywałem się na wodzie przez chwilę. Oczywiście pod warunkiem, że woda była po szyje. Tu wyjaśnie, że bardzo lubie wodę ale tak samo się jej poprostu boję. Wynika to z tego, że jak miałem naście lat, uczyłęm się pływać i prawie się utopiłem. Co znaczy prawie – wypiłem z wiadro wody, jak wyczołgałem się z wody (sam byłem nad jakimś stawem) to ledwo kontaktowałem gdzie jestem. Od tej pory – totalna blokada. Zero głebokiej wody – ha, głębokiej? Nie ważne. Tak jak pisałem pływałem po 30-50m i mówiłem że umiem pływać. A teraz rzeczywistość. Triathlon – a w związku z tym nie 30-50m i nie w wodzie 1.60m. Rany jak sobie pomyśle, że w pewnym momencie będzie 5-10-20 a może 30m. To już mam dość. Ale trzeba coś zmienić, więc zacząłem zmieniać. Na basen chodzę od początku roku dość regularnie 2-4 razy w tygodniu. Tak na marginesie nie tak blisko – do najbliższego mam 25 km. Pierwsze pływanie masakra. Dwie długości basenu i aut. Ale trzeba być upartym i ja chyba jestem. Ok, bez kokieterii – jestem. Pierwszy dzień na basenie w godzinę zrobiłem jakieś 600 m. Pomijam chwilowo technikę, o tym za chwilę. Po ok dwóch tygodniach już więcej spokoju, mniej opity wody (a wszystko tak, żeby nikt nie zauważył że nie umiem pływać) i dawałem radę spokjnie w godzinę przepłynąć ok 1400 m. Teraz po blisko dwóch misiącach w godzinę czasu robię na basenie 1800 – 2000 m. Więc niby nie jest źle. Tymbardziej, że nie jestem przytkany w płucach po tym pływaniu. Oczywiście kilka pięt achillesowych: nawroty – masakra, dopływam do końca basenu zatrzymuje się po czym płynę z powrotem. Próbowałem nawrotów takich normalnych – niby wychodzą tylko po nich mózg mam przepłukany :). I o płynięciu nie ma prawie mowy. Technika pływania to też temat morze. O ile czuje, że nogi chodzą już nieźle w wodzie i łokieć jest na dobrym kierunku to dalej 'łeb’ nad wodą. Nie powiem jest już trochę lepiej, ale dalej dużo brakuje. Poradźcie może jakieś ćwiczenia, które pozwolą to zmienić. Wiem, że pływanie w zawodach to w naszych warunkach raczej napewno pianka. I co do tej pianki też mam pytania. Na ile dodaje ona wyporności i pomaga lub przeszkadza w pływaniu? Czy można czuć się bezpieczniej w piance, kilkaset metrów od brzegu i dnem dość daleko od czubka nosa? Oczywiście zamierzam kupić piankę. W marcu sądny dzień na zakupy – raty na 3 lata :). Rower, pianka i klka dodatków …. Co do pianki to powiem szczerze, że upatrzyłem sobie już model ZOOT FORCE 3.0. Macie jakieś opinie na temat tej pianki? A może coś lepszego i nie droższego mi doradzicie? Wszystkie rady mile czytane. Tak na zakończenie tego wpisu dodam, że mam w tym roku zaplanowane dwa starty w połówce: BRODNICA – 08 czerwca i GDYNIA – 10 sierpnia. Zdążę z tym pływaniem? 

pozdrawiam Krzysztof Górecki

       

Powiązane Artykuły

20 KOMENTARZE

  1. Z pulsometrem to jest różnie, sporo treningów rowerowych zaczynam od 131 a po dwóch godzinach dochodzi do 155-160. Zresztą cały czas się obniża. W bieganiu jest inaczej – wyżej. Max zbadane na AWF mam 195. A spoczynkowe sprawdzane w domu 43-46

  2. Witam, ponownie Tak na początek, krótkie wyjaśnienie. Nigdy nikogo nie wkręcałem – nie mam takiego usposobienia. Nie widzę w tym potrzeby. Jestem jaki jestem. Jak każdy mam swoje zalety i wady. Mocne strony i słabości np. pływanie i słodycze a głównie lody:). I zdaje sobie sprawę, że czasami trudno to wszystko porównywać w necie co ktoś napisze i co samemu się robi. Na pewno trzeba brać na to wszystko jakąś poprawkę. A jest tak jak to napisał Artur (nie znam ale chyba nie muszę pisać Pan Artur – chyba się nie obrazi) START ZWERYFIKUJE. To jest filozofia i sedno tego wszystkiego co robimy w grupach lub w samotności. Zrobię mały wpis na blogu odnośnie trenażera i treningu a teraz żeby nie pozostawiać wątku bez odpowiedzi to doprecyzuje. trenażer : cycle ops magneto ustawiony na 3 lub 4 poziomie. 7 poziom najłatwiejszy 1 najtrudniejszy ja nie zmieniam na niżej niż 4 i czasami niektóre treningi robię na 2. Rower + podstawka = poziom. Trenażera ustawiam na dotyk do opony + 1.5 obrotu kółkiem i plus prawie kwadrans. Myślę że wszyscy rozumieją. Rower trekkingowy opony koła 28, opony chyba 32, ciśnienie 5-5.5 atm. Ustawienie rowera, wszystko na max obciążenie. Dokładniej trudno to opisać. A wszystko lubię widzieć ponieważ wszystko (każdy parametr ma znaczenie). Co do tego wiatru to myślę że wszyscy go nie cierpimy. W tym momencie dodam, że z moich obserwacji jak jeżdżę w terenie ma nawet znaczenie na wynik końcowy ilość ciężarówek, które nas wyprzedzają w stosunku do tych z naprzeciwka. Prędkość wacha się 2-3 km +/-. na odcinku ok 200 m. I nie zbzikowałem – po prostu obserwuję. A pływanie, no cóż Plati, nie ukrywam, że nad nim pracuję. Hm, co do wyniku jaki mnie interesuje. Trudno powiedzieć. Serce mówi jedno, rozum drugie. Mam starty w maratonie i tu jest podobnie to ten dzień, ten ranek powie jak będzie. Pogoda doda swoje. Obym miał okazję sprawdzić swoje możliwości, to najważniejsze i myślę cały czas o swojej kontuzji. A wynik. Przedewszystkim – ukończyć. A potem – jak się nie utopię :), rower mi się nie popsuje, i noga nie nawali, to będąc ostatni z czasem ok 5h będę zadowolony. I może być parę minut w jedną lub drugą stronę. A teraz zrobię wpis na blogu. pozdrawiam KG

  3. jak dla mnie wyniki kosmos 🙂 jest tylko jedno, ale przed rowerem i bieganiem jest pływanie, niby tylko trzeba przepłynąć, ale ma to wpływ na rower, a później bieganie….co do roweru i trenażera, cóż wszystko zweryfikujesz jak poczujesz boczny i przedni wiatr….a co dystansu to pewnie poradzisz sobie, tylko jaki czas Cię interesuje, bo jesteś ambitny :)))

  4. Janusz,Ty zawsze wlejesz miod do mojego serca! Tym razem z rowerem:)) A osiagniec Kzysztofa nie komentuje bo …nie umiem:)Pierwszy start pokaze. Bo wg podawanych danych treningowo/startowych to pewna kwalifikacja na MŚ 70.3 od razu w pierwszym starcie.

  5. Ja myślę, że nie ma co się szczypać- moim pierwszym triathlonem była połówka w St.Polten, a na rowerze jeździłem wtedy jakieś 3 miesiące..i przeżyłem:) Ale faktem jest, że prędkość osiągana na trenażerze ma się nijak do jazdy na zewnątrz. Ja na swoim starszym trenażerze na poziomie 3 z 5 robiłem minutowe interwały z prędkością około 50km/h. Na nowym cycle ops, który nie ma nawet ustawianego oporu, robię takie powtórzenia z maks 40-42km/h. Więc bez mocy i przeliczenia wat/kg ciała takie dane nic nie mowią. NO i mimo to, że dzień bez trenażera uważam za dzień stracony, to trzeba jeździć sporo na zewnątrz, żeby nauczyć się dobrego ogarnięcia roweru i tego tzw. bike handling. Pozdro:)

  6. @Krzysztof – a propos Twojego komentarza, w którym piszesz, że jedziesz 2h na trenażerze z kad 95-100 i wychodzi 90 km… to daje śr prędkość 45km/h i jestem mówiąc eufemistycznie w szoku (wiadomo, że to nie to samo co na zewnątrz ale jednak), nie wiem jaki masz trenażer i na ile to co pokazuje jest precyzyjne ale na moim dodatkowo z pomiarem mocy jazda z kad 95-100 z prędkością 45km/h to chyba 300W albo więcej (jak wsiądę następnym razem to sprawdzę dokładnie) – aż się nie chce wierzyć, czy Ty nas oby nie wkręcasz?;))) Czy robiłeś sobie test mocy na rowerze? Robocop przy Tobie to przedszkolak a chłopcy z Aleksandrowa to gimnazjaliści (to porównanie dodatkowo pokazuje, że Aleksandrów jest też wyżej niż Robocop:)))

  7. Acha, co do typowego ITBS. Tak miałem kiedyś na początku z prawą nogą to znalazłem taki zestaw ćwiczeń w internecie i powiem, że rewelacyjnie mi pomógł. po dwóch tygodniach byłem jak nowy. Nie mam teraz linku ale jak znajdę do wpiszę. Do tego jest takie dobre ćwiczenie – ja to nazywam rolowaniem. Polega to na kulaniu odcinkiem od kolana do biodra na butelce np coca coli. A z moją kontuzją w lewej nodze żadne ćwiczenia nie pomogły. Temat – przypadku/kontuzji jakiś cały wpis na blogu poświęcę tego nie da rady tak raz dwa opisać. Pozdrawiam.

  8. Nie zakładam, że będzie łatwo na połówce. I mam szacunek dla wysiłku jaki mnie czeka. Choć powiem szczerze, że z punktu widzenia biegania można to trochę porównać. To znaczy inaczej się biega maraton po 4 minuty z groszami, a inaczej 3.50, ktoś powie skoro biegniesz tyle to na 1000m sekundę, dwie szybciej zadna różnica. Ja odpowiem – trzeba przebiec i można rozmawiać. Prawdę powiedziawszy jak robię trening na typową cegłę np 2h na trenażerze z kadencją 95-100/min i robię w tym czasie ok 90-92 km (rower na maxa) trenażer na 3-4 poziomie i w ciągu do 5 minut po zejściu z roweru robię bieg na 10 km w tempie 4.06/km to myślę, że jest szansa na doczłapanie z adrenaliną do mety. Pewnie 10 km to nie 21 i to jest fakt bez sporny. Z drugiej strony do biegania też dopiero wracam i za każdym razem podkreślam – mam nadzieje, że kontuzja nie wróci. Nie wiem jak robicie trening na trenazerze, ale ja po dwóch godzinach potrafię być lżejszy przeszło 3 kilogramy. I tu zawsze z małym zdziwieniem czytam o treningach przed telewizorem. Mój by zgnił. Po treningu pomimo maty i ręcznika to pływam, a z butów jak staje to chlapie pot. Tak to wygląda. Zgadzam się z wszystkimi, że to w dalszym ciągu nie to samo co zawody. Ale chyba właśnie dlatego wybrałem Brodnicę – liczę, że na połówce wystartuje może max 200 osób, więc kocioł nie porównywalny do Gdyni. Dzięki za wszystkie komentarze, Wasza wiedza / doświadczenie na pewno dużo mi podpowiada. Liczę na więcej i mam nadzieję, że spotkamy się na jakimś starcie. Pozdrawiam KG

  9. Witaj Jesli mogę Ci coś polecić to odpuść sobie tą połówkę w Brodnicy i zamień np. na 1/4 . Ciężko się startuję w debiucie w ogóle, a już na połówce to masakra. Musisz się obeznać z zasadami, rytuałami w strefie i przede wszystkim zobaczyć jak Twój organizm reaguję na taki wysiłek. Pamiętaj, że Tri to nie biegi i mimo Twoich magicznych wyników z maratonów, wcale nie będzie to takie miłe bieganie jak na czysto. Pozdrawiam

  10. Tak zdroworozsądkowo – nawrotów nie ucz się, bo szkoda czasu i energii. Skup się na pozycji w wodzie tj. ćwicz na lądzie mięśnie brzucha i grzbietu – stabilizacja. Po drugie, w wodzie pracuj głównie nad nogami – deska i heja np. 10x25m (Nogi, ręce). Pisząc ręce mam na mysli pływanie z deską między nogami – wtedy mozesz skupić się na pracy rąk i nie będziesz się męczył ponieważ nogi sa zawsze we właściwej pozycji. Zarazem w ten sposób dowiesz się jak wygląda prawidłowa pozycja. Pooglądaj youtube i podpatrz jak pływają najlepsi, u mnie to działa. Pamiętaj o wysokim łokciu pod wodą, Jeżeli nie masz pomysłu na treningi to kup na stronie swimmooth.com plan lekcji dla beginnerów ( tu dzięki Janusz za wpis kiedys, mi to mega pomogło). Nie musisz dołączać do grupy Tri. Oni pewnie pływają więcej niż ty biegasz w tygodniu więc olej to. Mozesz zapytać na basenie o trenera. Wykup 1 lekcje w tygodniu lub 1 na dwa tygodnie. Częściej nie warto ponieważ i tak trener nie zauważy nowych błędów. W pływaniu tak jest, że jak eliminujesz jeden mankament to pojawia się drugi. W końcu stajesz się coraz lepszy. Pamietaj jednak, że to trwa długo. U mnie juz 2 lata!!

  11. Nie wiem jak koledzy ocenią moją opinię ale nie ma co przeinwestowywać w pierwszą piankę. Ja pływam w ZOOT Force 1.0 i jest wystarczająca. Trenuję pływanie od początku 2013 roku starowałem dwa razy więc jestem początkujący, może się mylę ale wydaje mi się na początku nie wiele pomoże droższa pianka. Pianka daję mega wyporność, wręcz ślizgasz się po wodzie. Skoro boisz się głębokości to powinieneś dobrze się opływać w wodach otwartych. Ja mimo pokonywania kilometrów żabką krytą od kiedy pamiętam i zero lęku i wyobraźni, jak zacząłem pływać kraulem mętnej wodzie w której widzisz na długość ręki, dostawałem napadu paniki i zaburzeń oddechu. Więc kilka treningów w jeziorze, pozwoliło mi wyeliminować ten efekt i startowałem w maju w Olsztynie, a potem w Gdyni w morzu. Patrząc na twoje samozaparcie dasz radę zacząć pływać na takim poziomie żeby przepłynąć te dwa kilometry w czerwcu. Pamiętaj, że są to 2km w tzw. pralce, tutaj przyjaźni triatloniści stają się mniej wyrozumiali 😉 Do przygotowań polecam trening dla początkujących Trenera Filipa Szołowskiego, który jest na AT w zakładce treningi. Po pogłówkowaniu nieco i dobraniu odpowiedniego tygodnia jako startowy i lekkich modyfikacjach pod twoje umiejętności w każdej dyscyplinie spokojnie dasz radę. Pierwszy start weź na miękko bez, żadnych założeń czasowych i odrabianie czegokolwiek (niby co tu odrabiać?) masz ukończyć. Rower potraktuj lekko, a na bieg który jest twoją koronną dyscypliną zostanie mnóstwo siły i tam spróbuj biec tak jak potrafisz. Jesteś ambitny i od razu wskoczyłeś na 1/2IM może poszukaj jakiejś 1/4IM ewentualnie Olimpijki w maju? Zawsze to jakiś przetarcie. No to wracaj do wody i powodzenia.

  12. Ja myślałem o jakimś trenerze, ale jest wiele powodów dla których go nie ma. Tak jak pisałem basen jest kawałek drogi choć to nie problem. Dwa, chciałem się przygarnąć do pewnej grupy triathlonowej, właśnie najbardziej pod kątem treningu pływania. I co najważniejsze pływania na wodach otwartych – zawsze jakaś asekuracja. Tak – pozostaje tylko bojka i jakiś duży staw (może się już nie utopię). Dwa lub trzy razy pisałem emaile ze zgłoszeniem i nic mi nikt nie odpisał. Więc odpuściłem. Z drugiej strony ja tylko jestem 43 letni amator i takim chcę pozostać. Jak miałbym jechać np do Wrocławia na trening, to tam i z powrotem 2h – przez ten czas można tyle innych rzeczy zrobić. Zwłaszcza że tego czasu nie mam. W zasadzie każda wolna chwila zagospodarowana. Na basen w tygodniu jadę albo wcześnie rano albo późno wieczorem. Do tego od stycznia trenuje przynajmniej dwa razy dziennie. czasami w sobotę lub niedzielę trzy. Trening wygląda tak, że biegam np 12km+ćwiczenia to ok 1h potem rower 1.5 – 2h, albo rower 1-2h potem basen 1h. Już w sumie nie robię tyle kilometrów/godzin na trenażerze. zacząłem biegać i naukę pływania więc trzeba różne rzeczy robić. Do tego obowiązki i przyjemności. Reasumując pozostało samemu kraść wiedzę i uczyć się pływać. Niedługo zresztą będą treningi w tygodniu raczej raz dziennie- zima ma swoje plusy. Mam nadzieje że z tym moim pływaniem jakoś to będzie, tzn dopłynę 🙂 a potem liczę, że na rowerze i daj boże w biegu coś odrobię :). Na razie i tak najwięcej obaw to moja noga i bieg.

  13. zgadzam się z ty co napisał Janusz, nawroty wbrew pozorom są ważnym elementem pływania i warto je wykonywać nawet jak na początku nie wychodzą 😉

  14. Krzyś, pianka z uwagi na swoje właściwości wypornościowe daje poczucie bezpieczeństwa, pływa się szybciej i po prostu łatwiej (oczywiście pod warunkiem dobrego doboru). Z tego co się orientuje średnie klasy pianek różnych firm nie odbiegają zbytnio parametrami. Idealnie byłoby ,,załapać” się gdzieś na testy i sprawdzić w wodzie….

  15. Ja również przez ponad rok pływania nie umiałem nawrotów, ale pierwszą rzeczą jaką zrobił trener 'przejmując mnie’ to właśnie zmuszenie mnie do ich nauki. Nawroty nie tylko są pomocne w urywanie sekund ale też w wyrobieniu sobie rytmu i przede wszystkim poprawienia techniki oddychania podczas pływania. Poza tym bez nawrotów z 200 metrowego zadania robi się zadanie 4×50, czyli zupełnie inna forma wysiłku. Ps. nauka nawrotów to jest dosłownie jeden tydzień, więc warto!

  16. Jeden problem masz z głowy, a mianowicie nawrotów podczas zawodów nie będziesz musiał ich robić. Ja regularnie na basen chodzę po półtora roku i ani raz nawet nie pomyślałem aby trenować ten element. Na pewno są pomocne, aby urwać kilka sekund, ale tylko na basenie. Wytrwałość.

  17. Witaj Krzysiek, ze swojego doświadczenia powiem Ci (nie umiałem pływać kraulem – zawziąłem się i ostro nad tym elementem pracuję bo nadal jestem średnim pływakiem), że warto uczyć się pływania pod okiem doświadczonego trenera. Sam po sobie widzę, że takie „samotne” pływanie działa tylko do pewnego momentu. Jeśli to w ogóle działa. Szkoda Twojego czasu i energii – niestety samemu nie nauczysz się dobrze i szybko pływać – sorry pływanie jest zbyt techniczne, aby samemu wychwycić te niuanse, które sprawiają, że „zaczynasz czuć wodę”. W moim przypadku sprawdza się pływanie w niewielkiej grupie o podobnym stopniu zaawansowania, może nawet trochę lepszym ode mnie i koniecznie pod okiem trenera – dobrego trenera, który wie, o co chodzi w triathlonie. Takie pływanie, to zupełnie inna bajka. I trzeba pływać, dużo pływać – dużo zadań, takie jednostajne pływanie długich dystansów też w moim przypadku się nie sprawdzało.

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.

Śledź nas

18,455FaniLubię
2,772ObserwującyObserwuj
19,400SubskrybującySubskrybuj

Polecane