Witam ponownie wszystkich.
Aż boję się rozwinąć temat. Może się okazać kamyczkiem do ogródka i zaleje mnie fala krytyki z Waszej strony, ale co tam. Są przemyślenia, więc są i pytania. Z góry proszę o wybaczenie, być może temat był już poruszany. Nie przegladałem wpisów na blogach – jeśli był to napiszcie. Wczoraj tak sobie biegałem i stwierdziłem, że poruszę temat, który mnie nurtuje od ok 3 lat, więc od początku mojej przygody ze sportem. Chodzi mianowicie o Suplementy/witaminy czy jak tam wszystko zwał. Wszystko co przyjmują sportowcy jako uzupełnienie niedoborów, a nie jest dopingiem. No właśnie, czy rzeczywiście??? Ostatnio był taki tekst na AT o badaniach dopingu – o zgrozo….. Oczywiście znam definicję dopingu i nie wynika to z powodu mojego braku wiedzy – ale z przemyśleń. Zastanawiam, czy to, że uzupełniam niedobory magnezu, żelaza różnych witamin jest wporządku z ideą? Czy nie pownno być tak, że jak ktoś trenuje i jedzie na tym co zje na obiad:) to jak opada z sił albo boryka się ze skurczami nie powinien poprostu mniej trenować. Czytam wiele różnych wpisów, tekstów w necie i jestem czasami zdruzgotany. Kawa na pobudzenie przed mocnym treningiem – toć to doping. Mały ale jednak. Kawa -a może zatem kilka kaw, albo napój energetyczny z tauryną, guaraną czy czymś tam innym. Wiem, że nie sposób normalnym posiłkiem uzupełnić witamin – musielibyśmy jeść wiadrami :). Ale teksty typu kawa przed mocnym treningiem mnie wprawiają w zakłopotanie. Co o tym sądzicie?
Mam jeszcze jedno pytanie, które mnie naszło na bazie tłumaczeń znanych, złapanych na dopingu, że to niby lekarz coś podał czego nie powinien (oczywiście sportowy) albo sam coś tam wziął z apteczki, a to była akurat efydryna czy coś pochodnego. Czy jak macie np przeziębienie zwracacie uwagę co łykacie. Ja jakiś czas temu wszedłem na taką stronę związaną z wykazem leków i ich zawartością środków niedozwolonych stwierdziłem, że człowiek rzeczywiście mógłby się w cos wpakować. Ale tam jest czarno na białym co można, a czego nie. Więc takie tłumaczenie ludzi którzy żyją ze sportu to jakaś bujda. Ja jako amator zwracam na to uwagę i pewne lekarstwa wykreśliłem z listy.
Co Wy sądzicie?
pozdrawiam
KG