Mineły ponad dwa tygodnie od zawodów w Malborku, nie wiem czy to dużo czy mało aby się zregenerować, sprawa pewnie bardzo indywidualna. Wydawało mi się, że już doszedłem do siebie, tym bardziej, iż tydzień po zawodach biegłem w sztafecie firmowej Kraków Business Run. Niby dystans nie duży tylko 3800m, ale za to robiony, jak na mnie, na dużej prędkości, średnia ok. 3’49”/km. Wynik bardzo mnie zaskoczył, mięśnie jakoś bardzo nie bolały, czułęm się dobrze, myślę sobie: kurka może faktycznie jestem z żelaza. Nic bardziej mylnego. Fakt treningi ograniczyłem do minimum, tydzień wygląda bardzo regeneracyjnie – jeden basen, jedna przejażdżka na rowerze i jedna mała przebieżka, normalnie nienormalne, ale przynajmniej żona zadowolona 🙂 Mam teraz więcej czasu dla swoich dziewczyn, na nadrobienie różnych zaległości nie tylko domowych, ale również towarzyskich no i więcej czasu na regenerację.
Nie mniej jednak jakaś bestia wewnątrz podpowiada: skończ z tym to nie dla Ciebie, nie marnuj czasu przecież nie długo masz biec półmaraton. Do roboty! chyba nie chcesz tego tylko przetruchtać, musisz walczyć to jest SPARTA!
I takie tam wariatctwa siedzą mi w głowie. Jako, że za długo nie potrafię się oprzeć takim pokusom, choć muszę się pochwalić ujarzmiłem jedną taką ostatnio i nie wystartowałem w biegu 12h organizowanym w moim rodzinnym mieście, pomimo tego, że tam byłem i mogłem to zrobić. Wygrał rozsądek i moja żelazna zasada, że słowo jest warte więcej od pieniędzy. Trochę sie zagolopowałem, wróćmy to tematu 🙂
Postanowiłem wczoraj zrobić sobie mały test, tak żeby sprawdzić w jakim miejscu jestem i na co mnie stać w nadchodzącym biegu. Plan pobiec min. 11km w tempie szybszym niż zakładnane na zawody. Jak zwykle początek luźniutko, schody zaczeły się po 5-6km, biegło mi się coraz ciężej, oddech coraz bardziej płytki, czułem, że coś jest nie tak. Nawet schłodzenie po biegu szło opornie, biegłem ponad 40s/km wolniej niż zazwyczaj a i tak nie cułem się komfortowo. Po zrzuceniu danych wszystko było jasne, tętno tak wysokie jakbym biegł sprintem, Garmin wyznaczył jakość treningu na 5, co oznacza przeciążenie. Pokazał również, że do następnego treningu powinienem odpoczywać 3dni! To oznacza tylko jedno – organizm nadal, w pełni, nie zregenerował się po IM. Wiem dowaliłem mu jeszcze tym sprintem tydzień po, ale cóż musiałem, tym razem żyłka współzawodnictwa wygrała.
Jednak człowiek uczy się przez całe życie, każdy kolejny trening, start i odpoczynek po, uczą mnie czegoś nowego. Coraz lepiej poznaję swój organizm oraz umysł. Tri wciągneło mnie na zupełnie nowe 'wody’ i chyba już nie chcę z nich wracać….
hej….wiekszość trenerów lekkiejatletyki sugeruje zeby 1-2 tyg po maratonie można próować poprawic zyciówke na 5 lub 10km. Ponoc ta superkompensacja fajnie działa i biegnie sie super. Byc moze po IM jest podobnie…..no ale potem bezwzględny odpoczynek!!!!!. Tak wiec rób to na co zasłuzyłeś i wypoczywaj:):) i do zobaczenia na zawodach w 2015:):):)
Kuba, po drugim IM szybciej się zregenerujesz. Byle do Frankfurtu 🙂
TRI dużo uczy;) Człowiek poznaje się na nowo.
jak po półtorej tygodnia przebiegłem 6 km to dostałem ironiczną zjebkę, że nie słucham 😀 więc grzecznie siedzę na czterech literach i wzmacniam kręgosłup (Marcin S. :D), o saunie nie wspomnę bo to podstawowy trening 😉
Moim zdaniem, (powtarzam dotyczy amatorów i biegaczy!) w sezonie powinno się zrobić dwa maratony. Artur twierdzi, że ,,stare książki czytam’ i można więcej….. 🙂 A co do startów w TRI fajnie na AT opisał to F.Szołowski… jakby nie patrzeć fachowiec!
Arek to jest po prostu część mojego, o wiele większego, planu. Mam takie ogromne marzenie, ale nie mówię o nim głośno, bo ten rok już mnie nauczył, aby zbytnio się z takimi deklaracjami nie wychylać 🙂 A pro po sporów z Profesorre, ten to jednak lubi takie utarczki 🙂 na czym stanęło – ile ich można ? No i kolejne pytanie ile startów w sezonie można zaliczyć? Według mnie odpowiedź jest prosta zamyka się w pierwszym zdaniu tego wpisu… 🙂
Mocne eksperymenty przeprowadzasz Acan! 🙂 Zresztą ja też ostatnio eksperymentuje na żywym organizmie (całe szczęście, że tylko moim). nie wiem czy nie wyjdzie mi to bokiem… Tak się złożyło, że ostatnio na linii prywatnej toczę spór z Profesorre ile maratonów można zaliczyć w sezonie… Różnimy się w poglądach. Tak jak każdy zawodnik z możliwościami… Chyba najistotniejsze zdobyć właściwy klucz do swojego organizmu….