Jak dobrze zobaczyc znowu wpisy o treningach na AT- przez chwile wygladalo ze wszyscy troche zwolnili a kazde zrodlo motywacji jest jak najbardziej porzadane o tej porze roku. Kazdy pewnie mial swoja wymowke aby lekko sie 'rozleniwic’ w trakcie i po swietach, dla mnie byla to praca. Poniewaz pracuje w dziale ksiegowosci tuz przed tym jak jak zaczely pojawiac sie wyrzuty sumienia zwiazane ze sportowa bezczynnoscia wskoczylem wprost do zamykania roku co oznacza prace w weekend i czasami 14 godzinne siedzenie w tlenie (choc czesto poza) przy biurku :).
Jak tytul ma sie do sportu? Tak ze widze pewne podobnienstwo- zamykanie miesiaca, kwartalu czy roku jest duzo bardziej stresujace i pracochlonne niz 'zwykly’ dzien przez tykajacy zegar- wiadomo ze cokolwiek by sie nie dzialo nadejdzie ten dzien i ta godzina kiedy system zamknie ksiegi i im blizej tego terminu tym bardziej wszyscy zdaja sobie sprawe ze doba ma 24 godziny a praw fizyki sie nie oszuka. To samo z triathlonem, ta data nadejdzie i mimo ze w tej chwili wydaje sie odlegla to dobry moment na wziecie sie do roboty zeby uniknac robienia wszystkiego na ostatnia chwile.
Pamietam jak w odleglych czasach szkolnych kiedy po raz pierwszy dowiadywalem sie o jakims referacie do oddania za kilka tygodni pierwsza mysl brzmiala 'tylko 10 stron? Jak ja sie zmieszcze w tych 10 stronach, na ten temat tyle mozna pisac…’. Z czasem jednak zamienialo sie to w ostatnia noc i 'jak ja zapelnie te pozostale 8 stron’ :). Nie chce odtwarzac tego w sporcie i nikomu tego nie polecam, duzo lepsze efekty daja 'przyjemne’ treningi rozlozone w czasie niz nawet 'mordercze’ pozostawione na ostatnia chwile.
Tak wiec wszystkim tym ktorzy dalej szukaja motywacji i przesuwaja wszystko 'na jutro’ (jak ja) chcialbym o czyms przypomniec- pamietacie to uczucie kiedy przybiegacie na mete i po odpoczynku mowicie sobie 'na nastepne zawody przygotuje sie tak ze bede sie scigac z elita!’? To jest wlasnie czas aby to zrobic :).
Pozdrawiam Wszystkich i poniewaz to moj pierwszy post w tym roku- Szczesliwego Nowego Roku!
P.S. – Krotko podsumowujac gdzie jestem ze swoim planem (chociaz jeszcze nie minely 3 miesiace). Najwiekszym sukcesem jest rower, co prawda dalej na trenazerze ale 2 godzinne treningi nie wywoluja juz u mnie przerazenia. Lekko poprawilem swoj czas na 100 w plywaniu a ostatni trening biegowy na 10 km zrobilem z 4.20 km na minute. Ze zlych wiesci to wyczerpalem baterie w pulsometrze wiec nie wiem czy te 4.20 bylo w tlenie :).
1.25?!!! Bogus, bidulo, będę trzymał kciuki! :-)))
1.25?!!! Bogus, bidulo, będę trzymał kciuki! :-)))
Dzieki wszystkim za dodadkowa motwacje :-). @Boguslaw- zmiane roweru polecam, zgadzam sie ze to silnik jest najwazniejszy ale dla mnie roznica miedzy szosa a hybryda naprawde jest. @Lukasz, niestety nie mialem pulsometru ale 42 min/km potrafie spokojnie zrobic. Do Gdyni jednak liczy sie czas na 21km, a tu narazie 1:25:09 to moje max co oczywscie w 2015 bede probowal poprawiac :-).
Ksiegowe podejscie do sportu! Podoba mi sie. Zawsze latwiej o sytematycznosc i konsekwencje, jezeli na biezaco robi sie podaumowania i analizy :))) wszystkiego dobrego w nowym roku… I ostroznie z tymi predkosciami w biegu!!! Mam nadzieje, ze to incydentalnie 4.20/km. Jakie tetno przy tej predkosci? Ja mam predkosc startowa okolo 4/km – 4.15/km. Teraz rozbiegania robie po 5.30, a czasami wolniej 🙂
Ups! Takie male fo pa! 🙂 To zmienia postać rzeczy i oczywiście moje zdanie! Bogus, doluz mlodemu! Elastycznym trzeba być…… :-)))
Arek, zachowując sens drugiego zdania chyba chciałeś napisać: Boguś dołóż Andrzejowi! 🙂 Dla przypomnienia Andrzej jest w M30 a ja w M40, a dokładnie w M43 (takie duuuuże mieszkanie) 🙂 A propos mieszkania, to mogę użyczyć i poczęstować kaszubską gościną jakiegoś spragnionego noclegu wędrowca-triathlonisty przed IM Gdynia :-). @Andrzej – dobrze, że ostrzegłeś przed rowerem. Będę musiał chyba sprawić sobie w końcu nowy, który sam pojedzie 😉
Andrzej, doloz Bogusiowi! Niech mlody czuje respekt! :-)))
@Arek- doskonale rozumiem i popieram. Ja rowniez jestem zwolennikiem prostych zasad- w triathlonie wygrywa ten kto ma najlepszy czas ogolny i nie jest wazne czy wlasnie ustanowil rekord swiata w jednej z dyscyplin. Poszedlbym nawet o krok dalej i dodal do tego jeszcze T1 i T2, dlatego triathlon jest taki ciekawy. Chcialem jedynie powiedziec ze jakies cele ma kazdy bo inaczej to moglbym powiedziec ze juz zrobilem IronMana w czasie kilka tygodni sumujac moje trenini :). Jestem zwolennikiem zdrowej rywalizacji dlatego czytajac wpisy i ja patrze/porownuje z kim fajnie bedzie sie poscigac. Niestety o 'walce’ z kims moge myslec jedynie w bieganiu- w plywaniu i rowerze bede przede wszystkim walczyl ze soba :). Ale to wszystko teraz… blizej daty na pewno bede w stanie powiedziec kto bedzie musial na mnie uwazac w wodzie i na rowerze :). @ Boguslaw i Arek- patrzac na nasze czasy z maratonu wyglada ze faktycznie na biegu mozemy sie spotkac choc otwarcie mowie ze ostro sie wzialem za rower tak wiec pamietajcie o tym kiedy nastepny raz bedziecie chcieli chcial odpuscic trening rowerowy ;). Poza tym licze na 'szczescie nowicjusza’ :).
Andrzej, ja też mam tzw. słaby rower, więc chętnię z Tobą powalczę w bieganiu (w Gdyni). To tak na poprawę humoru :-).
Walcz, walcz Andrzeju! Nie chciałbym psuć Ci humoru… w sumie ja też chyba bieganie mam nie najgorsze… ale w tri liczy się wynik końcowy… Czasami, troszkę irytują mnie wpisy typu…,,no, tak nie wyszło ale bieganie miałem super’! Zresztą sam się na tym przyłapałem opisując start w ZaS! Co z tego, że bieg poszedł dobrze jak dałem ciała na rowerze! Wniosek? W Twoim i moim przypadku nacisk na rower wskazany! 🙂
Mam nadzieje ze nie zepsulem wszystkim Tri-finansistom dnia przypominajac o pracy :). Dobrze wiedziec 'jest nas wielu’. Podsumowujac ten watek – @albinp, mistrzostwo swiata! W zyciu nie widzialem jednego akapitu ktory tak dobrze podsumuje zamykanie ksiag. Korzystajac z tej terminologii mozna powiedziec ze ASAP w treningu to recepta na F**’up podczas zawodow :). @Ania, Bogna- drobne to pocieszenie ale najgorszy kwartal wyglada chwilowo za nami. @Kuba, Arek – dzieki wielkie, szczerze mowiac coraz bardziej wszech obecna na AT rywalizacja udzielila sie tez mi i chociaz w rowerze jeszcze nie moge sie chwalic to juz teraz moge obiecac ze w bieganiu w Gdyni z niektorymi bloggerami powalcze ;).
Andrzeju, ładne treningi! O ksiegach nie wypowiadam się. …. nie cierpię takiej roboty a czasami musze. Co do życzeń – walcz z elita! 🙂
Finanse górą :D. Moze powinniśmy sobie branżową klasyfikację zafundować :P. Ja rónież wpadłam w wir zamknięcia roku. I dobrze wiedzieć, że wam w tej sytuacji sie udaje wygospodarować czas na treningi. Mi tez musi sie udać. Albin – fanstastyczny tekst 😉
Znam ból zamykania ksiąg. Byle do marca,kwietnia, a w moim przypadku prawie do końca maja. Gdyby nie treningi, to chyba bym zwariowana w tym czasie. Oby nic nie zostało na ostatnią chwilę w księgowości jak i w treningu. Powodzenia i szczęśliwego.
Andrzeju, wiadomo, dzień przed DEADLINE’m wszystko musi być ASAP, ale niestety w dniu DEADLINE wczorajszy ASAP często okazuje się dzisiejszym FUCKUPem 😉 W sporcie działanie 'na ostatnią chwilę’ zupełnie się nie sprawdza i jest wręcz kontrproduktywne. Oby jak najmniej wczorajszych ASAP-ów 😉
No i pięknie, każda motywacja się przyda w ten zimowy, ciemny czas. Byle do wiosny!