Niesamowite jak szybko ten czas leci, pamietam jak szykowalem sie do swojego pierwszego triathlonu i jak przerazajaca byla to wizja, dzisiaj jestem 5 dni przed swoim glownym startem w tym roku i z radoscia moge pochwalic sie ze po raz kolejny udalo mi sie bezkontuzyjnie dotrwac do etapu kiedy mozna juz tylko czekac i lepiej nic nie dotykac zeby nie zepsuc.
Chociaz w planach mam jeszcze plywanie i luzny bieg, rower w tym tygodniu wstawilem do serwisu do smarowania zeby juz nie kusil bo nadzieje wielkie. Nie ma sensu opisywac go dluzej ale w zeszlym tygodniu udalo mi sie zrobic ostatni sprawdzian przed dniem 0 – ukonczylem sprint triathlon.
Impreza niewieleka i fajnie obrazujaca jak rynek reaguje na potrzeby- triathlon wieczorowy, pierwsza fala (moja) startowala o 18tej tak zeby ludzie mogli zdarzyc po pracy. Wyscig raczej dla tych co po prostu to lubia ktory zgromadzil okolo 100 zapalencow. Poniewaz cena niewielka dobra okazja zeby sprobowac sie w bojowych warunkach a warto chociazby dla samego roweru w zamknietej dla ruchu samochodowego petli. Moje wyniki przedstawiam ponizej.
Nie byl to dla mnie jakos bardzo wazny start a raczej proba nabrania troche 'cwaniactwa’ czy doswiadczenia ktorego bardzo mi jeszcze brakuje- gdzie sie ustawiac, jak planowac strefy zmian i na co uwazac, okazalo sie jednak ze calkiem przypadkiem udalo mi sie zrealizowac kolejne marzenie i ja osobiscie dla takich wlasnie momentow trenuje.
Odkad zaczalem bawic sie w triathlon postawilem sobie ambitny cel w ciagu roku nabrac sredniej predkosci 37 km/h a minimalnie chociaz 33 km/h; oba cele jak sie okazalo zbyt ambitne. Przez dlugi czas nie udalo mi sie przebic nawet 30tki wiec z 33 zrobilo sie marzenie, dopiero po dobrze przepracowanej zimie na pierwszych duathlonach w tym roku pojawila sie z przodu 3ka. Tym razem udalo mi sie zrobic 20 km ze srednia predkoscia 33.8 km/h.
Dla mnie to milowy krok do przodu, zobaczymy jak bedzie na olimpijce bo wiem ze nie byl to moj max mozliwosci, z drugiej strony dystans polowe krotszy. Co wazniejsze jednak osiagnalem kolejny kamien milowy ktory sobie postawilem a wiec czas na zmiany i szukanie odpowiedzi na pytania co dalej. Zamierzam sporo zmienic i tak jak wspominalem to opisac, ale powoli chyba czas przestac sie usprawiedliwiac i wziac ostro do roboty.
Korzystajac wiec z okazji mam prosbe/pytanie do wszystkich ktorzy dobrneli az dotad czytajac moj wpis- czy myslac o zmianie roweru powinienem od razu postawic na rower czasowy czy trzymac sie szosy. Przeczytalem wiele komentarzy ze czasowka jest szybsza, z drugiej strony wiem ze jest duzo mniej praktyczna. Chcac zmienic moj podstawowy (wiem juz co mi przeszkadza i co chcialbym innego) pytanie brzmi czy wiedzac ze chce zajmowac sie przede wszystkim triathlonem warto powoli myslec o czasowce czy lepiej jeszcze poczekac i kupic po prostu szose? Z gory wielkie dzieki.
@Arek – dzieki wielkie, ksiazke sprobuje 'wchlonac’ w weekend bo to wyglada cos dla mnie a o pomiarze mocy powaznie mysle bo to niezalezne od roweru a z tego co czytalem dobry 'wykrywacz klamstw’. Mam tez juz sie okazuje plan 'B’ na rower- jestem dumnym wlascicielem kuponu 50:1 ze Polska wygra Mistrzostwa Europy wiec jesli tak sie stanie problem rozwiaze sie sam :).
Arku, z Michałem dwa razy się dzisiaj widziałem. Za każdym głównym tematem było dzisiejsze pasta party. Rano opowiedział mi jak można dać czadu, tak dobrze tu karmią, pod wieczór spotkał mnie jak zdyszany biegłem pomiędzy tripaśnikiem a kwaterą z powodu zapomnianego vouchera na paszę. Skończyło sie jednak dobrze, bieg został ukończony w limicie czasowym pozwalającym na wchłonięcie ok. 9000 kalorii. Tak wiec jak widzisz czadu już dałem, teraz poszujuję metody regeneracji połączonej z reanimacją i płukaniem żołądka. Michała oczywiscie jeszcze od ciebie uściskam jak tylko odzyskam czucie w rękach. Jarku. W telewizji reklamują już chyba jakieś środki na nietrzymanie ale ja Ci powiem jako stary wyjadacz w tym temacie ze czasami to nawet lepiej bo nie trzeba się na tym koncentrować i można parę dobrych sekund zaoszczędzić bez wydawania kasy na jakieś wypasione koła czy inne 😉
Tomasz, slyszalem, że miałeś spotkanie z moim przyjacielem Michałem. Jak bedziesz miał okazję usciskaj go serdecznie! Oczywiście daj czadu i nie mam tu na myśli żadnych klocków ani innej sraki… 🙂 Co do Jaroslawa o którym wspomiales… cale szczęście, że jeszcze nie interesuje się tri, bo pewnie wystawilby jakiegoś pewniaka zaprawionego w boju z brodą mocy… zwanego Antonim albo innego ogiera… Jarku, w tym sezonie muszę stlamsic ambicje ….
Tomasz , bój się Boga, prawie zrobiłem siusiu 🙂 dziadkom juz zawory moga słabiej trzymać 😉 Ale to nie ten będzie sie z nami ścigał w Suszu
Jarosław z telewizji ostatnio wymiata w każdej dyscyplinie.
Arek, to było króciutkie i super warunki, bez wiatru, prawie płasko i można się było napiąć, więc spoko , znam swoje miejsce w szyku 😉 Wiadomo , że od lat pływam raz w tygodniu i słabo sie ogarniam na zmianach 🙁 więc 4:50 mi nie grozi, wątpie nawet w 5:00. Na maratonie miałem do Ciebie kilkanaście minut straty i Twoje tempo jest dla mnie nieosiągalne nawet przy optymalnym treningu. Ale będziecie mieli z Andrzejem bardzo mocnego konkurenta o imieniu Jarosław, niestety to nie będę ja
Ostatnie zdanie – ,,skrócie’ miało być. :-)))
Jarek! Jakie Ty treningi robisz, jaka szybkość! Ty kozaku jeden! Chyba powinienem zrezygnować z tego Suszu bo łomot w tym roku zbiorę okrutny! Andrzej, ostatnio przerabiałem książkę ,,Szybciej’, odnoszącą sie do Tri a pisaną przez naukowca – zawodnika, amatora.. Jakoś szczególnie jej nie polecam ale jest parę rzeczy do wychwycenia. Odnośnie roweru,gość twierdzi, że najlepsza inwestycja to miernik mocy…. tak w skocie….
Predkosci super- gratuluje. Dla mnie narazie kolejny cel to 35, 37 to raczej marzenie :). Z rowerem na szczescie mi sie nie spieszy, zbieram opinie narazie, moj dziala i spokojnie mysle ten sezon nie musze sie martwic, w zimie zrobi sie sporo promocji i duzo ludzi bedzie sie pozbywalo sprzetu wiec pewnie wtedy bede sie rozgladal. Dzieki jeszcze raz za porady.
Andrzej, fachowiec Cię bez problemu ustawi na zwykłej szosie do triathlonu. Ja z braku okazji się ustawiałem sam, ale to długo trwa i pewnie nie jest idealne, no i trzeba sporo poczytać, często o tym pisał Krystyn z Wertykalu. Ostatnio na małej zakładce tempowej przed 1/4 zrobiłem 20km ze śr. 37/h( mały wiatr był) i potem piatka biegu po 4’20 i noga szła, a startuje w M55
Dzieki ogromne wszystkim, chodzilo mi wlasnie o takie praktyczne rady – w sieci sporo jest o tym ile zyskuje sie na aerodynamice ale niewiele na przyklad o tym o czym wspomnieli Kuba K. i Lukasz- ze czasowka ulatwia pozniej bieganie. To narazie nic pilnego bo moj rower jezdzi i przy moich mozliwosciach za bardzo mnie nie ogranicza, kombinuje jednak tak ze chcialbym na przyklad wymienic przerzutki na takie zebym mial w manetkach (aktualnie Tourney), mysle o 105 ale patrzac na cene plus montaz jesli jeszcze chce wymienic kola plus opony okazuje sie ze doplacajac troche mam po prostu rower klase wyzej gdzie wszystko jest ze soba zestrojone i jeszcze gwarancje sie dostaje. Zmieniajac rower ten pewnie sprzedam dlatego zastanawiam sie czy praktycznie na tej czasowce da sie trenowac w miejskich warunkach.
PopieraM Łukasza skoro już masz szosowkę to chyba lepiej już kupić TT będziesz miał dwa do wyboru i na olimpijke i na dłuższe dystanse. Ewentualnie szosę możesz trochę stuningowac jak twierdzisz ze jest juz lekko zużyta.
Andrzej korzyści z ramy TT to ok 6-9 wat co może da ci do średniej prędkości ok 0,5 km/h. W ramie TT chodzi o pozycje która jest przesunięta do przodu względem suportu co powoduje odciążenie łydek i przeniesienie obciążenia na czerwonogłowy ud to natomiast sprawia, że możesz generować większą moc przy jednocześnie bardziej zwartej i aerodynamicznej sylwetce. Jeżeli chcesz się bawić w triathlon to i tak prędzej czy później kupisz rower TT szosę już masz do treningu z tego co widzę to po co ci druga?
Cześć, z tym rowerem to trzeba się zastanowić. Ja w 2014 r. na mojej pierwszej połówce w Przechlewie zrobiłem średnią 33,76 km/h (czas 00:02:41 na MTB z założoną lemondką i cienkimi kołami 28”). Całość ważyło prawie 15 kg :-). Rok później jechałem na tej samej trasie już na czasówce Fuji z kołami aero o profilu 80 mm (przynajmniej 6 kg lżejszy). Średnia prędkość wyniosła „tylko” 35,81 km/h, więc zaoszczędziłem ~10 minut. Co prawda dosyć mocno wiało, ale jak widać rower sam nie pojedzie. Wydaje mi się, że największy zysk roweru czasowego widać dopiero na biegu, po prostu biegnie się łatwiej. A tak z innej strony, miny czasówek (niektórych w cenie samochodu), gdy dojeżdżał do nich gościu na stuningowanym góralu … bezcenna.
Dzieki wielkie, kiedys czytalem podobny artykul gdzie napisali ze na olimpijce mozna oszczedzic 5 sek jesli sie nogi ogoli, patrzac na moje nogi to mogloby byc nawet kilka minut :). A tak calkiem powaznie swoj rower kupowalem po przeczytaniu porady zeby na poczatek kupic cos taniego i sprobowac czy triathlon jest dla mnie, porzadny bike fitting przekracza wartosc mojego roweru wiec kola stozkowe tez mysle nie warto. Chcialbym znalezc cos optymalnego, mowiac szczerze zanim zaczalem czytac o przewagach czasowki myslalem o wlasnie Giant Propel Advanced 2 z mysla zeby kupic raz i miec na lata, oczywiscie zdaje sobie sprawe ze rower sam nie pojedzie i nie licze ze zwiekszy to jakos moja szybkosc dramatycznie.
Rok temu do Bikeboardu był dodatek Triathlon, który dość szeroko i metodycznie testował wpływ zmian sprzętowych na predkość na rowerze. Najefektywniejsza i najtańsza była lemondka(sam też robiłem kilka testów i różnica duża), potem koła stożkowe, rower czasowy na końcu z najgorszą relacją uzysk czasu/cena. Chyba, że masz luźniejszy budżet wtedy zawsze miło jest mieć fajną zabawkę 😉 Rower szosowy typu aero, np. Fuji Transonic lub Giant Propel chyba jest też niezłym wyborem