Już od dłuższego czasu słyszałem opinie kolegów, że jazda na trenażerze jest nudna, że to wymówka dla mięczaków, którzy nie chcą wychodzić na zewnątrz w kiepską pogodę itd… Oraz najczęściej powtarzające się opinie, że trenażer to trening dla głowy, a nie dla nóg, bo mało kto wytrzyma taką monotonię. Ten ostatni argument właśnie do mnie przemówił, no bo przecież cały ten amatorski sport to przecież przede wszystkim głowa. To chęć łamania własnych ograniczeń, mierzenia się ze słabościami, często strachem (np. przed pływaniem), wstawanie przed wschodem słońca, poza tym często słyszę, że najlepsi zawodnicy to właśnie Ci, którzy mają najmocniejszą psychikę.
Z tych powodów postanowiłem wyposażyć się w trenażer i przekonać się jak silna jest moja głowa. Zdecydowałem się na model Tacx Vortex Smart. Chciałem, aby trenażer miał miernik mocy, oraz możliwość sterowania oporem z iPad’a lub komputera. Pewnie są inne modele z podobną funkcjonalnością, ale mnie akurat odpowiadała cena oraz funkcjonalność Tacx’a.
Moje pierwsze spotkanie z trenażerem rozpoczęło się od tego, że musiałem założyć oponę pod trenażer 🙂 . To była bardzo przydatna lekcja, ponieważ w poprzednim sezonie nigdy nie złapałem gumy i do tej pory nie musiałem zmieniać dętki ani zdejmować opony. Dzięki Tacx’owi już po 30 minutach miałem piękną nową czerwoną oponę. Tak, nie pomyliłem się, zajęło mi to pół godziny i bardzo się cieszę, że przećwiczyłem to w domu na sucho. Ilość słów powszechnie uznanych za obelżywe, które padły przy tym ćwiczeniu wprawiły moją rodzinę w zdumienie, a mój poziom kortyzolu przekroczył wszystkie normy. Pierwsza zmiana opony nie jest prosta, szczególnie kiedy robi się to samemu. Na szczęście dalej już poszło dużo lepiej. Sparowanie trenażera przez Bluetooth z iPadem i telefonem nie stanowi problemu, równie łatwo połączyć Tacxa z Garminem Forerunnerem 920.
Sama jazda na trenażerze wydawała mi się łatwiejsza niż na rowerze. Przede wszystkim jest stabilnie :), chociaż słyszałem o przypadkach gdzie rower uwolnił się z trenażera i poniósł właściciela na ścianę pokoju niczym byk na rodeo 🙂 Po drugie nie mamy tutaj oporu powietrza, więc jedziemy w permanentnym drafting’u 🙂 to na pewno nie przekłada się na trening na zewnątrz.
Problemem będzie temperatura w trakcie jazdy, na trenażerze bardzo szybko robi się gorąco i wylewamy z siebie hektolitry potu – niestety nie ma na to rady. Nawet po postawieniu przed trenażerem dużego wentylatora problem nie znika – to jest po prostu sauna. Z drugiej strony jest to całkiem niezły trening wytrzymałościowy i potem jazda w 20 stopniach i lekkim wietrze będzie luksusem.
Kolejna kwestia to monotonia – tutaj przyznaje, że sama jazda wpatrując się w ścianę nie jest zbyt atrakcyjna. Z pomocą przychodzi nam technologia. Można oglądać filmy, można słuchać muzyki lub podcastów, słyszałem, że niektórzy czytają książki. Osobiście sprawdziło mi się oprogramowanie Zwift (jedno z wielu dostępnych), gdzie mamy możliwość jeżdżenia po wirtualnych trasach – samemu lub w grupie. Tutaj trenażer będzie wiernie odwzorowywał ukształtowanie terenu i dociskał bądź luzował rolkę symulując podjazdy lub zjazdy. Jeżdżąc w ten sposób kilka razy nawet nie zauważyłem kiedy minęła godzina, a czasem więcej. Możemy też wystartować w wirtualnym wyścigu z zawodnikami z całego świata. Próbowałem zawodów kilka razy i bardzo szybko poznałem swoje miejsce w szeregu 🙂 .
Dodatkowo na trenażerze zawsze będzie idealna pogoda, nigdy nie pada deszcz, nie ma śliskiego błota pośniegowego, nie złapie nas zmrok wracając do domu po długim rozjeżdżeniu. Nie ma świateł, które wytrącają z rytmu nie ma kierowców zajeżdżających nam drogę. Generalnie jest dużo bezpieczniej niż na drodze publicznej.
Oczywiście trenażer nie nauczy nas techniki jazdy, nie odda jazdy w grupie lub samotnej walki z oporem powietrza. Nie pomoże nam przygotować się do zjazdów z prędkości ponad 70 km/h i dohamowania przed zakrętem. Nie da nam zastrzyku adrenaliny przed szybkim nawrotem i nie nauczy wyprzedzać na zawodach. W zamian za to pora na jazdę na trenażerze będzie zawsze odpowiednia – może być 6 rano, może być 23 późnym wieczorem, jeżeli mamy tolerancyjną rodzinę, której nie przeszkadza dźwięk zmienianych przełożeń i szum rolki, każda pora jest dobra.
Podsumowując dla mnie trenażer sprawdza się idealnie w zimie kiedy na zewnątrz nie ma warunków do jazdy, sprawdza się, kiedy nie mam czasu wyjść w tygodniu na długie wyjeżdżenie przed zachodem słońca, a rano jest jeszcze za zimno. Pewnie, że nie jest idealnie, ale czy poza przeprowadzką do Australii jest opcja idealna?
Ostatnio chciałem sprawdzić jak długo mogę wytrzymać na trenażerze – przejechałem niecałe 90 km i ciągle nie miałem dosyć, niestety skończył mi się czas na trening 🙂 Innymi słowy trenażer jest fajny! (www.ebieganie.com)
Andrzej dzieki za podpowiedz, rozerze sie za oslonkami, jakos mi to nie przyszlo do glowy 🙂
@Andrzej- troche z innej beczki patrzac na zdjecie nie wiem czy juz gdzies o tym czytales/slyszales, warto zainwestowac w cos zeby oslonic rower przed potem. Ja jak wsiadlem na trenazer myslalem ze te oslony to juz przezytek bo przeciez aluminium (czy tym bardziej carbon) nie rdzewieje. Nie wpadlem na to ze rurka laczaca widelec z mostkiem nie jest ani z aluminium ani z wlokna :).
Andrzejku, przecież ja nie neguję treningów w domu. Są bardzo praktyczne, oszczędzają czas i chronią przed infekcjami… Mało tego zauważyłem, że bieganie na taśmie oszczędza znacznie stawy, w odróżnieniu do biegania po śliskiej nawierzchni czy po jakiś brejach gdzie strasznie trudno o stabilizację stopy… Tylko ta cholerna monotonność… 🙁 Natomiast moje znaki zapytania były odnośnie przelicznika i zasadności takowego… może byłby to dodatkowy atut i motywacja… Ściskam
No i żarty się skończyły, Andrzej wytoczył ciężkie działa 😉 A tak na serio każdy ma swoją drogę, ja jestem zdania, że wszystko jest potrzebne o trenażer, mtb i szosa. @Dajmond80 wcześniej liczyła się dla mnie tylko jazda na zewnątrz, póki nie odkryłem zalet trenażera oraz dwa razy walnął mnie samochód. Nadal uwielbiam jazdę na zewnątrz i staram się jeździć jak najwięcej się da, ale nie mam oporów, jak kiedyś, jeśli zmienię jednostkę na jazdę na trenażerze.
Andrzeju bedzie dobrze ! Minie trenazer a dokladniej SB 'dowiozl ’ cztery razy na Hawaje (raz nie startowalem), czego wszystkim trenujacym tylko na zewwnatrz z calego serca zycze i podziwiam . Kazdy ma swoja droge . Mysle , ze gdybym sie 'katowal’ trenowaniem w psia pogode nie robilbym tego juz 19 lat . 2:28 :22 to moj rower z Susza z 2016 roku, a mam tyko 57 lat . 🙂 Jestem tez wielkim adwokatem biezni mechanicznej, dla mnie pracuje ! W ubieglym roku w Kona moj czas maratonu (3:49) byl w pierwszej dziesiatce mojej grupy wiekowej . Powodzenia !
Czytajac ponizsze komenatrze ciesze sie ze nie jestem odosobniony w mojej milosci do trenazera! Odnosnie efektow to czas pokaze, a pierwszy sprawdzian juz w Maju 🙂 Dajmond80 widzisz ja jakos nie moge sie przekonac do swistu kola i wymijajcych mnie TIR’ow, szczegolnie podczas marznacego deszczu 🙂 ale to pewnie tylko ja tak mam 😉 Dobrze, ze mamy inne punkty widzenia inaczej byloby nudno
nie rozumiem tego rozleniwienia…WTF chaiło by się rzec?! 😉 Nasz sport jest z natury żelazny i robote trzeba robić w outdoor’ze i tyle. na nocne jazdy polecam porządne oświetlenie i do tego poćwiczymy jeszcze miśnie głebokie,bo nie sposób zauważyć każdą dziurę w jezdni itp. A Sanders jest pro i on troszkę więcej czasu spedza na 'zabawie’ w tri,wiec to inna polka. dla mnie tylko jazda na zewnątrz. uważam też,że na trenażerach spokojne rozjazdy gubią swój sens,bo na niskim tętnie można lecieć 30-38km/h a nawet i 40km/h,co jest abstarkcją w realu dla wiekszości z nas. Zima u mnie głownie mtb,a potem szosa i tt. z wiatrem trzeba sie oswoić,bo latem też lubi czasem powiać. dziś odkurzyłem swój dysk i lekko mną TIR zatrzasł przy wyprzedzaniu,ale ten swist z pełnego koła na wietrze jest poprostu bezcenny!:-)
Arku ! Na trenazerze nigdy nie jest z gorki ! 😉
Arek, przyjemności jazdy w realu nic nie zastapi, ale….. zawsze sa w tym okresy jazdy rozpędem, na zjazdach też zazwyczaj troche lżej, nie wiem jak wyglada tu kwestia tętna, ale byłem tydzień temu w realu i znacznie szybciej szło do góry
Andrzeju, Mordko Ty moja… 🙂 A powiedz mi skąd się wziął się pogląd, że 1 h na SB = 1,5 h na szosie. Gdzieś też czytałem ale jakoś nie znajduje logicznego wytłumaczenia. Przecież będąc na zewnątrz masz zmienne warunki, różne ukształtowanie terenu, wiatr a to w ryj a to z innej flanki… Kuba 4,5 h?! Dla mnie nieosiągalne… za słaby psychicznie jestem… 🙁
Zeszłej zimy wygrała u mnie awersja do trenażera i prawie wszystko robiłem zimą na MTB i na szosie (juz w lutym). Na trenażer wsiadłem tylko kilka razy. W tym roku całkowita zmiana. Liczne źródła, pierwszy chyba Rafał Medak, wskazywały na wysoką efektywność treningową trenażera, poza tym w tym roku mam zadania optymalnie pod trenażer i w tym układzie udało mi sie złamać siebie samego. kanały na You Tube pomagaja wypełnić rozsądnie ten czas, póki co doszedłem do 90′
Szczerze mowiac to patrzac na plany treningowe do IM ciezko mi sobie wyobrazic w zimie solidny trening bez trenazera biorac pod uwage ze ktos pracuje (zwlaszcza w zimie). Z drugiej strony na wiosne fajnie jest wyskoczyc na rowerze na swieze powietrze, tego zadne filmy ani aplikacje nie zastapia.
L Sanders prawie 100% treningu robi na trenazerze a w IM 70.3 Buenos Aires (3/12/2017) rower 1:59:27 i bieg 1:13 :10 . Drugi start w tym roku ,drugi wygrany . 00:27:19 01:59:27 01:13:10 03:42:47 Ja nawet latem tylko dlugi sobotni rower robie na szosie , w ciagu tygodnia tylko spinning bike . Wedlug fachowcow 1godz na SB czy trenazerze to tak jak 1.5 godz na szosie .
@Łukasz u mnie jest podobna sytuacja, ze względu na pracę i pogodę trenażer jest jedyna opcja. W takim razie ciekawe jak będzie wygladało RPA wtedy się okaże czy taki rodzaj treningu się sprawdza 🙂 @Jakub 4,5h??? No pięknie, aż tak się chyba jeszcze nie wciagnalem… ale do połowy Maja jestem w stanie sobie wyobraźić bez problemu
Ten sezon tylko na trenażerze. Na zewnątrz byłem… RAZ! dwa tygodnie temu. Przejechałem 150km/7km biegu. Taka zakładka przed RPA. Poza tym wszystko na trenażerze, ale to przede wszystkim ze względu na pracę i pogodę. Przekonałem się do takiego treningu. jest OK.
Andrzeju trenazer jest bardzo fajny. Ja w zeszłym roku bardzo się do niego przekonałem i katowalem prawie do maja. Sila, szybkosc, wytrzymalosc, a później nadrabialem technikę jazdy. Pod dachem jeździłem nawet i 4.5h ale to już była przesada 🙂