Świetna organizacja, rodzinna atmosfera i nieustanna chęć rozwoju. Grand Chotowa Triathlon po raz kolejny udowodniła, że lokalne zawody to bardzo dobry wybór.
ZOBACZ TEŻ: Grand Chotowa Triathlon: zawodnik zawsze na pierwszym miejscu!
W sobotę 27 maja 2023 roku w Chotowie, miejscowości leżącej na Podkarpaciu, odbyła się trzecia edycja zawodów Grand Chotowa Triathlon. Zawodnicy startowali na dystansie 1/4 IM i 1/8 IM oraz w sztafetach. O tym, dlaczego warto zwrócić uwagę na te zawody, rozmawialiśmy z współorganizatorką Pauliną Załucką.
Nikodem Klata: Skąd pomysł na zorganizowanie Grand Chotowa Triathlon? Co Was do tego zmotywowało?
Paulina Załucka: Mieliśmy doświadczenie (wraz z Piotrkiem Hydzikiem) w aspekcie organizacyjnym, ponieważ wcześniej działaliśmy w eventach biegowych. Jeżeli chodzi o sam Grand Chotowa Triathlon, to wyszło trochę przypadkiem. Potoczyło się od słowa do słowa. Miał to organizować ktoś inny, jednak zrezygnował. My nawet nie myśleliśmy o organizacji triathlonów, bo to zupełnie inne zawody niż biegowe pod względem logistycznym.
Po jakimś czasie dostaliśmy jednak propozycję organizacji i się podjęliśmy. Przede wszystkim od samego początku bardzo spodobało nam się miejsce i świetni ludzie, którzy tym zarządzają. Na południu Polski brakuje zawodów, więc stwierdziliśmy, że to doskonała okazja, aby to zmienić.
NK: Jak wypadła tegoroczna edycja imprezy? Jak udała się w porównaniu do pierwszych dwóch?
PZ: Totalnie na plus. Wdrożyliśmy kilka nowych rzeczy. Przede wszystkim zmieniliśmy termin z końca sezonu na jego początek, co okazało się strzałem w dziesiątkę. Po drugie marketing, który był dużo lepiej zorganizowany i zaplanowany w porównaniu do poprzednich lat. Terminy ogłaszaliśmy znacznie szybciej, dokładnie planowaliśmy komunikację z zawodnikami i to pozwoliło nam na szybkie zebranie zawodników i wyczerpanie limitów dostępnych miejsc. Takie działania podnoszą jakość zawodów i zwiększają możliwość ich przeprowadzenia w lepszy sposób.
Poprzednie dwa lata mieliśmy ok. 200 uczestników, w tym roku było to już 300 osób. To duża różnica, która nas mocno cieszy i pokazuje, że działania marketingowe oraz zmiana terminu podziałały. Oprócz samych zawodników pojawiło się też więcej kibiców i to kolejny powód do radości. Doświadczyliśmy w Chotowej pięknej pogody, gdzie całe rodziny spacerowały po obiekcie, a zawodnicy startowali.
W tym roku zadbaliśmy również o rywalizację fair play podczas etapu kolarskiego, aby przy takiej liczbie uczestników utrzymać konwencję bez draftingu, czyli indywidualnej jazdy.
NK: Jako byli zawodnicy, na co szczególnie zwracacie uwagę podczas organizacji tych zawodów?
PZ: Dalej staramy się myśleć jak zawodnicy. Organizujemy zawody takie, w jakich sami chcielibyśmy startować. To są lokalne zawody, ale zawody bezpiecznie i dobrze zorganizowane. Wszystko ma być jak najbardziej jasne i klarowne.
Dopracowujemy wszelkie aspekty techniczne. Przed samym startem przypominamy o najważniejszych tipach. Mamy wolontariuszy, sędziów oraz służby zabezpieczające, którzy są dobrze poinformowani, co pozwala zawodnikom łatwo przejść przez każdy etap wydarzenia.
Dbamy o to, aby nie było logistycznych wpadek i przede wszystkim o to, żeby było prosto. Grand Chotowa Triathlon to zawody jednodniowe, gdzie można przyjechać, łatwo zaparkować samochód, odebrać pakiet i wystartować. Dbamy o wszystko, co jest dla zawodników istotne. Skupiamy się na prostocie i dobrze przygotowanych trasach.
NK: Co Twoim zdaniem sprawa, że Grand Chotowa Triathlon jest wyjątkowa?
PZ: Pochodzę z północy Polski, gdzie organizowanych jest wiele dobrych cykli zawodów, na których się wzorowaliśmy.
Zależało nam na tym, żeby jednocześnie stworzyć zawody na fajnym poziomie organizacyjnym ze świetnym klimatem i rodzinną atmosferą. Dbamy o to, żeby zawodnicy mieli super wspomnienia. Bezpieczne, dobre zawody na południu to coś, co chcieliśmy stworzyć.
Sam obiekt Grand Chotowa Hotel jest przepiękny. To miejsce, gdzie fajnie przyjechać z rodziną na weekend i spędzić trochę czasu. Na zawodach bardzo dużo osób się zna, są place zabaw dla dzieci, świetna baza gastronomiczna, więc jest możliwość zaplanowania startu i relaksu, tak żeby każdy był zadowolony.
NK: Chcecie w przyszłości być dużą imprezą przyciągającą zawodników z całej Polski czy pozostajecie na stopniu lokalnym?
PZ: Planujemy zostać na stopniu lokalnym. Być może w kolejnym roku zwiększymy limit miejsc, ale chcemy dbać o naszą atmosferę, gdzie ludzie się znają i te zawody mają wpisane na stałe w swoje kalendarze.
NK: Jedną z Waszych głównych misji jest dostarczenie zawodnikowi niezapomnianych wspomnień – w jaki sposób realizujecie to postanowienie?
PZ: Staramy się to robić na kilku płaszczyznach. Najważniejsi są ludzie. Staramy się organizować zawody grupą, która robi to z pasji. Doceniamy tu każdego zawodnika – pierwszego i ostatniego. Chcemy żeby każda osoba, która wbiega na metę, czuła pozytywne emocje i radość.
Dbamy również o zdjęcia dla zawodników. Dostarczamy ich sporą paczkę, tak żeby każdy mógł je zachować dla siebie i powspominać. Z rzeczy, które nas wyróżniają to również to, że każda kobieta otrzymuje na mecie różę. Jestem od lat związana z triathlonem. Kobiet zawsze było mało. Miałam poczucie, że kobietom jest trudniej wejść w ten sport przez to, że jest dość wymagający i chciałam docenić to, że mają w ogóle chęć podjęcia się startu.
NK: Z roku na rok staracie rozwijać się i dokładać kolejną cegiełkę – w tym roku była to współpraca z województwem podkarpackim i powiatem dębickim. Co wynikało z tej współpracy?
PZ: To kolejny krok, który pozwala nam się rozwijać i zwiększać zasięgi wydarzenia. To niesie za sobą dodatkowe finanse, dzięki którym jesteśmy w stanie zorganizować zawody na wyższym poziomie.
NK: Co będzie cegiełką na kolejny rok?
PZ: Na razie musimy jeszcze ochłonąć po tej edycji, wyciągnąć wnioski i zastanowić się, czego jeszcze potrzebują zawodnicy. Pewnie po rozmowach z nimi będziemy myśleć, co warto zmienić, na co należy zwrócić uwagę. Moim mały marzeniem jest dołożenie zawodów dla dzieci, ale zobaczymy, kiedy uda się je zrealizować.
NK: Jakie są wrażenia i komentarze ludzi? Co mówią o zawodach?
PZ: Jesteśmy bardzo pozytywnie zaskoczeni. Póki co dostaliśmy bardzo dużo pozytywnego feedbacku. Zawodnicy mówią o tym, że widać zaangażowanie organizatorów i podkreślają, że nie spodziewali się, że lokalne zawody mogą być tak zorganizowane.
Uczestnikom bardzo podobają się trasy, szczególnie kolarska, gdzie można szybko pojechać. Nasza strefa finishera również spotkała się z bardzo dobrymi opiniami triathlonistów, gdzie mogli znaleźć przysmaki przygotowane przez hotel. Docenili też naszego spikera Adriana, który dbał o atmosferę i informował o najważniejszych rzeczach. A nawet dla niektórych ważna była dostępność do pryszniców, gdzie można było się wykąpać po starcie.
Mamy osoby, które startowały z nami każdego roku, co nas niezmiernie cieszy. Ludzie doceniają nasz rozwój.