Zaczęła od aquathlonu, dziś zajmuje się triathlonem kwalifikowanym. Kim jest Roksana Słupek?

Ambitna i nie do zatrzymania. I to już od dziecka. Jako jedno z najważniejszych sportowych wspomnień Roksana Słupek wymienia moment, w którym pierwszy raz założyła strój kadry narodowej. Kolejnym z nich będzie z pewnością start na igrzyskach w Paryżu, który wywalczyła po niezwykle trudnym okresie kwalifikacyjnym.

ZOBACZ TEŻ: Roksana Słupek: „Fajnie jest dzielić to samo hobby ze swoim partnerem”

Rodowita bydgoszczanka, urodziła się w 1999 roku. W podstawówce trenowała pływanie, później dołączyła do tego biegi, na samym końcu – rower. Dziś jest żołnierką i profesjonalną triathlonistką kwalifikowaną – triathlonistką, która jako pierwsza zawodniczka od 2016 roku zdobyła kwalifikację na igrzyska olimpijskie.

Kwalifikacja do igrzysk olimpijskich w triathlonie trwała od 27 maja 2022 do 27 maja 2024. Zawodniczki zbierają punkty, startując na całym świecie. Roksana w pierwszym roku kwalifikacyjnym startowała z różnym skutkiem. Jednak to, co zrobiła w ostatnich miesiącach przeszło najśmielsze oczekiwania kibiców. Pościg za olimpijskim marzeniem, ale też za rywalkami, które po pierwszym okresie kwalifikacyjnym wydawały się być pewne swego, rozpoczęła na początku listopada 2023 w Tunezji i zakończyła 26 maja we Włoszech. W tym okresie cztery razy zwyciężyła i raz była na 2. miejscu w pucharach kontynentalnych. Czterokrotnie startowała na pucharach świata w Hongkongu, Australii, Chinach i Uzbekistanie, gdzie zajmowała odpowiednio miejsca 23., 6., 3., 4. Na sam koniec postawiła kropkę nad „i” świetnym występem w serii mistrzostw świata w Cagliari, wyprzedzając swoją główną rywalkę z Turcji o zaledwie o kilkadziesiąt punktów –  podsumował drogę Roksany Słupek Polski Związek Triathlonu.

Kolorowe włosy i pierwsze zawody

Miłość do basenu, choć dosyć wczesna, nie była miłością od pierwszego wejrzenia. Na lekcje pływania chodziła od początku szkoły podstawowej. To pierwszy trener przekonał ją, aby trenowała częściej. Jak stwierdziła w jednym z wywiadów, zawsze zależało jej, by nikogo nie zawieść. Dlatego gdy trener powiedział, że zależy mu na jej treningach, nie mogła odmówić. Jaki był efekt? Roksana Słupek jako 10-latka z kolorowymi włosami po raz pierwszy pojechała na zawody aquathlonowe w Gdyni.

Swojego ówczesnego trenera określiła jako psychologa i marzyciela, który zaszczepił w niej sportowego ducha. Gdy triathlonistka wspomina siebie z tego okresu, mówi: Nawet jak jestem mała, niska i mówicie mi, że nie mam szans w pływaniu, to ja chcę pokazać, że będę w tym dobra.

„Moim życiem był sport, odkąd byłam mała”

Wybrała liceum sportowe, gdzie skupiała się na basenie i biegach. Początki triathlonowych treningów Roksany Słupek to obóz w Suszu, a kolarstwo było dla niej wtedy nowością. Przy pierwszej jeździe na rowerze szosowym trzymała kierownicę w dolnym chwycie, nie wiedziała też, jak zmienić przerzutki. Jako triathlonistka zadebiutowała na Mistrzostwach Polski Grup Triathlonowych w Kórniku.

Przejście w pełni na triathlon nie było dla niej łatwą decyzją. Źródłem dylematu były przede wszystkim plany związane z karierą pływacką. Marzyła o reprezentowaniu Polski na arenie międzynarodowej. W 2017 roku na mistrzostwach Europy w Bratysławie po raz pierwszy założyła swój własny strój kadry narodowej, ale jeszcze nie jako triathlonistka, a aquathlonistka.

Roksana Słupek w Portugalii

Mimo wszystko zwyciężył triathlon. Treningi wiązały się dla niej z prawdziwym skokiem na głęboką wodę – wyjazdem do Portugalii. Jak sama wspomina: nie miałam o tym z kim pogadać (…). W grupie zostałam prawie sama – widzieliśmy się tylko rano na basenie, i to też nie zawsze. Zagraniczne obozy triathlonowe nie były wówczas w Polsce szczególnie popularne, dlatego decyzja o wyjeździe sprawiła, że poczuła się przytłoczona.

źródło: Roksana Słupek Triathon/Facebook

Miała przygotowywać się zarówno z polskimi, jak i portugalskimi trenerami. Roksana Słupek spodziewała się, że pierwszy sezon będzie spokojny – trochę biegania, troszkę jazdy na rowerze. Wszystko potoczyło się dużo szybciej, niż planowała. Kolejnym zaskoczeniem była praca wyłącznie z trenerem z Portugalii.

Niespełna miesiąc po zawodach w Bratysławie pojechała na triathlonowe mistrzostwa Europy, później też na mistrzostwa świata. Wkrótce zaczęła być określana jako nadzieja polskiego triathlonu. Były momenty, w których zawodniczka przez częste zagraniczne wyjazdy wracała do Polski tylko „w odwiedziny”.

Od shake’ów woli chrupanie

Tradycją są dla niej świąteczne filmy (czy da się w ogóle spędzić gwiazdkę bez Kevina?), choć często lecą po prostu w tle i nikt nie zwraca na nie większej uwagi. Święta kojarzą jej się z zapachem mandarynek i nigdy, przenigdy nie dostała rózgi od Gwiazdora.

ZOBACZ TEŻ: Roksana Słupek: „Jem ile chcę i co chcę”. Świąteczne pytania do triathlonistów

Co ciekawe – nie lubi gorzkiej czekolady. Gdyby znalazła ją pod choinką, uznałaby ją za nietrafiony prezent. Poza tym bardzo lubi chrupać. Gdy zaczęła intensywniej trenować, musiała też zadbać o odpowiednie odżywianie. Na jednej z pierwszych konsultacji z dietetykiem zapytała, czy musi robić sobie koktajle. Dlaczego? Wszystkie składniki wolała po prostu zjeść osobno. Samo jedzenie uważa za przyjemny rytuał.

„Dużo płakałam, bo nieszczęścia chodzą parami”

Kolejne lata – kolejne zawody. Roksana Słupek niejednokrotnie stawała na podium w Polskich i zagranicznych wyścigach. W ubiegłym roku plany sportowe pokrzyżowała jej pęknięta kość w śródstopiu. Złamanie przeciążeniowe dosyć często zdarza się u sportowców i nie daje żadnych „znaków ostrzegawczych”. Szacuje się, że nawet co dziesiąta kontuzja u osób regularnie trenujących to właśnie uraz tego typu. To była trudna walka dla triathlonistki. Nie mogła biegać ani jeździć rowerem, a podczas pływania – odbijać się od ścianki basenu. W rozmowie dla Akademii Triathlonu Roksana Słupek wspominała:

Z pewnością miałam momenty depresyjne. Na początku dużo płakałam, bo „nieszczęścia” chodzą parami i co się podniosłam, to spotykała mnie kolejna przykrość. Nie jest łatwo mi o tym mówić, ale również uważam, że to ważny temat. Mnie bardzo pomagały rozmowy z innymi zawodnikami i przebywanie z nimi. W wielu ich zachowaniach lub tym, co do mnie mówili, widziałam, że naprawdę mnie rozumieją. (…) Musiałam się zmierzyć z tym, że niektórzy chcieli mi doradzać, chcieli dobrze, ale byli głusi na to, co ja czułam i czego potrzebuję w danym momencie. Nie było to w złej wierze, ale wywoływało to u mnie wątpliwości i dużo stresu – ogólnie negatywne emocje, których uwierzcie mi, miałam wtedy wystarczająco i nie trzeba było mi ich dokładać.

ZOBACZ TEŻ: Roksana Słupek: „Zazdroszczę zawodnikom, którzy nie mają takich problemów”

Wielki powrót

Ten rok również nie był dla zawodniczki łaskawy. Z jednej strony starty na światowych zawodach. Z drugiej – kolejna poważna kontuzja. Podczas wojskowych mistrzostw świata Roksana Słupek zderzyła się z inną zawodniczką. Walczyła wówczas ze sobą, by ukończyć trasę.

Na początku trzeciego okrążenia zawodniczka z Francji „poleciała” z rowerem tuż przede mną, tym samym wylądowałam na asfalcie razem z nią – pisała triathlonistka. Uderzyłam solidnie barkiem i głową, a przy okazji skręciłam kierownicę i popsułam przerzutkę. Cały czas miałam nadzieję, że naprawię rower i skończę wyścig.

Pierwsze badania nie wykazały poważniejszych problemów, więc triathlonistka pojechała jeszcze na WTCS do Japonii. Tam również pokonała cały dystans. Jak się później okazało – z pękniętą łopatką. Kontuzja podczas wojskowych MŚ okazała się poważniejsza, niż się wydawało. Roksana Słupek musiała wycofać się z zawodów na kilka miesięcy.

źródło: Roksana Słupek Triathlon/Facebook

Wróciła w fenomenalnym stylu. Wystartowała w Tunezji i zdobyła pierwsze miejsce! Dwa tygodnie później – Maroko. Kolejny wyścig w Afryce również zakończyła na szczycie podium. Po swoim powrocie stwierdziła, że wygrała coś więcej niż zawody. Pisała też o radości związanej ze sportem. W trudnym okresie zawodniczka stoczyła bowiem jeszcze jedną walkę. Zmagała się z depresją.

Odkąd wróciłam do treningów, cieszę się każdym jednym bez wyjątku. Chyba łatwiej się nimi cieszyć, gdy są krótsze i łatwiejsze, ale czuję, że nawet jak się trochę zmęczę, to i tak pozostanę w tym nastroju.

Kwalifikacja na igrzyska? „Nie uwierzę, póki nie zobaczę”

Sezon 2024 Roksana Słupek otworzyła zwycięstwem w pucharze Ameryki w Wenezueli. Już wtedy pokonała zawodniczki, które znajdowały się przed nią w rankingu olimpijskim. Po wygranej przyznała, że kwalifikacja na imprezę w Paryżu to bardzo skomplikowana sprawa. Zwłaszcza po jej zeszłorocznej absencji. Do serca wzięła sobie jednak słowa Randy’ego Pausha: „nie możemy zmienić kart, które otrzymaliśmy, ale jedynie to, jak je rozegramy”. 

Swoimi kartami Słupek zagrała najlepiej, jak tylko się dało. Zdobyła srebro w Hawanie, zajęła 6. miejsce w Wollongong a w kwietniu po raz pierwszy w karierze ulokowała się na podium zawodów pucharu świata. Sukcesy były jednak jedynie preludium możliwości triathlonistki. 

Kilka tygodni później wygrała puchar Azji, a następnie zajęła miejsce tuż za podium w pucharze świata w Samarkand w Uzbekistanie. Chwilę po starcie okazało się, że wysokie miejsce prawdopodobnie pozwoli jej zakwalifikować się na igrzyska olimpijskie w Paryżu. W relacji przeprowadzonej przez World Triathlon na nagraniu pokazano zawodniczkę, która rozemocjonowana mówi: „Mówią mi, że zakwalifikowałam się na igrzyska, ale nie mogę w to uwierzyć, dopóki tego nie zobaczę”.

Bilet do Paryża zarezerwowany!

Ostatnim, najważniejszym z wyścigów w okresie kwalifikacyjnym było WTCS Cagliari. Przed zawodami Słupek wyprzedzała swoje bezpośrednie rywalki, czyli Turczynkę Sinem Francisca Tous Servera i Słowaczkę Zuzannę Ivanę Kuriackovą do kwalifikacji poprzez tzw. Nową Flagę. Jej przewaga nad Turczynką wynosiła 89.04 pkt., a nad Słowaczką 199.83 pkt. Jak wyjaśniał Polski Związek Triathlonu, w WTCS Cagliari Turczynka musiała zając minimum 16 miejsce, a Słowaczka 12… Oczywiście przy założeniu, że Roksana nie nadrobiłaby swojego najniżej punktowanego startu. 

We Włoszech Słupek ponownie pokazała jednak, że może ścigać się ze światową czołówką, a kalkulacje były zbędne. Przekroczyła linię mety na 16. pozycji z czasem 01:48:53, tracąc do takich zawodniczek jak Taylor Spivey czy Katie Zefers kolejno 9 i 20 sekund a kwalifikacja olimpijska stała się faktem.

Rok 2024 będzie więc pierwszym od 8 lat, w którym na starcie igrzysk olimpijskich ponownie pojawi się reprezentant Polski. Jak napisała po starcie Słupek: „Bilet do Paryża zarezerwowany!”.

*Tekst zaktualizowany 12.06.2024. Nikodem Klata

Gabriela Bortacka
Gabriela Bortacka
Redaktorka. Pisze głównie o sporcie i historii. W jednym i drugim szuka przede wszystkim inspirujących ludzi. Z wykształcenia dziennikarka i antropolożka kultury.

Powiązane Artykuły

Śledź nas

18,455FaniLubię
2,502ObserwującyObserwuj
443SubskrybującySubskrybuj

Polecane