W lipcu Bartłomiej Kubkowski podejmie próbę przepłynięcia Morza Bałtyckiego. Wyzwanie nazwane Ultra Baltic Swim może sprawić, że trafi do Księgi rekordów Guinnessa. Jak wypadł jego środowy sprawdzian generalny przed tym wydarzeniem?
Bartłomiej Kubkowski od najmłodszych lat związany jest z pływaniem. Znajomi mówią o nim „Foka”. Jakiś czas temu porzucił wyczynowy sport i przeszedł z basenu na wody otwarte. Wtedy właśnie na nowo odżyła u niego miłość do pływania.
ZOBACZ TEŻ: „Zabrakło czasu, zabrakło też doświadczenia” – Patryk Hampel o próbie ustanowienia rekordu Guinnessa
W rozmowie z Onetem Bartek mówi, że open water otworzyło mu nowe możliwości. Zamiast bezpieczeństwa, wyznaczonych ram basenu i ciepłej wody, postanowił zmierzyć się z nieprzewidywalnym żywiołem. Otwarte wody to fale, znacznie niższa temperatura i możliwość pokonywania całkiem nowych barier. Teraz chce przepłynąć Bałtyk i trafić do Księgi rekordów Guinnessa.
– Teraz przyszedł czas, by spełnić swoje największe marzenie i zrobić coś, czego nie zrobił jeszcze nikt na świecie. Zrealizować cel, który od wielu lat kiełkował w mojej głowie – mówi w jednej z rozmów.
Wyświetl ten post na Instagramie
Kilkadziesiąt godzin w Morzu Bałtyckim
Wyzwanie nazwane Ultra Baltic Swim zapowiedział rok temu. Jego celem jest przepłynięcie wpław Bałtyku ze Szwecji do Polski. To 170 kilometrów w wodzie o niskiej temperaturze, nieprzewidywalne fale oraz niepewność, jaka będzie reakcja jego ciała. Obok niego płynęła będzie łódź, z której otrzymywać ma płynne posiłki. To jedyna pomoc, którą otrzyma podczas próby.
Zasady wyzwania są następujące:
- nie może dotknąć łodzi asekuracyjnej,
- jedzenie będzie miał podawane do wody na specjalnym kiju,
- celem jest przepłynięcie dystansu 170 km poniżej 60 godzin.
Podczas swojej wyprawy Bartek wspierał będzie dzieci z Fundacji Cancer FIGHTERS, które walczą z chorobą onkologiczną. Od 2 lat pracuje tam jako wolontariusz. Zdaje sobie sprawę, że jego wyzwanie potrwa „tylko” 60 godzin. Te dzieci walczą znacznie dłużej.
Ekstremalne wyzwania to jego specjalność
Bartek ma już doświadczenie w wyzwaniach, które wymagają wielkiego wysiłku i przełamywania barier. W 2012 roku opłynął jezioro Niegocin, które jest jednym z największych w Polsce. Miał wtedy zaledwie 15 lat! Rok później spróbował kolejnego wyzwania. Tym razem pokonał wpław cztery jeziora: Dobskie, Dargin, Kisajno i Łabap, co zajęło mu łącznie 9 godzin.
Sportowiec wie, że Bałtyk to morze, w którym średnia temperatura wody nie jest wysoka. Przez ostatnie miesiące hartował się, startując w zawodach zimowego pływania. W lutym w Głogowie odbyły się Mistrzostwa Świata w Lodowym Pływaniu. Bartek był o włos od mistrzostwa. Zajął 2. miejsce w wyścigu na 1000 metrów. Później zdobył jeszcze drugie wicemistrzostwo – zajął 2. miejsce w rywalizacji stylem zmiennym na 100 metrów.
Ostatni sprawdzian
Kilkanaście godzin temu Bartłomiej rozpoczął ostatni sprawdzian przed lipcowym wyzwaniem. Celem było przepłynięcie trasy Gdańsk – Hel, a następnie powrót do Gdańska. Relację można było śledzić na Instastories. Łącznie w ciągu kilkunastu godzin pokonać miał 50 kilometrów!
Bartek wyruszył na trasę około 5 rano. Obok niego płynęła łódź, z której otrzymywał między innymi żele, napoje izotoniczne, wodę i… ciepły rosół. Podczas pierwszej części trasy dość wyraźnie dawała mu się we znaki niska temperatura wody, wynosząca około 10 stopni Celsjusza. Połowę trasy przepłynął w 6,5 godziny.
Droga powrotna była nieco łatwiejsza ze względu na wiatr i lekkie fale. Celem było zejście na trasie poniżej 15,5 godziny.
– Zrobiliśmy to – powiedział Bartek podczas przerwy na posiłek kilka godzin później. Do „mety” brakowało mu jeszcze wtedy 1,5 km i wiedział już, że jego próba generalna zakończy się sukcesem. To był ogromny wysiłek, ale udało mu się. Zaplanowaną trasę pokonał w czasie 13:30:01.
Trening i najcięższy sprawdzian przed wielkim wyzwaniem zakończył się sukcesem. Teraz zamierza odpocząć, a do treningów wróci za kilka dni.
Wyświetl ten post na Instagramie