Czołem!
Wywołany do tablicy przez Arka, melduję się i śpieszę z aktualnościami 🙂
Zacznę od tego, że w listopadzie zeszłego roku postanowiłem, że przygotuję się do sezonu 2015 jak książka pisze. A kokretniej, jak AT pisze. Wziąłem sobie do serca cykl artykułów Marcina Florka o planowaniu treningów. Skupiłem się przede wszystkim na bieganiu i rowerze.
Nie mając trenażera zapisałem się na siłownię wyposażoną w rowerek spinningowy i się zaczęło. MA SA KRA. Wytrwać na rowerze stacjonarnym było dla mnie nie lada wyzwaniem. Maksymalnie udało mi się nakręcić 1 h 30 min. Widok tych samych ścian i brak świeżego powietrza doprowadzały mnie do depresji. Już nawet zatęskniłem za wiatrem, który jest moim najwiekszym wrogiem na rowerze. Zbawieniem okazały się książki. Dzięki nim dotrwałem do końca karnetu czyli do końca lutego. Nadszedł czas na sprawdzian – pierwszy trening outdoor. Sukces 🙂 W prawdzie wytrzymałości za dużej nie mam jednak kopyto dużo silniejsze niż w szczytowym momencie poprzedniego sezonu. Porównując prędkości do innych zawodników to szału nie ma ale dla mnie jest duży progres.
Jednak najbardziej zależało mi na bieganiu. W październiku powolny powrót do treningów a od listopada budowanie bazy tlenowej. Wpadły duże objętości. Nawet 200 km miesięcznie gdzie do tej pory maksymalnie biegałem 130 km. 1 marca planowłem zmniejszyc ilość treningów biegowych kosztem roweru i zacząć pracować nad szybkością. Niestety pod koniec lutego poczułem kłucie w lewym biodrze. Mimo to poszedłem na dłuższy trening 20 km. To był błąd. Ostatnie 5 km przeszedłem kuśtykając. Do dzisiaj zmagam się z kontuzją. Moje morale mocno podupadło gdyż zniwelowałem cały wysiłek jaki wkładałem przez 4 miesiące. Nie wiem na jakim etapie teraz będę a pierwszy start w tri 30 maja w Sierakowie 🙁 Jednak start A będzie na połówce w Poznaniu i mam nadzieje że do tego czasu będę juz w pełni sił i w szczytowej formie.
A teraz czas wytłumaczyć moją długą nieobecność na blogu. Otóż spłodziłem 'dziecko’, które wypełnia mi większość mojego wolnego czasu (czytaj: czasu zaakceptowanego przez żonę na teningi i aktywności związane ze sportem). Tym dzieckiem jest Kluczborska Grupa Biegowa. Inicjatywa powstała na przełomie listopada i grudnia zeszłego roku. Początkowym celem była organizacja biegu Pamięci Żołnierzy wyklętych w Kluczborku. Jednak Grupa zaczęła dobrze funkcjonować i zrezygnowaliśmy (jest nas dwóch) z oganizacji biegu na rzecz rozwoju Grupy.
Obecnie organizujemy:
– wspólne niedzielne treningi (wybiegania),
– powołaliśmy do życia inicjatywę Akademia Biegania (inspiracja do nazwy wiadoma :), którą prowadzi trener lekkiej atletyki i która jest przeznaczona dla osób początkjących,
– organizujemy szereg happeningów biegowych jak np. w najbliższy piątek 'Tribute to Rocky’
Póki co działamy nieformalnie jednak trwają pracę nad statutem stowarzyszeniowym. Chcemy się stowarzyszyć bo planów i chęci do działania mamy dużo.
Zainteresowanych zapraszam do zagladnięcie na nasz profil FB
www.facebook.com/KluczborskaGrupaBiegowa
powodzenia 🙂
Brawo Tatuś! :-)) Przede wszystkim rodzina! Super z tą grupą biegową! Powodzenia…. i z dala od kontuzji!
usprawiedliwiony i powodzenia dalej !