Czołem,
Trudno było wkręcić się w treningi po długiej przerwie, ale w końcu się udało. Trochę pomogła pogoda, trochę strach przed startem w półmaratonie warszawskim. Na razie robię jeden treningu dzienne, z przerwami 1-2 dni w tygodniu, jak mi coś wyskoczy w pracy, czy w domu. Generalnie nie jest źle, tym bardziej, że brakuje mi startów w zawodach i czuję głód sportu. Na rower, pierwszy raz w sezonie, wskoczyłem w ostatnią sobotę. Dałem czadu po lesie, choć się nie powinno tak od razu, na drugi raz też dałem czadu 🙂 jakoś nie mogłem się powstrzymać.
Najgorzej, jak zwykle to u mnie pływanie, bo zapomniałem prawie wszystkiego co się nauczyłem w zeszłym roku. Trzeba będzie przykręcić śrubę w tej dyscyplinie, bo nie wyrobie mojego ambitego planu 🙂
W sobotę pierwszy sprawdzian – biegi górskie w Falenicy. Polecam dla tych co Wawy i okolic – 10km po górkach, około 250m przewyższenia. Można będzie się spocić.
Bogna ma rację, na pewno wyszedłeś z wprawy ;)) powodzenia w biegu
Z pływaniem jest podobno jak z jazdą na rowerze – tego się nie zapomina. Powodzenia w Falenicy.
Najważniejsze, że zgodnie z planem – pierwszy start biegowy w Falenicy 🙂