Cena pogoni za marzeniami.

Każdy z nas ma marzenia większe i mniejsze, niektóre do spełnienia, inne nie. Nie wiem czy Wy też tak macie, ale ja od czasu kiedy pamiętam stawiałam sobie jakieś cele – sportowe, życiowe, małe i duże. Zawsze najbardziej mnie denerwował fakt jak mimo ogromnych chęci, przerażająco dużej motywacji, ambicji i pozytywnego nastawienia nie można do czegoś dojść, bo 'coś’. Czasem były to finanse, czasem brak czasu spowodowany obowiązkami, pracą itd. Jednak powiem szczerze, że nigdy nie byłam tak zła, tak wręcz wściekła na siebie samą po części i na 'los’ jak dzisiaj. Dlaczego istnieje coś takiego jak kontuzja?? Wredne paskudztwo, żeby nie określić tego w inny sposób, gorszy… ja wiem czemu istnieje… gdyby nie było czegoś takiego jak kontuzja pewnie Daśka zajechałaby się na śmierć. Przyznaję się! Ja chyba nie umiem odpoczywać… 

 

Odpoczynek, regeneracja to chyba najtrudniejsza część treningu, przynajmniej dla mnie. Nie przeraża mnie aż tak pływanie (moja najsłabsza strona w tri), bo wszystkiego da się nauczyć, wytrenować, przełamać swoje słabości i strach przed pływaniem. Wydaje mi się, że człowiek potrafi wszystko ogarnąć jeżeli ciężko pracuje i odpowiednio dogada się ze swoją głową. Jestem tego dobrym przykładem, bo po upadku z konia nie byłam w stanie jeździć, ba.. wsiąść na konia nawet, z panicznego strachu. Dałam radę po kilku latach pracy, przełamywania się na nowo, płaczu, trzęsących się rąk, ale dałam radę. Teraz jeżdżę i mam się doskonale 🙂 Udało mi się nawet wygrać nieduże zawody.

 

Ale wracając do TRI. Nie mówię tu o wynikach dyżych czy małych, w ogóle o liczbach, bo o tym pomyślę w następnej kolejności. Doskonale wiem jak ważna jest regeneracja, odpoczynek, ale dlaczego mimo kontuzji, kiedy wiem, że muszę usiedzieć na swoich 'czterech literach’ nadal chcę gnać do przodu?? Dzisiaj 'pękłam’. Nie, nie, spokojnie! Nie poszłam biegać ani nic z tych rzeczy. Po prostu pobeczałam się jak małe dziecko i łzy lały się strumieniami. 

 

Od czasu gdy zafascynowałam się TRI postrzegam wiele spraw zupełnie inaczej. Wiem, że teraz, gdy już będę mogła w końcu zacząć trenować będę to robiła z głową, pełną odpowiedzialnością, aby się nie przetrenować i nie zajechać. Plan jest już ułożony od dawna, mam teraz dużo czasu na myślenie, ale kiedy nastąpi ten piękny dzień, kiedy kolano już nie będzie bolało… Przyznaję jest dużo lepiej, idzie wszystko ku lepszemu, ale dziś mam dość i nie wiem jak sobie psychicznie z tym radzić, jak radzić sobie z niemocą kontuzji. Pewnie większość z Was już to przechodziła. Jak sobie radziliście??

 

https://lh6.googleusercontent.com/-mBpw7Buff1w/UwJSsjB5SSI/AAAAAAAAMrU/-x4m3e7I5_8/s700/DKF_8125%2520kopia%2520kopia.jpg

 

W miniony weekend robiłam sesję zdjęciową w naszych pięknych, Polskich górach, wyszło naprawdę nieźle (zdjęcie powyżej). Cały czas miałam w głowie TRI, rwało mnie, aby pobiec razem z ludźmi, którzy akurat wtedy biegali. Robiło mi się jedynie przykro jak niknęli mi z oczu jak małe, biegające marzenia. 

 

Mało kiedy narzekam, ale dzisiaj to nieuchronne, wybaczcie ;P 

 

Pozdrawiam wszystkich i jak zawsze zdrowia życzę 🙂

 


Powiązane Artykuły

5 KOMENTARZE

  1. Plati o jodze wiem, kiedyś chodziłam sporo 🙂 podziwiam takich ludzi jak Twa żona, że dają radę wytrzymać, ba… potem wrócić i trenować dalej, to wymaga naprawdę dużo siły psychicznej, samozaparcia, zmobilizowania się. Staram się w ogóle wywalać z głowy problem kolana i o nim nie myśleć, ale siedzi w głowie ciągle. Kurcze dlaczego my kobiety, choć może niektóre z Was to potrafią – nie mamy tzw. pudełka nicości w głowie. Tak bym chciała je czasami w głowie mieć, aby nie myśleć wciąż o milionie spraw. Na szczęście mam teraz w firmie mnóstwo pracy, więc i mniej czasu na rozmyślanie uff… Chociaż i tak na razie to dla mnie ogromna próba cierpliwości, wytrzymałości psychicznej i rozwagi. Ostatnio myślę, że jeżeli to mi się uda przejść i pokonać to wszystko inne będzie pestką. Pozdrowienia 🙂

  2. pomyśl, że właśnie trenujesz cierpliwość to także ważny element 😉 a tak poważniej moja żona miała kilka operacji na kolana z przeszczepami chrząstki włącznie, a teraz śmiga w pływaniu, aż miło i to ona uczyła mnie podstaw kraula 😉 więc jak nie możesz czegoś teraz trenować, skup się na tym co możesz teraz ćwiczyć. a na jodze na wstępie powiedz o swoich dolegliwościach, bo ona wbrew pozorom jest wymagająca 🙂

  3. Tak właśnie robię – skupiłam się obecnie na poszerzaniu swojej wiedzy, bo jej nigdy za dużo. Na razie chodzę na zajęcia, które mają wzmocnić moje plecy i na fizjoterapię (z plecami i kolanem), która jest świetna. Chyba pójdę też na jogę, żeby trochę się uspokoić, bo ja straszny nerwus jestem niestety, ostatnio szczególnie, bo nie trenuję. Basen to ciężki temat, obawiam się, że bez kogoś do pomocy się nie obejdzie…

  4. Jesteś twarda, dasz radę. Piszesz, że pływanie to najsłabsza strona, skup się więc na nim (mam nadzieję że możesz pływać np. z deską nogach)Technikę którą wypracujesz zostanie Ci na zawsze. Planuj, czytaj, wiedza przyda się jak wyleczysz kontuzję, sama ułożysz najlepszy dla siebie plan treningowy. Trzymaj się!!

  5. U mnie to kwestia chwilowego przestrojenia fiksacji z jednego celu na drugi. Kiedy miałem zerwane więzadła w nodze, to się zafiksowałem na rehabilitacji i siłowni. I wszyscy mi ustępowali miejsca na pakierni bo byłem o kulach:D

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.

Śledź nas

18,455FaniLubię
2,811ObserwującyObserwuj
21,500SubskrybującySubskrybuj

Polecane