Tak to już chyba w życiu musi być, że każdy wiek rządzi się swoim prawami. Ostatnie kilka dni uświadomiło mi, że chyba nadszedł czas, aby zakończyć etap młodzieńczej butności, a fraza „mówcie swoje, ale ja i tak wiem najlepiej’ powinna znaleźć sobie młodszego właściciela.
Jaki związek ma ten pseudo-intelektualny wywód z triathlonem. No właśnie całkiem duży. Póki co mija kolejny tydzień, w którym treningi sprawiają mi coraz więcej frajdy uświadamiając, że w człowieku tkwią pokłady konsekwencji, o które nigdy by się nie posądzał.
Podbudowany, pełen optymizmu zjawiłem się rano na miejskiej pływalni, gdzie czekał na nas gość z pojęciem – Ludwik S. Pierwsza myśl – przecież nie może być tak źle, w końcu na treningach lokalni fani siłowni z trzykrotnie większym bicepsem wytrzymują cztery długości w moim tempie, a pana Henryka który zawsze płynie żabką wyprzedzam co najmniej 12 razy. Wskakujemy do wody i pierwsza informacja – pływajcie jakby mnie nie było, ja sobie popatrzę. Cały luz poszedł w las, przecież to zawsze ja oceniam, a nie jestem oceniany. Kolejne 60 minut, ćwiczenia które podopieczny Ludwika wykonywał z dziecinną łatwością, a dla mnie były walką o przetrwanie uświadomiły mi, w którym jestem miejscu. Tak więc z lekko podciętym skrzydłem wróciłem do domu. Dzisiaj też byłem na basenie, a 9-latek z sekcji pływackiej który bez najmniejszych problemów trzymał moje tempo również przypomniał, że zawsze należy porównywać się do tych lepszych.
Na co dzień zajmuję się relacjonowaniem wydarzeń sportowych w lokalnych mediach, ale jakoś nigdy nie byłem w stanie zarazić się tym zacięciem, które widziałem u lekkoatletów, pływaków i innych „ludzi czynu’. Usłyszałem, że sport kształtuje charakter, bez względu na wiek. Pomyślałem – no pewnie, przecież chodzę z kumplami na mecze do pubu, czasem włączę Eurosport i dałem ponieść się masowej euforii na Euro. Tylko, że to chyba chodziło o coś zupełnie innego. Mnie 60 minut na basenie uświadomiło, że jednym z istotniejszych elementów treningu jest pokora i słuchanie ludzi, którzy mają prawdziwe pojęcie o danym temacie. Paradoksalnie moje podcięto skrzydła sprawiły, że te nowe które rosną będą jeszcze większe
No cóż, długa droga do pokonania, ale przecież w każdej podróży najdłużej pamięta się właśnie trasę do celu, a nie sam cel, a po drodze poczytam Biblię Triatlonu.