Dariusz Kołodziej o startach w zimowym triathlonie: „To trudne psychiczne” 

2 lata temu po raz pierwszy wystartował w debiutanckiej edycji zimowego triathlonu Morsman, bo jak sam przyznaje, chciał sprawdzić samego siebie. Obecnie startuje w klasyfikacji „hardcore”, pokonując etap pływacki w samych kąpielówkach. 

ZOBACZ TEŻ: Złamany kręgosłup i treningi triathlonu? Marta Dzieciątkowska:  „We mnie zawsze była nadzieja”

Nikodem Klata: Skąd wziął się pomysł na udział w takich zawodach jak Morsman?

Dariusz Kołodziej: Morsuję od 8 lat. Od 3 zacząłem pływać zimowo, a 2 lata temu pojawił się Morsman. Mieszkam w Dąbrowie i wszystkie okoliczne jeziora znam jak własną kieszeń. Na jednym z nich organizowany jest wyścig, a ja biegam, jeżdżę na rowerze, więc pomyślałem: „czemu nie spróbować?”. Odkąd zaczął się sezon na morsowanie, ja zacząłem swoje przygotowania do startu. 

NK: Jak wyglądają przygotowania do startu, w którym musisz przepłynąć 200 m w lodowatej wodzie?

DK:  Morsowanie a pływanie w zimnej wodzie, mimo że zbliżone, to są dwie zupełnie odrębne dyscypliny. Gdyby ktoś chciał bez przygotowań wystartować w zimowym pływaniu, to ja bym to odradzał. Trzeba się przygotować. Trzeba być przede wszystkim przyzwyczajonym do zimnej wody. Być morsem i lubić zimno. Do wody wchodzimy stopniowo. Najpierw ręce, klatka, próbujemy trochę przepłynąć. Ważne jest ustabilizować oddech. W zimnej wodzie płuca się obkurczają, pojawia się problem z oddechem i trzeba nad tym zapanować. Dopiero później część zadaniowa – jak najszybciej przepłynąć 200 metrów i się nie przydusić. 

Źródło: Archiwum prywatne

NK: Oprócz adaptacji do zimna w wodzie, trzeba jeszcze trenować, żeby być w stanie pokonać pozostałe etapy triathlonu. Do roweru i biegu też przygotowujesz się w jakiś inny sposób?

DK: Podczas pierwszej edycji obawiałem się, że po wyjściu z wody będzie mi zimno. Zwłaszcza w ręce i stopy. Okazało się, że za ciepło się ubrałem i na rowerze aż się zagotowałem. Na drugiej edycji wiedziałem już, żeby tego błędu nie popełnić. Ubrałem się na chłodno. 

Nie jest tak źle, jakby mogło się wydawać. Jeśli chodzi o treningi biegowe i rowerowe to przygotowuję się tak samo jak do innych startów, wspólnie z grupą biegową „W pogodni za duchem” i „Ruszamy Dąbrowę”.

NK: Czyli Ty jesteś tą osobą, która po pływaniu się ubiera. Było kilka osób, które kontynuowały wyścig w samym stroju kąpielowym… 

DK: Były cztery osoby, które wyszły z wody, założyły kask i wsiadły na rower. To są totalni hardkorzy. Specyfikacja tych zawodów jest taka, że możemy się przebrać w ciepłym pomieszczeniu albo w strefie zmian. Ja zawsze wybieram ciepłą przebieralnię. W pierwszej edycji startowałem w neoprenach na nogach, a w drugiej edycji już w samych spodenkach.

ZOBACZ TEŻ: Morsowanie pomaga w walce z przeziębieniem?

NK: Co jest najtrudniejsze w starcie w takich warunkach? 

DK: Woda. I to nawet nie w sensie fizycznym. To trudne psychicznie. Trzeba się nastawiać, że będzie bardzo zimno. Ja też doskonale znam to jezioro, w którym odbywają się zawody i wiem, że tam, gdzie płyniemy jest głęboko. Wiem, że na miejscu są ratownicy, ale mimo wszystko, zwłaszcza w pierwszej edycji, podświadomie obawiałem się, że coś może się stać. Mimo że byłem przygotowany to nigdy nie ma pewności czy akurat tego dnia cię nie przytka, czy nie zaczniesz się topić. A były przypadki gdzie kilka osób, nawet tych startujących w piankach, nie dało rady. 

W ostatniej edycji to były dwie osoby – kobieta i mężczyzna. Pan był cały w neoprenach i przy pierwszej łódce wzywał ratowników. Pani też pod koniec musiała to zrobić. Moim zdaniem po prostu nie byli odpowiednio przygotowani. Płuca nie dały rady. 

NK: Startujesz w Morsmanie od pierwszej edycji. Co Cię w tym najbardziej kręci?

DK: Właśnie pływanie. Chęć sprawdzenia samego siebie. 

NK: Jak wspominasz pierwszą edycję tych zawodów? Jak zareagował Twój organizm?

DK: W moim przypadku to nie była walka o czas. Spokojnie płynąłem żabką, ustabilizowałem oddech i dopiero później dołożyłem trochę kraula. Dotarłem do brzegu i czułem się bardzo dobrze. Wiedziałem, że zrobiłem to, co chciałem a bieg i rower będą już tylko zabawą. 

Źródło: Archiwum prywatne

NK: Morsman to takie typowe zawody gdzie jest rywalizacja o jak najwyższe miejsce, czy raczej forma zabawy?

DK: Ci z czołówki to są prawdziwe dziki. Część osób, w tym ja, podchodzi do tego, jak do zabawy, ale pojawia się czołówka zimowych pływaków i oni walczą o najlepsze pozycje. Z nimi nawet nie ma szans rywalizować (śmiech).  

NK: A jak człowiek czuje się po takim starcie? 

DK: Lepiej niż przed. Moim zdaniem to jest za krótki start, żeby być zmęczonym. Jedyne co ciut może zmęczyć to etap rowerowy. 20 km po lesie i wymagających ścieżkach w śniegu jest chyba najtrudniejsze. 

ZOBACZ TEŻ: Ile kalorii spala morosowanie?

NK: Gdyby ktoś chciał rozpocząć swoją przygodę z takim rodzajem zawodów, od czego powinien zacząć? 

DK: Przede wszystkim powinien udać się do lekarza. Lekarz powinien stwierdzić czy są jakieś przeciwskazania do sportów zimowych, w szczególności do morsowania. Jeżeli ktoś ma takie problemy, to powinien zwyczajnie odpuścić. Po wizycie u lekarza, jeśli wszystko jest dobrze, powinien się skonsultować z klubem morsów, czy pływaków zimowych. Można się tam nauczyć wiele rzeczy od bardziej doświadczonych osób. 

Moim zdaniem jeden sezon przed startem powinniśmy poświęcić na oswajanie się z zimnem. Przy zimowym triathlonie najważniejsze jest skupić się na pływaniu. Z rowerem i biegiem większość sobie poradzi. Za pływanie trzeba się odpowiednio wcześnie zabrać. 

NK: W ostatnim czasie coraz bardziej popularna stała się hardcorowa ekspozycja na zimno. Ty taki rodzaj aktywności uważasz za bezpieczny? 

DK: Wszystko z umiarem jest dla człowieka. Ja jestem wysportowany i nie rzuciłem się na Morsamana spontanicznie. 8 lat morsuję i od 3 lat zimowo pływam, dlatego wiem, na co mnie stać. Gdy tylko pod koniec września woda zaczyna się robić chłodna, ja zaczynam treningi. Do zawodów podchodzę pewny, że dam radę przepłynąć cały dystans, beż żadnych problemów. 

Nikodem Klata
Nikodem Klata
Redaktor. Dziennikarz z wykształcenia. W triathlonie szuka inspirujących historii, a każda z nich może taką być. Musi tylko zostać odkryta, zrozumiana i dobrze opowiedziana.

Powiązane Artykuły

Śledź nas

18,455FaniLubię
2,815ObserwującyObserwuj
21,900SubskrybującySubskrybuj

Polecane