Zaczynała od pływania. Później był wielobój i rozterki, co robić dalej. Do spróbowania sił w triathlonie namówiła ją trenerka, a obecnie również przyjaciółka Monika Smaruj. Dziesięć lat później Marta Łagownik jest jedną z najlepszych triathlonistek w Polsce.
ZOBACZ TEŻ: Marta Łagownik mistrzynią Europy na dystansie średnim!
Kilka dni temu wywalczyła w Coimbrze mistrzostwo Europy na średnim dystansie. Nieco wcześniej obroniła tytuł mistrzyni Polski na połówce. Odniosła też pierwsze zagraniczne zwycięstwo, bo wygrała zawody Challenge Gran Canaria. Kim jest Marta Łagownik i jak wyglądała jej wyboista droga do sukcesów?
Od pływania do czwórboju
Łagownik od najmłodszych lat związana jest ze sportem. Jej mama chciała, aby nauczyła się pływać. Marta chodziła do klasy sportowej, ale zamiast pływania, jej głównym atutem stały się umiejętności biegowe. Jak wspomina, miała bardzo obiecujące wyniki, bo często stawała na podium, wyprzedzając rywalki właśnie na biegu.
– Realizowałam się klasie sportowej, gdzie trener zaproponował mi udział w zawodach dwuboju. Mieliśmy wtedy do pokonania 100 metrów pływania i 600 metrów biegania. Orłem w pływaniu nie byłam, ale nadrabiałam w kolejnej konkurencji, dzięki czemu zawsze wskakiwałam na podium – mówila dla trojmiasto.pl
Później były kolejne dyscypliny, czyli trójbój (pływanie, bieganie oraz strzelectwo) oraz czwórbój (jeszcze szermierka). Młoda zawodniczka miała talent do sportu, ale przede wszystkim nie bała się ciężkiej pracy i uwielbiała treningi.
„Masz papiery na ściganie”
Cofnijmy się jednak jeszcze do czasów trójboju, który Marta uprawiała w gimnazjum. Właśnie wtedy jej drogi skrzyżowały się z Moniką Smaruj, wielokrotną medalistką mistrzostw Polski w pływaniu w płetwach i triathlonie.
Smaruj rozpoczynała pracę w Zespole Szkół Podstawowych i Gimnazjalnych w Gdańsku, gdzie sprawowała opiekę nad klasą pływacką i grupą zrzeszająca młodych pięcioboistów. Trenerka szybko zauważyła, że jej młoda podopieczna jest pracowitą zawodniczką. W rozmowie z Marcinem Dybukiem Smaruj, wspomina, że były to jej pierwsze trenerskie szlify. Uczyła się jak motywować zawodników, rozmawiać z nimi i rozpoznawać ich potrzeby.
Wkrótce musiała przeprowadzić rozmowę właśnie z Martą, która po 15. miejscu w mistrzostwach Polski nie wierzyła w dalsze sukcesy. Zmotywowana zawodniczka usłyszała, że „ma papiery na ściganie” i wkrótce to potwierdziła, zdobywając medal MP w trójboju, co zaowocowało nominacją do reprezentacji Polski. Na mistrzostwach Europy Marta była bliska zdobycia medalu!
Jazda konna? „Nie, dziękuję„
Łagownik nie otrzymała powołania do kadry Polski, ale w dalszym ciągu trenowała. Nie była jednak przekonana do tego, aby zrobić kolejny krok i zacząć rozwijać się w pięcioboju. Nie wyobrażała sobie jazdy konnej. Całkowicie nie zrezygnowała jednak ze sportu. Zrobiła przerwę od regularnych treningów pływackich, ale bardzo często biegała, do czego namawiała ją jej trenerka.
– Byłam zmęczona dniem, który zaczynał się od 4 rano, a kończył około 22 i tym, że nie mam czasu, ani na regenerację, ani na dobre żywienie, ani na naukę. Pamiętam tylko, że Monia powiedziała mi, że jeśli nie chcę już trenować, to żebym chociaż była aktywna: „żeby serduszko pamiętało, jak bije podczas aktywności, bo jeśli zrezygnujesz i spróbujesz później drugi raz, to będzie to już drugi raz”.
Gdańszczanka zaczęła brać udział w biegach ulicznych. Osiągała coraz lepsze wyniki i wygrywała z dobrymi rywalkami. Gdy miała 16 lat, trenerka wspomniała, że mogłaby spróbować startów w triathlonie.
– Na początku trochę opowiadała mi o triathlonie, ale ja nie byłam zbytnio zainteresowana, do pierwszego startu. No i tak się zaczęło, pierwszy rok, można nazwać zabawą, bo nic nie robiłam, tylko trochę biegałam na podtrzymanie, żeby być aktywną cały czas, a kolejne dwa lata trenuję już z ambitnymi celami, jakie ma każdy zawodnik – mówiła kilka lat temu w rozmowie z Akademią Triathlonu.
Obiecujące początki w triathlonie
W swoim pierwszym starcie w Chodzieży Łagownik zajęła 2. miejsce na dystansie 1/8 Ironman. Wtedy startowała jeszcze w pożyczonej piance i nie miała własnego roweru. Kilkaset złotych nagrody z jednego z biegów wydała na rower. Triathlon zaczęła trenować regularnie.
Już w drugim roku treningów triathlonowych Łagownik pokazała, że trzeba będzie się z nią liczyć w przyszłości. Zwyciężyła w serii Garmin Iron Triathlon na dystansie 1/8 Ironman, wygrała mistrzostwa Polski w aquathlonie, sprint podczas IRONMAN Gdynia, a później zdobyła jeszcze złoty medal mistrzostw Polski w crosstriathlonie. Mówiła wtedy, że robi ogromne postępy, do wysokiego poziomu jej jeszcze brakuje, ale jest cierpliwa.
– Na co dzień trenuję z paczką bliskich mi osób, z którymi spędzamy dużo czasu i bardzo dobrze się bawimy. Zawsze są dla mnie wsparciem. Zawsze są mi pomocni. Rodzina także mnie wspiera, zawsze smucą się, gdy gdzieś wyjeżdżam, a cieszą się, gdy wracam do domu.
Półka z trofeami zaczęła się zapełniać
W 2017 roku Marta wystartowała pierwszy raz za granicą podczas mistrzostw Europy w duathlonie, ale tam rywalki ją zdublowały. Jeszcze w tym samym roku startowała w zawodach elity kobiet na sprincie między innymi w Melilli i Olsztynie. W 2018 roku zdobyła mistrzostwo Polski na dystansie sprintu, a tuż po nim zajęła 5. miejsce w pucharze Europy w Holten.
W 2019 roku Gdańszczanka rozpoczęła starty na dystansie olimpijskim. Podczas mistrzostw Polski zajęła 2. miejsce. Na podium stała wraz z Agnieszką Jerzyk (zwyciężyła) oraz Pauliną Klimas.
– Drugie miejsce podczas Mistrzostw Polski w Suszu. Bardzo dobre pływanie, ciężki rower i dobry bieg. Zadowolona i głodna pracy w skupieniu na swojej własnej drodze – pisała w mediach społecznościowych.
Były też sukcesy międzynarodowe. Zajęła 2. miejsce na olimpijce w Agadirze oraz 2. miejsce na olimpijce w Aqabie. Nieco wcześniej widzowie w Białymstoku mogli zobaczyć ją unoszącą w górę ręce podczas przekraczania mistrzostw Polski na olimpijce.
Pływanie na luzie jest lepsze
Łagownik nigdy nie ukrywała, że przez jakiś czas jej piętą Achillesową było pływanie. W rozmowie z Akademią Triathlonu opowiadała, że w licealnych czasach do basenu nie wchodziła praktycznie przez 2 lata. Później w kluczowych momentach zaczęło „brakować wytrzymałości i techniki”.
Zawodniczka zaczęła znacznie więcej trenować na basenie i chociaż efektów nie było od razu, nie uważa, że był to stracony czas. Dzisiaj opowiada, że „złapała odpowiedni” luz, dzięki czemu poprawiła się jej technika i pływa po prostu lepiej. Niedawno w jednej z rozmów powiedziała, że „pływa ładniej, mniej i z lepszym efektem”.
Ostatnie dwa lata zawodniczki to pasmo fenomenalnych wyników i sukcesów, nie tylko na poziomie sportowym. Łagownik ukończyła studia na Akademii Wychowania Fizycznego i Sportu (pracuje jako trenerka w Team Smaruj na Trening) i osiąga świetne wyniki. Przykładowo, w samym tylko 2023 roku wygrała mistrzostwo Polski w duathlonie na dystansie średnim, została mistrzynią Polski w triathlonie na dystansie średnim, zajęła 4. miejsce w pucharze Europy w Olsztynie i 4. miejsce w pierwszym starcie PRO podczas połówki IRONMAN w Gdańsku.
Później dołożyła jeszcze złoto na MP w supersprincie, 2. miejsce na połówce w Gdyni i wicemistrzostwo Polski na olimpijce. Zdobyła też wicemistrzostwo Polski w mistrzostwach Europy na dystansie średnim.
„Droga do wielkiego celu jest zwykle długa”
W jednym z wpisów w mediach społecznościowych triathlonistka podkreśliła, że „droga do wielkiego celu jest długa”. Dlatego każdy powinien sobie znaleźć mniejsze cele, które będą drogą do tego głównego.
Można chyba powiedzieć, że właśnie tak na co dzień funkcjonuje Marta Łagownik. Po drodze dokłada kolejne sukcesy i zwycięstwa. Jeśli widzi jakiś problem lub błąd, zatrzymuje się, analizuje, poprawia i zbiera owoce pracy. Podkreślała też wiele razy, że od pewnego czasu startuje z większym luzem, bez ciśnienia i cieszy się triathlonem.
– Nie ukrywam, że w tym roku podchodzę do startów z większym luzem. Dzięki temu równorzędnie idzie za tym profesjonalizm, a co za tym idzie, jestem bardziej skupiona, podekscytowana startami i lepiej się przygotowuję. Luz daje frajdę i poczucie, że można dać z siebie więcej, przynajmniej tak mam.
Tegorocznym efektem tych zmian są kolejne znakomite wyniki. Marta rozpoczęła sezon od ścigania w Challenge Gran Canaria. Z wody wyszła w czołówce, dość szybko wyprzedziła wszystkie rywali i do mety biegła już sama, wygrywając pierwszą połówkę jako profesjonalistka.
Obroniła też MP w duathlonie na dystansie średnim w Czempiniu. To samo zrobiła w Sierakowie na MP na połówce. Niedawno zajęła 2. miejsce na połówce w Warszawie. Zrewanżowała się też rywalkom za 2. miejsce na mistrzostwach Europy na średnim dystansie. W portugalskiej Coimbrze skutecznie uciekła wszystkim oponentkom, zdobywając złoto!
Zawsze uśmiechnięta!
Marta Łagownik jest jedną z tych zawodniczek, którym ciężko nie kibicować. Wywołuje jednoznacznie pozytywne emocje. Nigdy nie odmawia rozmowy i zawsze jest niezwykle przyjazna. Przyznaje, że kiedyś bywała „nieznośna”, ale ten czas już dawno minął.
Prywatnie uwielbia podróże. Lub poznawać nowe kultury. Kocha nowe potrawy, które stara się później odtworzyć w domu. Znajomym i rodzinie przywozi pamiątki z wyjazdów. Przed startem lubi odpowiednio zjeść i zrelaksować się przy ulubionej playliście ze Spotify.
Jak sama mówi, uwielbia emocje przed wyścigiem i te po zakończeniu rywalizacji. Jest wdzięczna za tę drogę, na której się znalazła. Szybko powraca do codzienności i konsekwentnie dąży do kolejnych celów.
Następny? Jednym z nich na pewno będą mistrzostwa świata IRONMAN na połówce w Taupo. Pozostało do nich jeszcze trochę czasu. Półka już teraz ugina się pod ciężarem medali. Może czas znaleźć kolejną, bo wszystko wskazuje na to, że będzie ich jeszcze więcej!