Witajcie,
własnie mija rok dla mnie z 3przygodą. rok temu w zadebiutowałem w HGT. wtedy jako świezak, bez przygotowania, bez jakichkolwiek treningów… to była lekcja pokory ale ukończyłem z czasem 7 i 1/2h… wtedy powód do dumy…przezyłem i ukończyłem.
(oczywiscie wiem, ze to było nie mądre… trzeba było zacząć od 1/4… ale cóż lubię sięgac po nieosiągalne)
całą zimę i wiosnę trenowałem… wystartowałem kilka razy w tym roku w tym w karkonoszmanie … ukończonym 20 min po zamknieciu mety… ale ukończonym
i dziś Gdynia.. cel złamac 6 h. cele cząstkowe: zejść poniżej 40 min w wodzie… zejść (im bardziej tym lepiej) poniżej 3 h na rowerze i wreszcie zakończyć biegiem na ok 2:06
efekt – 5.40 🙂 jestem przeszczęśliwy.. i zapalony żeby trenować mocniej i silniej i mądrzej przez kolejny okres przygotowawczy.. w tym roku jeszcze tylko malbork (pełen IM – tak… znowu nazbyt ambitny cel) i kończymy sezon…
referując zawody moge powiedzieć następujące:
– organizacja super. wszystko jasne i czytelne i intuicyjne i pomyślane dla zawodnika (np. kurtyna zmywająca z soli po wyjściu z wody)
– woda… wciąż przeludniona… tym razem pralka była dla mnie problemem bo nie miałem jak wyprzedzać… a pchać się bardzo do prozodu wciąż się boję 🙁 strarty w falach pomogą w przyszlym roku
– rower… – tu mam duży zarzut.. ja walcze dla siebie.. siegam po nieosiągalne… i chce to zdobyć bez wspomagania. a na tej trasie nie dało się jechać bez draftu.. próbowałem wyprzedzac pociągi… czasem z sukcesem, ale nie sposób jest z tym walczyć… pociągi są po prostu szybsze… doganiały mnie.. i albo się przyłączysz, albo jak jedziesz zgodnie z przepisami to ich nie dogonisz… trasa musi byc szersza – nie mam dużego doświadczenia, ale w nieporęcie bylem tym zniesmaczony i tu znowu jestem
– bieg – bardzo fajnie… na takie upały dodałbym tylko jakies kurtyny wodne
ale koniec konców.. będe tu za rok tez … i powalczę o złamanie 5.15 🙂
ps. to mój pierwszy blog na AT choć czytam Was już od roku. generalnie chce stać się częścią społecznosci, bo jest świetna, ale musze jeszcze uporać się z papierosami bo wstyd byłoby mi kalać taką markę moim nałogiem, którego wciąż porzucić nie potrafię. ale dziękuję za wszystko co piszecie – to kopalnia wiedzy i motywacji.
Witam w gronie. Gratulacje.
Ok. Ja po prostu jestem troche (!) wsciekly z popsutega swieta triathlonu. Bylem zniesmaczony sytuacja na trasie kolarskiej (obserwowalem to obiektywnie,z boku) ale teraz dopiero,po analizie wynikow, zrozumialem zal wielu startujacych kolegow! Szkoda. Doswiadczenie wiecej. Dla zawodnikow (poczekaja ze 3 lata na poprawe wynikow lub w ogole nigdy), dla organizatorow (przepustowosc trasy, liczba i zaangazowanie sedziow w sytuacje,w ktore trzeba a nie w pierdoly),dla miasta (trasa,reklama,kibice). Tworzymy spolecznosc. Klocmy sie,spierajmy,uderzmy w piersi,ego zostawmy w domu. Nic sie nie zawalilo. Nie lejmy nienawisci na osi Gdynia-Poznan. Budujmy spolecznosc dalej. Byl to fantastyczny weekend,ktory tak wlasnie zapamietam. Radosc i lzy szczescia Julity, zasluzony sukces Karoliny Gorczycy (jestes wspaniala!), przyjaciele wokol (moj Kosa,Olek,Łukasz z Ania, Marek z Madzia,Kuba z Aga,Maciek i Kasia),dreszcz emocji przy starcie wspolnym 1300 osob,zalamujacy sie z chrypki i wzruszenia głos Ojca Redaktora,telebim z logo Ironmana… Nie zabiora mi tego przepychanki na rowerze. Nikt i nigdy mi tego nie zabierze. Wam tez. Wracam do Gdyni za rok i startuje w polowce. I Wy tez wrocicie,i przyjada nowi zawodnicy. I bedzie znowu swieto triathlonu:))) Zycze Wam udanej koncowki sezonu i jak najwiecej zdrowia:))
Profesorze, doprecyzuję to co wczoraj napisałem. (po wysiłku chęci były, ale widać precyzji zabrakło 🙂 nie dołączałem się do pociągu. jak widac z mojego opisu mocny w wodzie nie jestem (choć cieszę się, że już nie boję się pralki i poprawiam się z miesiąca na miesiąc) za to na rowerze jest coraz lepiej. staram się wyprzedzac każdego kto przedemną (taka taktyka na zmuszenie drzemiącego we mnie lenia do wysiłku). jeden pociąg po nawrocie wyprzedziłem i nie dałem się już dogonić, ale kolejny był nie do przejścia… czułem że wyprzedzałem każdy z wagonów pociągu po kolei ale jak już byłem przed lokomotywą to dochodzili mnie i od nowa zaczynała się zabawa… w końcu puściłem ich – bo nie chciałem się z nimi ciągnąć. ewidentnie wąska trasa i duża liczba uczestników sprzyjała zjawisku ale zgadzam się sędzia który jedzie obok może gwizdnąć na przestrogę. jak się peleton nie rozbije to wtedy namiot wstydu. tylko konsekwentnie. wtedy da się wyprzedzić i zdrowo konkurować. ps. we wpisie zabrakło… Profesorze, MKon, Ojcze Redaktorze i wszycy kibice których nie rozpoznałem – bardzo dziekuję za doping był wspaniały. i jeszcze jednemu koledze z AT dziękuję za użyczenie siatki której znowu zapomniałem do założenia pianki przed zawodami 🙂
Nie przylaczasz sie do pociagu i dalej jedziesz sam. Wszystko sie da. I jedziesz zgodnie z …sumieniem. Draft to draft. Na swiecie sa namioty kar czyli wstydu. Gdyby tak sedzia,dwoch sedziow zatrzymala peleton 30-osobowy i wsadzila do namiotu na 5min kary?! Tylko trzeba tego egzekwowac. Wszyscy wiedza jak rygorystyczna jest np. policja czeska. Na Czechmanie kary sypia sie gesto i juz po 10km nie ma…dratingu. Sumienie i egzekucja prawa dzialaja cuda:)