jak to było w pre-race Triathlonu Amazonek

½ IM zaliczona, ale może od początku….
2/05 równo rok po tym jak zrobiłem w Majdanie Sopockim na Roztoczu  ¼ IM w ramach przygotowań do pierwszego startu w tri, wracam tutaj w trochę innej roli. Organizujemy nasz pierwszy triathlon, jestem tutaj dla innych, nie mogę wystartować, ale w ramach przygotowań mogę przetestować trasę w pre-race Triathlonu Amazonek.
Start zaplanowaliśmy na 8:30. Pobudka, śniadanie i pierwsze nerwy Pauliny, która ma z nami pokonać etap pływacki. Zaraz po 8 meldujemy się na parkingu przy zalewie gdzie będziemy pływać. Pogoda na zewnątrz nie zachęca 9st., ale nikt nie miał zamiaru zrezygnować. Do wody wchodzimy w czwórkę: Paulina, Piotrek Sprawka, Krzysztof (jeden z zawodników, który będzie debiutował w triathlonie w oficjalnym starcie) i ja. Kibicują nam Zamojskie Amazonki, a także Monika i jej kolega, którzy mają jechać z nami na etap rowerowy, a w dniu wyścigu go zabezpieczać.
Do wody wchodzi Piotrek, Paulina, która decyduje się na krótką piankę i skarpety neoprenowe, Krzysiek i na końcu ja. Pierwsze wrażenie nie jest miłe, odczuwałem chłód w stopy i ręce choć jestem do tego przyzwyczajony. Ruszyliśmy, chłopaki od razu idą do przodu, ja zaczynam bardzo spokojnie, najpierw płynę, oddychając na raz, oswajam się z zimna wodą ( 12 st.) później przechodzę na trzy. Paulina płynie za nami. Przy pierwszej bojce do nawrotki jestem pierwszy, co mnie zdziwiło, bo nie odczuwam zmęczenia, a Piotrek pływa ode mniej lepiej. Czekam na chłopaków i patrzę gdzie jest Paula, płynęła już spory kawałek za nami żabką. Kierunek następna bojka i nawrotka z powrotem do wyjścia, w tym momencie podjąłem decyzję, że czekam na Paulę, bo zrozumiałem, że coś idzie nie tak. Nie myliłem się jest jej potwornie zimno (krótka pianka było dużym błędem), do tego całkowicie zaparowane okulary. Wiem ile przepłynięcie tego dystansu dla niej znaczy, zachęcam ją do walki i oddaje jej swoje zoggsy. Płynie dalej, teraz jestem spokojny na pewno się nie podda. Kilku minutowy „postój’ w zimnej wodzie robi swoje, ręce i stopy zaczynają mi drętwieć, w dodatku jakieś ostatnie 300 metrów płynę w lodowatym nurcie, który przepływa prze zalew. Wychodzę z wody, zerkam na zalew, Paulina jest już blisko. Jestem z niej dumny, mimo zwątpienia nie zrezygnowała. Zdjęcie pianki nie jest łatwe przy skostniałych dłoniach, ale naciągnięcie kompresorów na łydki to nie lada wyczyn 😉 W końcu udaję się przebrać i na rower. Jedziemy w czwórkę ja na szosówce z lemondką, reszta na „góralach’. Spokojnie, rozgrzewam się. Samochodem jadą dziewczyny: Aneta i Paula, które mają znaczyć trasę w wyznaczonych przez nas miejscach. Oznakowanie trasy robimy co 5 km. Trasa z podjazdami, fajny asfalcik, miejscami niestety słaby, ale tragedii nie ma na pętli może tego słabego będzie ok 6-7 km. Jak dla mnie jazda za spokojna, ale co zrobić trasa musi być oznaczona. Po pierwszej pętli, zostaje tylko ja i Piotrek, reszta rezygnuje, w sumie nie są już nam potrzebni. Drugie 45km dłuży mi się niesamowicie, Piotrek nie może mi dotrzymać tempa na swoim góralu, a ja nie chcę go zostawić samego. Żeby trochę spożytkować ten przejazd, trochę szarpię, a to przyspieszam na podjazdach a to zwalniam. W końcu widzę parking, na którym czekają na nas z rzeczami do biegania. Szybkie przebranie, wsuwam batonik i na trasę biegową. Nie ma mowy o jakimś szybkim biegu, znaczymy trasę co 1km. Pierwsze 2 km nogi ociężałe, ale później coraz lepiej pomimo, że pierwsze kilometry to podbiegi może nie strome, ale wymagające. Okolica piękna, aż chce się biec. Mimo wolnego biegu od około 12 km przechodzimy w marsz, Piotrek dostał jakiegoś skurczu w okolicy brzucha. Trochę biegniemy, trochę maszerujemy i tak do końca. Po biegu chłodzimy się w orzeźwiającej wodzie zalewu.
Mam trochę nie dosyt, że nie mogłem „normalnie’ pokonać ½ IM, ale wiem przynajmniej, że zima przepracowana dobrze. Czuję duże rezerwy, a do Gdyni zostało jeszcze trochę czasu 😉
Na drugi dzień jadę na jedną pętle rowerową z 4 zawodnikami, którzy chcą zapoznać się z trasą. Jedziemy spokojnie. Przedpołudnie spędzam w miłym towarzystwie na rowerze.
Fajny trening mi wyszedł w tą majówkę na pre-race Triathlonu Amazonek, pewnie za rok to powtórzę 😉
Jak wyszły same zawody nie mi to oceniać, wiem tylko, że poznałem nowych wspaniałych ludzi……

 

Powiązane Artykuły

1 KOMENTARZ

  1. Podziwiam inicjatywę zorganizowania zawodów triathlonowych. W moim rodzinnym mieście w tamtym roku oddano do użytku zbiornik retencyjny. W każdą majówkę rozgrywany jest międzynarodowy wyścig kolarski juniorów młodszych. Tereny do biegania też by sie znalazły. W związku z powyższym zastanawiałem się ostatnio czy nie dałoby rady zorganizować triathlonu w Kluczborku i czy byłbym w stanie sie tego podjąć. Na pewno nie teraz bo sam jeszcze nie ukończyłem żadnych zawodów. I na pewno nie teraz bo moje prywatne sprawy muszą sie ustabilizować. Ale jedno wiem na pewno, że jest to moje marzenie, i bardzo bym chiał to zrobić. Tak więc za kilka startów być może odważe się zastanowić nad tym głębiej. Jeszcze raz gratuluje odwagi i pozdrawiam!

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.

Śledź nas

18,455FaniLubię
2,816ObserwującyObserwuj
21,900SubskrybującySubskrybuj

Polecane