Panie Premierze, jak żyć?!
Panie Trenażerze, kiedy trenować?!
Co prawda ten wpis chyba bardziej pasuje na forum, ale ponieważ dawno nic nie pisałem wrzucam go na bloga.
Otóż zauważyłem u siebie przypadłość, która kazała mi zadać sobie pytanie 'kiedy trenować?’
Nie chodzi mi o odwieczny dylemat jak połączyć treningi z rodziną i pracą ale o porę dnia, kiedy trening przyniesie najwięcej korzyści. Niby detal ale chyba robi różnicę.
Otóż obserwując swoje tętno zauważyłem, że trenując w analogicznych warunkach na trenażerze (to samo przełożenie, ta sama kadencja) w trakcie treningów w okolicach godziny 12 dużo łatwiej wejść mi na wyższy poziom tętna niż wieczorem w okolicach godziny 22. Przy pierwszych tego typu obserwacjach złożyłem to na karb aktualnej formy dnia i nie przywiązywałem do tego dużej uwagi. Ale jednak w dłuższym okresie czasu tendencja się utrzymuje i oscyluje w okolicach 5-10% co daje już konkretne przełożenie na wartość tętna.
Ponieważ więcej wysiłku muszę włożyć w trening wieczorny wydawać by się mogło, że te treningi dają mi więcej korzyści z prostego powodu – są cięższe. A może jest zupełnie odwrotnie – skoro dany poziom tętna osiągam w ciągu dnia przy mniejszym wysiłku to spełniając podstawowe założenie treningowe utrzymania odpowiednich stref nie obciążam nadmiernie organizmu przez co spada 'subiektywny poziom zmęczenia’ w trakcie i po treningu a co za tym idzie łatwiej mi się zregenerować?
No to trochę sobie poteoretyzowałem. 🙂
A jak jest u was, zauważacie u siebie podobne 'objawy’ A może to normalka i tak właśnie ma być?
pozdrawiam
ps. Ktoś z AT wybiera się na Półmaraton Ślężański?
@Grzegorz, ponieważ Twoje pytanie składa się z dwóch części takowoż moja odpowiedź. Część filozoficzna – trenujemy kiedy: a) mamy czas, b) mamy ochotę c) mamy w planach d) nie mamy wyjścia Część fizjologiczna – to nie fizjologie dopasowujemy do treningu, ale trening do naszej fizjologii. Tu wychodzi też słabość trenowania (szczególnie roweru) pod tętno. Jedynym obiektywnym miernikiem wysiłku jest power meter – kierowanie się pulsometrem jest mocno zawodne i zwodne. Służę przykładem – ponieważ trenowałem biegi kilka lat zanim zająłem się tri -, moja 'góra’ (serce, płuca, etc) są dużo mocniejsze niż 'dół’ (nogi, a szczególnie mięśnie 'kolarskie’). Praktycznie wygląda to to tak, że tętno ledwo dochodzi do 140/ a nogi wyją o zmiłowanie.
Mam czasami podobnie ale nie zależnie od pory dnia tylko od dnia; czasem też trudno mi uzyskać zadany zakres HR przy intensywności wysiłku, która teoretycznie powinna taki zakres dać; trzeba się wtedy zastanowić czy za wszelką cenę 'gonić tętno’, bo przyczyny mogą być różne łącznie z przemęczeniem albo wręcz wybitną dyspozycją tego dnia. Jak rozumiem zawsze starasz się osiągnąć zakres HR i wtedy biegniesz/jedziesz szybciej/mocniej. To czy taki trening będzie lepszy od takiego kiedy przy mniejszym wysiłku osiągasz HR to zależy od tego jaki jest cel danego treningu. To jest kluczowe. Może dać więcej ale może też bardziej zmęczyć mięśnie i zaburzyć kolejne treningi. Ja w takich przypadkach kiedy biegnę mocnym jak na siebie tempem albo jadę z dużą mocą a HR nie rośnie idealnie do zakresu to nie gonię na siłę tętna.
@Grzegorz Markowicz ’ I nie bardzo rozumiem czemu uważasz ze im cieższy trening tym lepiej. Każdy trening to bodziec ktory swoja intensywnoscią ma byc dopasowany do twojej formy. ’ Chyba nie do końca się zrozumieliśmy. Porównywałem dwa identyczne treningi tylko prowadzone o różnych porach tego samego dnia. Który lepszy? Ten 'lżejszy’ w południe czy 'cięższy’ wieczorem (zakładamy, że oba są identyczne jeśli chodzi o strefy tętna)? A co do wieczornych sesji treningowych w tygodniu to niestety nie mam innego wyjścia. Oczywiście trenuję też z samego rana (ale nie w domu na trenażerze więc nie mam porównania jeśli chodzi o tętno) ale w zasadzie moje okna treningowe to 6-8 i 22-24 i to się nie zmieni (chyba, że na gorsze).
Kiedyś biegałem tylko wieczorami, więc te treningi były dla mnie najlepsze :-). Natomiast teraz jak biegam rano, to mimo wszystko ciężko mi wejść na wysokie obroty. Zdecydowanie najlepszy dla mnie czas to popołudniowe sesje, kiedy organizm jest już mocno rozbudzony, ale jeszcze nie zmęczony całym dniem.
łatwiej wkręcić się o 12, bo o 22 organizm spowalnia i przygotowuje się do snu 😉
Na portalach biegowych są artykuły z których wynika ze to indywidualna sprawa i nie ma znaczenia dla formy. Ale wszyscy podkreślają ze nie wolno robic tego późnym wieczorem. Sen to bardzo wazny bodziec treningowy i nie mozna zakłócać. Ja trenuje zawsze rano, po kawie i na czczo. Tak czuje sie najlepiej…….ale kazdy ma swoją metode:):). I nie bardzo rozumiem czemu uważasz ze im cieższy trening tym lepiej. Każdy trening to bodziec ktory swoja intensywnoscią ma byc dopasowany do twojej formy. I kazdy trening ma za zadanie pracować nad innym parametrem ( siła, szybkosc , wytrzymalosc). Dlatego wazny jest plan treningowy i przestrzegnia go w czasie trenigu.Cała sztuka w treningu zeby te bodzce były najmniejsze z mozliwych i przynoszące największe korzyści.( tak twierdzą najsłynniejsi trenerzy maratończyków.)Ja bede w sobótce w sobote:). A wieczorem zdecydownie odradzam trening.
Witam, rzeczywiście pora dnia ma wpływ na jakość treningu. Kiedyś czytałem taki tekst, że normalnie człowiek ma dwie pory kiedy wysiłek fizyczny jest najefektywniejszy. Są to godziny popołudniowe 16-18 i ok 20-21. Oczywiście nie wchodząc za bardzo w szczegóły. Zaraz pewnie grono forumowiczów zacznie rozkładać to na czynniki pierwsze :)))). To jest ogólny schemat na który ma wpływ wiele czynników np: rodzaj treningu, jakość, długość jak również aktualne samopoczucie. Oczywiście racją jest, że najlepiej dzień rozpocząć od treningu – przynajmniej tego o mniejszej intensywności. I tu wiele jest oczywistości typu – lepsza energia, spalanie tłuszczu/kalorii itd itp. Natomiast trudny trening zostawić sobie na popołudnie. I nie ważne czy to będzie w schemacie na jeden trening dziennie czy dwa. Natomiast co do Twojego wpisu – 22 na pewno nie jest najlepszą porą na wprowadzanie organizmu na wysokie obroty. Tu organizm dopomina się już odpoczynku po całym dniu (tu od razu wyjaśnię – pod warunkiem że dzień rozpoczynamy rano a nie o innej porze :)). Przyznam, że zdarzyło mi się często robić trening (lżejszy) o 22 a nawet 24. Nigdy wielkiego spida. Tak samo jak rano – czuje się po takim treningu fajnie ale nie ma szału w intensywności – organizm musi się rozkręcić. Ja osobiście powiem tak, że rano albo wieczorem (po 21) to najlepiej wychodzi szuranie butami takie spokojne – w przedziale tętna 132-140. pozdrawiam