Klocki, które wreszcie zaczynają do siebie pasować.

Ile czasu potrzeba aby na dobre oswoić się z daną dyscypliną sportową? Odpowiedź często brzmi trzy lata. I choć ciężko powiedzieć dlaczego właśnie trzy, to średnio tyle nam amatorom to zajmuje. Powyższy czasookres nie dotyczy tylko triathlonu ale chyba większości sportów wytrzymałościowych. Ba! Nawet nie tylko sportów wytrzymałościowych bo nawet za dzieciaka trenując zapasy słyszałem od trenera, że „to dopiero po 3 latach’ itd.

 

Ale wracając do naszej piaskownicy i naszych zabawek obstawiam, że wielu amatorów czekało właśnie ok 3 lat zanim zaczęli brać się za debiuty na długich dystansach. W sieci wisi sporo planów traktujących właśnie o trzyletnim okresie przygotowawczym. Przyjmuje się, że jest to czas wystarczający do przygotowania organizmu i głowy (a może przede wszystkim głowy) do wysiłku mającego trwać nierzadko pół doby.

 

W moim przypadku zauważyłem, że faktycznie tak jest choć z własnym debiutem stety/niestety nie czekałem. Zamykając trzeci sezon triathlonowy mogę jednak uczciwie powiedzieć, że te trzy klocki wreszcie zaczęły do siebie pasować. Pływanie nigdy nie było problemem, ale rower i bieganie po nim to była droga przez mękę. W tym roku wreszcie mogę solidnie pojechać, mocno pobiec zachowując przy tym umiarkowanie w jedzeniu i picu.

 

Efekt jest taki, że w tym roku odhaczyłem wszystkie swoje biegowe i trajlonowe marzenia, a prawdziwym ukoronowaniem był IM gdzie w Borównie zamknąłem się w 10h. Na dziś dzień jestem syty i nic więcej nie muszę.

Jedynym minusem albo jak kto woli plusem ujemnym całej tej sytuacji jest to, że człowiek popada w rodzaj samouwielbienia. Normalnie przepełnia mnie taka duma, że postanowiłem cały przyszły rok potraktować zdecydowanie spokojniej bez maratonów i długich dystansów.

 

Na szczęście są znajomi i fajnie podsumował te moje wywody „trzylatka’ bardziej doświadczony kolega mówiąc: „No dobra fundament sobie wylałeś ale do zawieszenia wiechy to jeszcze daleko’.

 

Częściowo miał rację bo dociera do mnie że tą naszą amatorską zabawę i sukcesy powinno się planować trochę szerzej i spokojniej czekać na wyniki. To systematyka nas wzmacnia, a nie genialne rozwiązania aplikowane wybiórczo. Nie mam oczywiście zamiaru przesadzać i na pytania jakie cele na przyszłość odpowiadać „No na czas Igrzysk w Tokio w 2022 to chcę mieć nie wiem z 9:30′. Mógłbym w sumie równie dobrze dodać „I chcę być 5 cm wyższy.’

 

Ciekaw jestem jak u Was przebiegał proces adaptacji do zjawiska zwanego triathlonem. Ile czasu zajęło ogarnięcie podstaw, wyrobienie norm i najważniejsze czy kiedykolwiek stwierdziliście, że jest już git i nie koniecznie musi być lepiej?

 

TRI101 9813 2016

Powiązane Artykuły

9 KOMENTARZE

  1. Gratulacje za start i wynik! Wszystko przed Toba, masz dopiero 36 lat!!!! Ach gdybym ja zaczal w tym wieku, szkoda gadac… 2013 pierwszy TRI 1/4. Nie zapomniany start w Szczecinku. Bylo cudownie i nawet udalo mi sie wyprzeczic Karolaka!!! Potem byla przerwa, szarpania i porywanie sie z motyka na slonce! Dopiero w 2016 zobaczylem swiatelko w tunelu. Pierwszy IM planuje w 2017.

  2. Tomek pewno, że nie chodzi o porównywanie się między kategoriami. W tym roku skończę 36 i z uwagi na to, że dość późno zacząłem to swojego maxa będę miał pewno koło 40. Będzie siwy półbożek normalnie 🙂 Prawie trzy lata temu napisałem sobie na kartce 5:00 ½ IM i 10:30 IM. Oba pękły w tym roku. Tego Poznania to cholera wszystkim współczuję. Jestem miejscowy, byłem kibicować paczce z Cityzenu, no warunki mieliście dużo cięższe niż w Bydgoszczy. Gdybym startował w Poznaniu pewno było by koło 10:15 ale i tak byłbym zadowolony.

  3. To i ja wsadzę swojego kija w mrowisko. Michał, dla mnie było git kiedy ukończyłem pierwsze zawody (ćwiartka) dwa lata temu i kiedy w tym roku ukończyłem niepełny pełny w Poznaniu. Ukończenie ćwiartki oznaczało że mocno oderwałem się od kanapy na której siedziałem przez lata a ukończenie pełnego oznaczało że dalej od tej kanapy jestem oderwany. Kiedy dowiedziałem się o wtopie organizacyjnej i skróceniu pływania w Poznaniu, oczywiście miałem niesmak ale taki sam jak kiedy inni dostawcy usług i towarów dostarczają mi kit. To samo zdarzenie dało mi jednak super narzędzie do ręki, bo oczywiście nie raz miałem przez te ostatnie dwa lata pytaniaoczekiwania – no to jak zrobisz tego Ironmana to odpuścisz, nie? Po Poznaniu mogę spokojnie twierdzić że Ironmana nie zrobiłem i tym zatkać tego typu 'dzioby’. Ukończony maraton, Ironman, ultra czy co jeszcze to tylko i aż wskaźniki mojego stanu fizycznego i mentalnego który na tyle mi się podoba w takim właśnie wydaniu że chcę go utrzymać jak najdłużej. Nie chce natomiast ścigać się o wyniki, nie zazdroszczę Ci Twojego wyniku bo jesteś pewnie ze dwadzieścia lat młodszy i poza tym to Twój wynik. Moje 12 godzin oznacza tyle że poruszałem się sprawnie według takiego stanu w jakim się znajduję pod dwóch latach od rozpoczęcia przygody z Tri. Jeszcze większą satysfakcję mam z tego że nie tylko nie 'podłączałem’ się do kroplówki ale po dwóch dniach od zawodów spokojnie rozwiozłem tonę ziemi taczką po ogrodzie. Bo co to oznacza? – oznacza zdrowie i tego chcę się trzymać wyznaczając sobie kolejne cele startowe które dla mnie akurat celami nie są a są środkiem do celu jakim jest sprawność fizyczna i umysłowa. Pozdrawiam no i oczywiście GRATULUJĘ 🙂

  4. Dzięki wszystkim za gratulacje, bardzo miło się takie rzeczy czyta i kawa jakoś lepiej smakuje  Gosia ja tak miałem z rowerem. Przez ponad 8 lat bawiłem się w rowerowy freeride/downhil z zawodami włącznie i myślałem, że potrafię jeździć. Trzy lata temu jak zaczął się trajlon kupiłem najprostszy rower szosowy. Na początku miałem problemy dosłownie ze wszystkim, nie nadążałem za grupą, nie dawałem rady na podjazdach, a jak przeleciałem przez kierownicę przejeżdżając przez przejście dla pieszych (wąskie koło pasuje w sam raz między żeberka studzienek) chciałem to rzucić w cholerę. Ale wiesz, na wszystko są sposoby i „litlle by little” zaczęło w tym roku oddawać. Co do wody to jak najwięcej czasu w wodzi najlepiej w jeziorach bo „nieodpowiednio użytkowany” basen niekoniecznie ma przełożenie na open water. W piance można pływać spokojnie do listopada, albo dopóki palce nie szczypią 🙂 Acha i nie miałem na myśli tego, że etap adaptacyjny kończy się IM choć może tak wynikać z tekstu. Chodziło o moment, w którym mówisz sobie „dobra to faktycznie zaczyna działać jak trzeba”.

  5. Dzięki wszystkim za gratulacje, bardzo miło się takie rzeczy czyta i kawa jakoś lepiej smakuje  Gosia ja tak miałem z rowerem. Przez ponad 8 lat bawiłem się w rowerowy freeride/downhil z zawodami włącznie i myślałem, że potrafię jeździć. Trzy lata temu jak zaczął się trajlon kupiłem najprostszy rower szosowy. Na początku miałem problemy dosłownie ze wszystkim, nie nadążałem za grupą, nie dawałem rady na podjazdach, a jak przeleciałem przez kierownicę przejeżdżając przez przejście dla pieszych (wąskie koło pasuje w sam raz między żeberka studzienek) chciałem to rzucić w cholerę. Ale wiesz, na wszystko są sposoby i „litlle by little” zaczęło w tym roku oddawać. Co do wody to jak najwięcej czasu w wodzi najlepiej w jeziorach bo „nieodpowiednio użytkowany” basen niekoniecznie ma przełożenie na open water. W piance można pływać spokojnie do listopada, albo dopóki palce nie szczypią 🙂 Acha i nie miałem na myśli tego, że etap adaptacyjny kończy się IM choć może tak wynikać z tekstu. Chodziło o moment, w którym mówisz sobie „dobra to faktycznie zaczyna działać jak trzeba”.

  6. Najpierw się zjeżyłam, że aż trzy lata trzeba na oswojenie, ale…masz jednak rację. Bo dokładnie trzy lata temu, w sierpniu, rozpoczęłam moją naukę pływania. Byłam osobą, która co najwyżej do kostek wchodziła do wody, a generalnie wodę omijałam szerokim łukiem. Więc te trzy lata potrzebowałam na oswojenie się z wodą, choć nadal wzbudza we mnie największe obawy, co było widoczne podczas etapu pływackiego w Gdyni. Jednak tam, chyba przeszłam etap 'pasowania’ na triathlonistkę, bo się jakoś wybroniłam z tego ataku paniki. Pełnego dystansu jeszcze nie 'przerobiłam’, bo jak kula u nogi ciąży mi to leniwe pływanie. Wiec…jeśli etap adaptacyjny kończy się pełnym dystansem, to u mnie ten etap trwa nadal. GRATULUJE FANTASTYCZNEGO WYNIKU W BORÓWNIE! Mogę tylko marzyć o takim czasie.

  7. Wynik super- gratulacje! Co do pytania o cele to mysle ze kazdy z nas boi sie odpowiedzi :). Apetyt rosnie w miare jedzenia, ale zgadzam sie ze duzo latwiej sie trenuje wiedzac gdzie sie zmierza inaczej to jakby wystartowac w biegu gdzie nie wiadomo ile kilometrow jest do mety, ciezko dostosowac tempo.

  8. Po pierwsze gratulacje za wynik. Ja generalnie ciągle się uczę, 2016 to mój czwarty sezon w tri, ale długiego dystansu trzeci i dopiero teraz zaczynam, powoli, składać większość klocków. Mam swoje cele po osiągnięciu których mówię dość, dalej mi się nie chce nic poprawiać bo wiem już z czym jest to związane, a życie to nie tylko tri. Dodatkowo poznaje swoje ograniczenia i wiem, że nie których nie przeskoczę.

  9. Super podejście i super wyniki jak na trzylatka 🙂 Jesteśmy prawie rówieśnikami jeżeli chodzi o staż w tri tylko ja ,,nieco’ starszy metrykalnie. Faktycznie, na ogarnięcie podstaw okres trzyletni jest wystarczający tylko z czasem rośnie świadomość własnych niedociągnięć i konieczności nieustającego doskonalenia się… a możliwości wydają się przeogromne. Ostatnio bardzo ucieszył mnie super start Mkona i jego ,,osiąg’ na rowerze. Chłop ma swoje lata, można powiedzieć, że jest już ,,lekko’ wyeksploatowany treningowo a jednak znacznie poprawił ,,rower’. Można… ? 🙂

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.

Śledź nas

18,455FaniLubię
2,772ObserwującyObserwuj
19,400SubskrybującySubskrybuj

Polecane