Przyjęło się, że najpopularniejszym sposobem, który pozwala dostać się na Mistrzostwa Świata IRONMAN jest wywalczenie kwalifikującego na imprezę slota. Okazuje się, że niektórzy mają na tyle szczęścia, że uzyskują szczególny rodzaj „zaproszenia”. Tym szczęściarzem jest Andreas Dreitz, który otrzymał właśnie dziką kartę, dzięki której wystartuje w październiku w kultowych zawodach na Hawajach.
Po ostatnich kilku pechowych miesiącach wydaje się, że karty nareszcie zaczęły sprzyjać pochodzącemu z Niemiec triathloniście. Kraksa na Mistrzostwach Świata w St. George „uziemiła” Dreitza na kilka miesięcy. Ostatnio jednak powrócił on na trasy, gdzie podczas IRONMAN 70.3 Zell am See-Kaprun w Austrii udało mu się zająć 8. miejsce.
To właśnie temu występowi zawdzięcza on uzyskanie dzikiej karty na mistrzostwa w Kailua-Kona. Jest to jeden z nielicznych w historii imprezy przypadków, kiedy zawodnik otrzymuje kwalifikację właśnie tą drogą. Wcześniej zdarzyło się to chociażby rok temu (2021), kiedy dziką kartę uzyskał zwycięzca igrzysk olimpijskich Kristian Blummenfelt.
– Jestem bardzo szczęśliwy, że będę częścią tej wielkiej bitwy po raz kolejny. Oczywiście wolałbym zakwalifikować się w normalny sposób, ale z racji, iż nie miałbym już do tego okazji, cieszę się, że dano mi tę szansę. – Andreas Dreitz.
Pechowa kraksa Dreitza
Na początku maja, a dokładniej siódmego dnia tego miesiąca, zawodnicy PRO zjawili się w St. George, by ścigać się o tytuł najlepszych na pełnym dystansie organizowanym przez słynną markę z kropką nad „m”. Wśród nich był m.in. Andreas Dreitz, który nie dotarł nawet do półmetka wyścigu.
Mniej więcej na 82 km etapu kolarskiego uderzył on w motor, który niespodziewanie zatrzymał się na środku trasy, tuż przed triathlonistą. Pomimo desperackich prób ominięcia przeszkody, Dreitz nie był w stanie ani wyhamować, ani ominąć kierowcy wraz z motocyklem.
– Nacisnąłem hamulce z całej siły, ale nie miałem szans na to, by się zatrzymać i znaleźć lukę do ominięcia motoru… Po pierwszej kontroli wykazano złamanie wyrostka kolczystego kręgu lędźwiowego, opuchnięte lewe udo oraz wiele zadrapań. – relacjonował na bieżąco zawodnik.
Optymistyczny powrót i dzika karta
Kilka miesięcy zajął triathloniście powrót do momentu, w który ponownie mógł stanąć na linii startu. Pomimo iż do podium zabrakło mu prawie 8 minut, optymizmem napawa wykręcenie jednego z najlepszych czasów na rowerze podczas „powrotnego startu” w austriackiej „połówce”.
Przed Dreitzem na mecie pojawili się tacy zawodnicy, jak Frederic Funk, Jan Stratmann czy Sebastian Kienle. Znalazł się on więc w grupie Niemieckich zawodników, którzy zdominowali TOP10 imprezy.
TOP10 PRO mężczyzn IRONMAN 70.3 Zell am See-Kaprun
# | Imię i nazwisko | Kraj | Rezultat |
1. | Frederic Funk | Niemcy | 3:50:24 |
2. | Jan Stratmann | Niemcy | 3:52:03 |
3. | Lukas Hollaus | Austria | 3:52:47 |
4. | Nicolas Mann | Niemcy | 3:52:53 |
5. | Sebastian Kienle | Niemcy | 3:53:09 |
6. | Lukas Kocar | Czechy | 3:53:32 |
7. | Ruben Zepuntke | Niemcy | 3:57:11 |
8. | Andreas Dreitz | Niemcy | 3:58:21 |
9. | Magnus Männer | Niemcy | 4:00:17 |
10. | Olivier Martinussen | Dania | 4:00:22 |
Ostatni raz „Andi” wystartował na Hawajach trzy lata temu, w 2019 roku. Nie udało mu się ukończyć zawodów. Rok wcześniej zawody ukończył on na 13. miejscu. W tym roku lista startowa na Hawaje jest naprawdę imponująca. Oznacza to, że zarówno zawodników, jak i kibiców czeka emocjonujące ściganie – prawdopodobnie od pierwszych metrów długiego hawajskiego wyścigu.
ZOBACZ TEŻ: Paulina Kotfica przed ostatnim wyścigiem: „Muszę się porządnie zmęczyć, żeby nie myśleć o powrocie”