Drugi sezon zmagań z triathlonem rozpoczęty. Pierwszy pozostawił we mnie spory niedosyt, był testem wytrwałości, a także dał mi lekcję pokory. Były momenty euforii i zwątpienia, smutku i radości. Ale było fajnie…
1szy miesiąc bazy za mną. Bilans otwarcia – waga – 92 kg (nie oszczędzałem się, a co tam); ostatni test – 5km w 23:45. Pływanie – wolno 2:00 – 2:10/100m, ale radość jest i w zasadzie nie pamiętam kiedy ostatnio raz się chlorowanej napiłem. Rower – no jest tranażer. Zaczynam bez obciążenia nikotyną, mam nadzieję, że ciut mądrzejszy, ciut cierpliwszy
A sam listopad – 2 pierwsze tygodnie – typowe wprowadzenie. Ostanie 2 – już bardziej na serio z podziałem na role i ustalonym schematem, ale nadal jako wprowadzenie.
Pływanie: 5 x – ttl. 3h 15′
Rower: Turbo – 3 x – ttl. 1h 45′ – HR avg 120bpm
Bieganie.: 17 x – ttl. 10h 22′ – HR avg 150bpm – na początku za intensywnie
Najważniejsze założenia aż do marca.:
– prostota – czyli bez żadnych udziwnień i cudownych środków treningowych – no może troszkę będziemy komplikować dla pływania – ale wszystko w tlenie do 147bpm max – spokojnie. Najważniejsze parametry do oceny to czas oraz stopień intensywności
– konsekwencja – czyli jak ma być spokojnie to ma być spokojnie, 4 x 100 to 4 x 100; zrób co masz zrobić i kropka.
– systematyczność – czyli jak bieganie we wtorki czwartki i niedziele – to choćby na 30 minut – ale trzymać się planu – bez przetasowań – jak w zegarku.
miło widzieć krajana po długim czasie blogowej posuchy 🙂 walcz, nie ustawaj !! Ja tymczasem nauczę Twoich założeń na pamięć..
Założenia zapisałem i będę powielać. P-K-S. 🙂
'najważniejsze w tlenie’ 🙂 i to mi się podoba!! 🙂 rozsądnie, a najważniejsze jest to ostatnie z Twojego wpisu: systematyczność. Z tym najtrudniej…
Dziuku! Już się bałem, że przepadłeś bez wieści a Ty żyjesz i nawet nieźle kombinujesz…. 🙂 Tak trzymaj!
Fajne podejście do treningu. W sumie o to chodzi aby to co robimy nas bawiło, choć wiadomo czasami do śmiechu nie ma:)