Uniknąć bomby z debiutu. Maciej Wiśniewski chce wziąć odwet na Ironman

Na co dzień jest strażakiem. Po pracy trenuje triathlon. Ma już na koncie mistrzostwo świata AG, które zdobył w Abu Dhabi. Maciej Wiśniewski zdobył kwalifikację na MŚ IRONMAN w Nicei w swoim pierwszym starcie na pełnym dystansie. Nie był jednak do końca zadowolony. – Wezmę odwet na Ironmanie – zapowiada.

ZOBACZ TEŻ: Najpierw służba, później sport. Maciej Wiśniewski opowiada o tym, jak zdobył mistrzostwo świata

Maciej Wiśniewski trenuje triathlon od 3 lat. Jego inspiracją początkowo byli koledzy, którzy trenowali w Szkole Aspirantów Państwowej Straży Pożarnej w Poznaniu. Przyznaje też, że zainspirowali go również zawodnicy, którzy kończą dystans Ironmana. Zawziętość, upór, dążenie do celu to cechy, które podziwia u tych sportowców. W tym roku sam wystartował na pełnym dystansie. Zdobył slota na MŚ w Nicei, a dzisiaj chce rywalizować o najwyższe pozycje.

Szalony sezon, który mógł się zakończyć przedwcześnie

Wiśniewski ma już na koncie sporo sukcesów. Pod koniec zeszłego roku świetnie poradził sobie w ekstremalnych warunkach Abu Dhabi, zdobywając złoty medal mistrzostw świata. Tamten sezon zakończył bardzo późno.

Ten sezon też jest dla niego długi i stawia przed nim kolejne wyzwania. W maju doskonale poradził sobie na Ibizie, gdzie zdobył wicemistrzostwo świata na długim dystansie. Wygrał też zawody Elemental Series. Niedawno drugi raz w swojej karierze został też mistrzem Polski strażaków.

Ostatnie miesiące naprawdę dają w kość. Drugi raz mierzę się z tak długim sezonem i tak jak ostatnio same końcówki obfitują, w co rusz to nowe wyzwania. Na szczęście nie jestem w tym sam, bo wtedy już w ogóle nie wiem jakbym to ogarnął – mówi.

Był jednak taki moment, że Wiśniewski mógł cały sezon zakończyć przedwcześnie. Na jednych z zawodów, gdzie nawet nie startował, a kibicował swojej dziewczynie Sandrze Kopiczko, dwóch zawodników wpadło na siebie, a następnie na niego. Szczęśliwie, skończyło się tylko na siniakach.

Mogę powiedzieć, że śmieszna historia, choć w pierwszym momencie zobaczyłem koniec sezonu… Podczas zawodów w Szczytnie i kibicowaniu Sandrze dwóch zawodników wpadło na siebie i w konsekwencji na mnie. Dobrze, że wszystko skończyło się na strachu i kilku siniakach.

Debiut na pełnym i od razu slot

W maju Wiśniewski zadebiutował na pełnym dystansie. Wystąpił w zawodach IRONMAN Frankfurt. Zajął tam 4. miejsce w M18-24. Trasę ukończył z czasem 9:07:20, co dało mu też 20. miejsce pośród age-grouperów. Jak dzisiaj wspomina, do zawodów przystępował z konkretnym celem – awansować na mistrzostwa świata. Zrealizował go, bo 4. miejsce dało mu slota na Niceę.

Z punktu widzenia kilku miesięcy mówi jednak, że we Frankfurcie nie obyło się bez błędów, na których sportowcy uczą się najwięcej. Zapomniał o żywieniu na rowerze, efektem czego była bomba. Zapowiada, że w Nicei „zrewanżuje” się na Ironmanie.

Pierwsza i najważniejsza lekcja przyszła w trakcie roweru i nauczka z niej brzmi po prostu JEŚĆ, przespałem moment, a potem bomba była już kwestią czasu. Przyszła szybko i intensywnie. Z tym związany jest niedosyt. Wiem, że powinienem do tego nie dopuścić. W ten weekend bierzemy odwet na IRONMANIE.

fot. Maciej Wiśniewski – Instagram.

Poleciał po wysokie miejsce

Trasa w Nicei będzie interesująca. Część rowerowa sprzyja raczej lekkim zawodnikom. Uczestników mistrzostw świata czeka kilka ciężkich podjazdów, kilka zjazdów i dłuższe, płaskie odcinki. Wiśniewski mówi, że praca wykonana z trenerem sprawia, że jest gotowy na wyzwanie.

Nie ma co ukrywać – wiedziałem, na co się pisze. Taki profil trasy kolarskiej szczególnie sprzyja lekkim zawodnikom, ale moc, którą udało nam się wypracować razem z trenerem, Mateuszem Kaźmierczakiem pozwoli mi na równą walkę. Nie będzie lekko, ale jestem na to przygotowany, szybka jazda górska i szybkie bieganie – takie mamy założenia.

To będzie dopiero jego drugi start na pełnym dystansie. Oczywiście doświadczenie na przyszłość jest ważne, ale skoro jest moc, czemu nie celować w wysokie miejsce? Z takiego założenia Wiśniewski wychodzi na każdy wyścig. Również na ten mistrzowski w Nicei.

Jadąc na każde zawody, chcę wypaść jak najlepiej i zdobyć jak najwyższą lokatę. Tu będzie tak samo. Wiadomo, że to dopiero mój drugi start na tym dystansie, także zbieranie doświadczenia też jest ważnym aspektem. Zaprocentuje na przyszłość. Przede wszystkim jestem tu po wysokie miejsce w kategorii, najwyższe jak to możliwe – mówi.

Grzegorz Banaś
Grzegorz Banaś
Redaktor. Lubi Lionela Sandersa i nowinki technologiczne. Opisuje ciekawe triathlonowe historie, bo uważa, że triathlon jest wyjątkowo inspirującym sportem, który można uprawiać w każdym wieku. Fan dobrej kawy i książek Jamesa S.A. Corey'a.

Powiązane Artykuły

Śledź nas

18,455FaniLubię
2,772ObserwującyObserwuj
19,500SubskrybującySubskrybuj

Polecane