Juz 2 tygodnie regularnie trenuje wedlug zalozonego przezemnie planu,a żeby sie bardziej zmobilizować to już zgłosiłem się do maratonu Krakowskiego numer stratowy 89, więc niema to tamto.
Chodź nie powiem musze się przestawić, gdyż mam tak zagospodarowany dzień że muszę się bardziej zorganizować czyli wstawać wcześniej koło 6 i wtedy zrobić trening, raz mi się udało wyjść na basen o godzinie 6 rano chodź pokusa przestawienia budzika na 9 (a do pracy na 10) była silna ale tym razem wygrałem. Ale już na następny dzień chciałem o 6 iść biegać już się nie udało i znowu trening zrobiłem wieczorem, a chciałem też porobić fotki swoich ścieżek biegowych nie są za ciekawe. Ciekawe za to jest to że po drodze spotykam mase wiewiórek i lisów raz mi jedna taka franca ruda wyskoczyła zza rogu i jestem tego pewny że chciała mnie zabić, zawróciłem i normalnie 1km w niecałem 4 minuty przebiegłem, dopiero później się skapnołem że chyba była martwa bo wierórki chyba nie leżą w nocy na plecach na środku jezdni?
W każdym bądź razie trzymam się treningu, nie daje się namówić na żadne piwo albo jedzenie wieczorne, a do tego jestem zaskoczony swoją wagą jest 5 kg mniej niż myślałem 🙂
No to na pasta party będzie większa grupka AT 🙂 To wstawanie o 5 czy 6 rano to jest jakieś wariactwo. U mnie success rate oscyluje wokoło 50% 🙁 Może jakaś recepta na poranne wstawania?