Aloha!
Tak kończył się drugi sezon zabawy w triathlon (IM 70,3 Rugia). Sezon bardzo udany, bo wszystko, co zainwestowałem w przygotowania wróciło z niesamowitą premią. Pokonałem swoje słabości na rowerze, znalazłem sposób na dojście do formy pływackiej w bardzo krótkim czasie, ustabilizowałem bieg na poziomie, z którego będę mógł atakować przyszły sezon. Mam masę super – pozytywnych wspomnień, doświadczeń i uśmiechu, które wyniosłem ze wszystkich 6 startów w 2014 roku.
Każdy, kto choć raz zapytał mnie o triathlon prawdopodobnie usłyszał, że moja idea fix trenowania zakładała pracę samego ze sobą. Ze wszystkimi tego ograniczeniami. Po prostu musiałem sprawdzić, gdzie jest granica, której dalej sam raczej nie przekroczę. Albo inaczej, bariera która spowoduje, że przestanę się rozwijać w takim tempie, jak dotychczas.
Już od połowy sierpnia, czyli chwilkę po tym jak wbiegłem na metę w Gdyni, biłem się z myślami jak to będzie w 2015 roku. Zacząłem intuicyjnie, a może raczej podświadomie, bo jak słusznie twierdzi moja żona – intuicji to raczej Pan Bóg poskąpił, szukać rozwiązania problemu – jak utrzymać tempo rozwoju w kolejnym roku. Ale skoro tak pięknie zakotwiczyłem głowę na poziomach czasów osiąganych w 2014, potrzeba czegoś więcej. Czegoś lub kogoś, kto przekona mnie, a dalej ja siebie, że znów mogę pokonać własne ograniczenia i osiągnąć na pozór mało dziś realne cele. Jednak tym razem już nie sam, ale z kimś u boku. Z przewodnikiem. Z mentorem. Z … Marcinem Koniecznym!
Marcin, dzięki za zaproszenie! Przygoda zaraz się zacznie. Mam nadzieję, że będzie tak samo inspirująca również dla Ciebie. Spróbuję o to odpowiednio zadbać. A szczegóły tego „projektu’ częściowo opisać na łamach blogu Akademii Triathlonu.
Mahalo!
BuRadek
Witaj w klubie blogerów. Myślę, że już niedługo usłyszysz aloha na żywo;)
Radek, majac takie TŁO… To jak mowi Andrzej: Aloha….!:)) Powodzenia
Andrzej, Hawaje to tak abstrakcyjna perspektywa, ze aż trudno mi uwierzyć ze… Może się nie udać 🙂
Andrzej, Hawaje to tak abstrakcyjna perspektywa, ze aż trudno mi uwierzyć ze… Może się nie udać 🙂
Aloha i mahalo ! Oj zagralo cos w duszy gdy zobaczylem te slowa . W ubieglym roku dokladnie o tej porze slyszalem je kilkanascie razy dziennie . Panie Radku , z takim Pana czasem na polowce, mysle , ze jest szansa na 'aloha i mahalo’ . A do tego jeszcze pomoc Marcina . Powodzenia !!!! Pozdrawiam !!!
Radek, chodzę w soboty z córkami na zajęcia (godz. 16.45), więc może kiedyś będzie okazja :-). Niemniej Ty pływasz długie dystanse szybiej niż ja sprint na 50 m :-). Pozdrawiam.
@Bogus, chodzisz jeszcze na basen Witomino? Może kiedyś popływamy 🙂 @Łukasz, dziękuję i cała przyjemność również po mojej stronie!
Czesc Radek. Bardzo sie ciesze, ze dolaczyles do blogujacych. Rewelacyjna informacja i czekam na kolejne wpisy. Gratuluje sezonu!
Marcin, pewnie ze sam! Ale tu o te tlo się rozchodzi 🙂
Korzystając z okazji, jako ciekawostkę ze swojej strony, mogę podać fakt, że to dzięki Radkowi, który chodzi(ł) na basen na Witominie ( z córką) dowiedziałem się przypadkowo (podsłuchałem :-)), że Hebalife w 2013 roku będzie w Gdyni i właśnie wtedy podjąłem decyzję o spróbowaniu swych sił w triathlonie. Dzięki, Radek :-).
Zaraz zaraz. pracować będziesz sam lub z trenerem. Ze mną w tle 🙂