Odliczanie – 17 dni do zawodów

Wtorek, 14.05.2013 roku, godz. ok. 20:50.

 

Podobno pieniądze szczęścia nie dają. Szczęście dają dopiero zakupy. Idąc tym tropem wybrałem się ostatnio na triathlonowe zakupy. Termin mojego debiutu w tej dyscyplinie zbliża się nieubłaganie, a ja nie miałem wszystkich koniecznych na zawodach rzeczy, więc wyjazd do sklepu okazał się nieunikniony. Pojechałem z żoną i Adamem do Skórzewa do sklepu Endu Shop. Jak się dowiedzieliśmy już na miejscu jest to jeden z niewielu sklepów stacjonarnych ze sprzętem triathlonowym w Polsce. Polecam go gorąco wszystkim mieszającym w okolicy Poznania. Prawdziwy raj dla miłośników triathlonu. Gdybym miał nieograniczony budżet to chyba kupiłbym mnóstwo rzeczy, ale niestety musiałem się ograniczyć do niezbędnego minimum.

 

Po pierwsze strój triathlonowy tzw. tri suit. Zastanawiałem się czy w ogóle sobie coś takiego sprawić, czy może się przebierać na rower i bieganie, ale w końcu zdecydowałem się na zakup, bo to na zawodach powinno mi dać kilka minut przewagi. Wybór strojów w Endu Shop był dość spory, lecz ostatecznie kierując się ograniczonymi możliwościami budżetu domowego zdecydowałem się na model Zoot Team Racesuit (czerwony) za ok. 270 zł. Obawiałem się czy wkładka rowerowa w tym stroju (tzw. pampers) nie jest zbyt cienka (bo po pierwszych przymiarkach robiła dość mizerne wrażenie i myślałem, że tyłek na siodełku dostanie za swoje), ale jestem już po kilku treningach biegowych i jednym rowerowym w tym stroju i stwierdzam, że jest ok. Nie ma żadnego dyskomfortu w czasie jazdy, choć gdybym miał w tym jechać 180 km na Iron Manie to chyba kupiłbym sobie jakieś porządniejsze wdzianko z lepszą wkładką.

 

Drugim moim zakupem był pasek na numer startowy. Zwykła rzecz, ale na zawodach konieczna. Ten który sobie kupiłem – firmy Compressport (za ok. 40 zł) ma dodatkowe kieszonki na żele, więc może pełnić rolę przenośnej jadłodajni (zwłaszcza, że kieszonki w stroju są tylko dwie i to raczej takie symboliczne, a żele trzeba gdzieś pomieścić).

 

Trzecim i ostatnim zakupem była pianka. Do samego końca biłem się z myślami kupić czy wypożyczyć? 2XU czy może Blueseventy? Tę pierwszą testowałem, ta druga była tańsza. W końcu postanowiłem nie kupować kota w worku i wybrałem 2XU – model Active A:1. Adam, który się zajął zamawianiem pianek (brał też dla siebie) wynegocjował niezły rabat i pianka kosztowała mnie ok. 1.000 zł. W sumie wydałem ok. 1.300 zł. Dużo? No mało raczej nie, ale są to rzeczy które mają starczyć na kilka sezonów, więc jak się to rozłoży w czasie to nie wyjdzie tragicznie. Poza tym spośród rzeczy triathlonowych, to raczej ten najniższy przedział cenowy.

 

Tak na marginesie to muszę stwierdzić, że w Endu Shopie można kupić jeszcze wiele innych przydatnych gadżetów – od pompek i nabojów z CO2, poprzez siodełka, rowery, bojki pływackie, elektronikę, odżywki, książki  itp. itd. Po prostu wszystko.

 

Do kupienia pozostały mi jeszcze okularki pływackie ze szkłami korekcyjnymi, bo jestem krótkowidzem, a nie chciałbym przez to na etapie pływackim nadrabiać dystansu 🙂

 

Do startu w Sierakowie pozostało 17 dni i 14 godzin.

 

A następnym razem napiszę o małym rekonesansie trasy rowerowej 🙂

Powiązane Artykuły

Śledź nas

18,455FaniLubię
2,814ObserwującyObserwuj
21,600SubskrybującySubskrybuj

Polecane