inne zainteresowania (Javier Gomez na przykład uwielbia muzykować, ma nawet własną kapelę). Nie jedźmy na każdy urlop z wielką rowerową walizą, a sport będzie bawić nas znacznie dłużej. To bardzo ważne, ponieważ wyrabia on w nas pracowitość, systematyczność, szacunek dla innych, ambicję, a przy okazji daje sporo zabawy.
Bajki i farmazony
Jak w każdym uzależnieniu bywają jednostki tak mocno zaawansowane, że wypierają argumenty naukowców czy terapeutów. Jako formę zabawy proponuję więc krótki komentarz do zestawu typowych objawów uzależnienia alkoholowego (choć moglibyśmy użyć tu dowolnego).
1. Silna natrętna potrzeba spożywania alkoholu (głód alkoholu).
Muszę wyjść na trening, w domu mnie nosi.
2. Upośledzona zdolność kontrolowania picia alkoholu (trudności w unikaniu rozpoczęcia picia, trudności w zakończeniu picia albo problemy z kontrolowaniem picia do wcześniej założonego poziomu).
Pojadę, pobiegnę, popłynę jeszcze tylko kawałeczek. I tak zdążę do pracy. Nawet jak nie zdążę, to 5 minut świata nie zmieni.
3. Picie alkoholu w celu złagodzenia albo zapobieżenia alkoholowemu zespołowi abstynencyjnemu oraz subiektywne poczucie skuteczności takiego postępowania.
Mam dzień odpoczynku, ale pójdę na taki mały, luźny trening.
4. Objawy abstynencyjne (drżenia mięśniowe, nadciśnienie tętnicze, tachykardia, nudności, wymioty, biegunki, bezsenność, rozszerzenie źrenic, wysuszenie śluzówek, wzmożona potliwość, zaburzenia snu, nastrój drażliwy lub obniżony, lęk).
Idę pobiegać, przecież w ten sposób najłatwiej pozbyć się problemów.
5. Zmieniona (najczęściej zwiększona) tolerancja alkoholu (ta sama dawka alkoholu nie przynosi oczekiwanego efektu, potrzeba spożywania większych dawek alkoholu dla wywołania oczekiwanego efektu).
Ćwiartka i połówka już za mną – teraz pora na pełny dystans. A ty ile godzin zrobiłeś w tym tygodniu?
6. Postępujące zaniedbywanie alternatywnych do picia przyjemności, zachowań i zainteresowań.
Rodzina, szef, przyjaciele… czego oni ode mnie chcą? Czemu się wciąż czepiają? Nie potrafią zrozumieć co jest dla mnie ważne?
7. Picie alkoholu mimo oczywistej wiedzy o jego szczególnej szkodliwości dla zdrowia pijącego.
Wszelkiej maści zachowania, w których trening stawiany jest na pierwszym miejscu przed zdrowiem. Brak odpoczynku, ćwiczenie z niezaleczonymi kontuzjami, w szkodliwych warunkach.
Przeskoczysz Arek…przeskoczysz…
Świetny tekst. Przemyślenia przelane potem i wlasnym doświadczeniem. Bardzo wysoko podniesiona poprzeczka dla redaktorów AT….. :-)))
@wizz – motywacja wewnętrzna to podstawa sukcesu! 🙂 sukcesu rozumianego jako zadowolenie z tego, co się robi. Ludzie motywowani wewnętrznie można poznać na kilometr. Są uśmiechnięci, wyluzowani i bardzo często uzyskują lepsze wyniki.
Temat na ciekawy artykuł, wygrzeb ten draft!
NIe odebrałem tego fragmentu artykułu jako żart (mimo, że faktycznie być może warto byłoby wykreślić tych kilka słów: „jako formę zabawy”). Dla mnie to bardzo mocny i poważny tekst o uzależnieniu i mechanizmach, które prowadzą do zatracenia się. Joe Friel na konferencji AT kilka lat temu przytaczał nam przykłady osób, które z powodu uzależnienia się i zatracenia w sporcie amatorskim potraciły pracę, majątek i rodziny. I tak odbieram ostrzegający tekst Maćka. Ale jeśli autor się zgodzi, mogę wykreślić „jako formę zabawy”, aby nie osłabiać przekazu.
Maćku – sprawa jasna. Będę czekać na następne teksty:)
No tak, to nie był motyw przewodni artykułu, fakt, ale zawsze mnie uderza ta ucieczka, stąd reakcja 😉 I to że ludzie uciekają, to jasne. Mi chodzi jednak o to, że ta ucieczka jest krótkotrwała. A problem, który jest odkładany rośnie. Staje się coraz większy i w końcu i tak trzeba się z nim zmierzyć, ale będzie trudniej. Osobiście, tak jak napisałem, lubię sobie w trakcie długich wybiegań pomyśleć, poukładać rzeczy w głowie. Regularnie udaje mi się wpadać w ten opisany w artykule stan „flow” w trakcie biegu. W środku czuję spokój i potrafię wtedy spojrzeć na konkretny problem z szerszej perspektywy.
Co do motywacji, temat rzeka 😉 Ale mój pogląd jest taki, że motywacja przychodzi tylko z wewnątrz. Czynniki zewnętrzne mogą inspirować, dawać impuls. Ale motywacja i tak siedzi w środku. Muszę to wyłuszczyć w jakimś dłuższym tekście 😉
Co do balansu, to trzeba pamiętać o priorytetach i odpowiednio do nich planować. Brzmi prosto, w wykonaniu jest trudne, ale się da. Tylko trzeba pamiętać o priorytetach 😉 To też materiał na dłuższy tekst.
Cały czas mam w draftach maila do Ojca Dyrektora, który zacząłem komponować po przeczytaniu Trzech Mądrych Małp, tylko ciągle nie osiągnął odpowiedniej jakości, żeby go wysłać 😉
Marku, dzięki za dobre słowo 🙂
Jeżeli uzależnienie od alkoholu rozumiemy jako chorą, wyniszczoną osobę, to tak-porównanie jest niestosowne.
Ja jednak rozumiałem i umieściłem to jako przykład typowych objawów każdego uzależnienia, stąd uzupełnienie w nawiasie. Pozostawienie odnośników do alko pozwalana lepszą ekspresję, być może można było użyć klasycznej piątki objawów uzależnień.
W AT chciałbym jednak poruszyć tematy bez pełnej autokontroli i poprawności politycznej/społecznej. Dać sobie margines błędu, który będziemy mogli przedyskutować w komentarzach. Jest sporo tematów, w których razem z Czytelnikami możemy się pościerać na opinie, wzajemnie się od siebie ucząc.
Uzależnienia w tym tekście nie rozumiem również jako coś złego. Ciekawe było dla mnie, że rządzi się tymi samymi prawami co inne, często uważane przez nas za „złe”.
Ja sam nie widzę nic specjalnie złego w nawykach, jeżeli tylko nie dominują nas w 100%.
Hm, Maćku. Nazwa rubryki – super, jeśli faktycznie będzie się pojawiać cyklicznie co tydzień, to masz we mnie czytelnika. Zresztą lubię Twoje teksty rozrzucone w magazynach. Podoba mi się problem i tekst do podtytułu „Bajki i farmazony”. Ostatnią część oceniam jako niezręczność. Porównanie (nawet dla zabawy) różnych objawów czy stadiów uzależnienia treningowego do objawów do prawdziwej i wyniszczającej choroby alkoholowej budzi mój sprzeciw. Jako sprawdzian na moją tezę proszę podstawić zamiast alkoholizmu objawy raka. I co teraz czujemy? Pozdrawiam.
No właśnie – znalezienie balansu między pasją(bo to nie tylko o triathlon chodzi) – pracą – rodziną jest najważniejszym wyzwaniem. Bardzo często dla wielu najtrudniejszym. Ale grunt to wracać do tematu poruszonego przez Maćka jak najczęściej – będzie nam to przypominać o konieczności trzymania się raczej środkowych rejestrów tego termometru.
No cóż, wydaje mi się jednak, że sporo osób ucieka od problemów w sport. Dokładnie tak samo jak ucieka się w jakiekolwiek inne alternatywne do szarego dnia zajęcie. Z drugiej strony można się również spierać, czy trening jest odpowiednim miejscem na rozwiązywanie swoich kłopotów i czy te rozwiązania na endorfinach kończą się realizacją po powrocie do codzienności. U mnie – rzadko.
To temat na szerszą dyskusję, nie do końca dotyczący tego tekstu. Bardziej chodziło mi o zwrócenie uwagi na mechanizmy skłaniające nas do treningowej wytrwałości, niezależnie od tego, czy jest ona zdrowa czy już nie.
Nigdy nie zrozumiem, jak można twierdzić że sport (tutaj bieganie) może być ucieczką od problemów… Problemy są i przed wyjściem na trening i po powrocie z niego. Dla mnie trening (szczególnie długie wybieganie) jest doskonałą okazją, żeby problem rozwiązać, przynajmniej na poziomie koncepcji (albo kilku).