Olimpijka… prawie jak woda otwarta””

Dla miejszkajacego na prowincji początkującego triatlonisty takiego jak ja możliwość pływania na basenie o rozmiarach olimpijskich to prawie jak pływanie w jeziorze… symulacje zatoki uzyskuje sie poprzez zdjęcie lin oddzielajacych tory oraz wpuszczenie na plywalnie setki osób:) To oczywiście żart ale przesiadka z 25 na 50 m tor robi wrażenie…. bardzo pozytywne! Po pierwsze tor jest taki długi, ze ćwiczenie techniki nabiera innego wymiaru, na 25 m zanim złapie rytm już muszę go zgubić przy nawrocie. Po drugie tor jest taki szeroki ze nawet jak płynie pare osób bez trudu mozna sie wyprzedzać nie ryzykując czołówki. Psychologicznie km płyną szybciej bo żeby zrobić setkę wystarczą dwie długości. Takie pływanie w ukradzionym czasie tzn. w trakcie podróży służbowej jest kolejnym pozytywnym bodźcem dla psychiki… nie ma sie poczucia straconego dnia. Dlatego trenujcie… gdziekolwiek jesteście! Minusy pływalni 50 m? Ćwiczenie samych nóg do kraula i grzbietu dłuży sie niemiłosiernie… przed utopieniem ratują jedynie obserwujace z brzegu ratowniczki… gdyby nie ich spojrzenia (tak sobie to trzeba tłumaczyć, ze patrzą akurat na nas;) w połowie drogi wlaczylbym ręce, bo mijająca mnie pani w średnim wieku zabka działa deprymujaco:) No cóż nad nogami trzeba pracować. Na tej samej pływalni byłem 10 dni temu w weekend z bardzo mocną grupą. Koledzy… dzisiaj miałem przez godzinę cały tor dla siebie:) Pozdrowienia z trasy… pociąg leniwie sunie przez śniegi…

Powiązane Artykuły

Śledź nas

18,455FaniLubię
2,815ObserwującyObserwuj
22,100SubskrybującySubskrybuj

Polecane