Choć nie jestem spod znaku osła, to uparta jestem i jak sobie coś ubzduram to już koniec.
Tak też było ze startem w Silesiaman Katowice 30 sierpnia, choć wiele wskazywało na to, żeby nie brać udziału w tych zawodach. Miesięczny okres niepływania, zatrucie pokarmowe w tygodniu zawodów, 9 godzinna jazda samochodem dzień wcześniej i potężny ból głowy rankiem w dniu startu, pokazywało, że należało sobie odpuścić wyczyny sportowe. Szkoda mi jednak było tych dwóch poprzednich cyklów zawodów (duathlon Katowice i TRI Pszczyna), tym bardziej, że minimalne ale jednak jakiś szanse były na podium w całym cyklu zawodów, no i to „tylko’ 1/8 IM (skoro ¼ zliczyłam to 1/8 to już pikuś :)).
Choć rozum podpowiadał, żeby odpuścić, to jednak uparty osioł wygrał i po zażyciu tabletki przeciwbólowej szykowałam się do startu w moim ostatnim TRI w tym sezonie.
Wystrzał ze startera i ok. 300 zawodników wyruszyło z wody. Jak zwykle ustawiłam się z tyłu stawki, bo do super odważnych w wodzie jeszcze nie należę. Zaczynam płynąć i czuję, że to będzie koszmar. Nie tyle, że był tłok ale że znów wpadam w panikę. Kurcze, a tak fajnie było z tym pływaniem w Poznaniu. No tak ale jak przez miesiąc! w ogóle się nie pływa, to są tego efekty. Z uporem osła próbowałam jednak płynąć kraulem co jakiś czas przechodząc na trzy-cztery ruchy żaby. Dopiero po ostatnim nawrocie zaczęło się mi w miarę dobrze płynąć. Z wody wyszłam po 13 minutach i 20 sekundach. Jednak należy wspomnieć, że do punktu kontrolnego, który był przy strefie zmian należało przebiec około 200 m.
Rower przeszedł spokojnie, w swoim tempie. Trasa ta prawie ta sama co na duathlonie, bo trochę wydłużona, dlatego zamiast 4 były 3 kółeczka. Akurat dołożyli fragment trasy gdzie było dość pod górkę ale za to wracając jechało się z górki i tam ustanowiłam swój osobisty rekord szybkości na rowerze 52 km/h. Czas roweru 44:14.
Na ostatnią konkurencję TRI wybiegłam w miarę dobrej formie. Z tej części zawodów jestem najbardziej zadowolona, bo pierwszy raz nie miałam na biegu kryzysu. Zaczęłam bieg na spokojnie, tempo 5:35 i z każdym kilometrem czułam, że przyspieszam. Nawet miałam mini pogawędki z zawodnikami i co widać na zdjęciu poniżej siły na wygłupy;) Czas biegu 29:01, całość 1.29:11.
Chyba dobrze, że osioł wygrał, bo zawody dla mnie udane. Choć na podium w generalce się nie załapałam (jestem 5 wśród kobiet), to swój cel zrealizowałam (złamanie 1.30) i zdobyłam kolejne doświadczenie w TRI, a przede wszystkim dobrze się bawiłam i mogłam znów poczuć, że społeczność TRImaniaków to fajna grupa ludzi.
Jak sie chce realizowac marzenia trzeba byc upartym… nawet bardzie niz osiol;))) Brawo!
Miło było Was spotkać i z Wami chwilę pobyć. Do zobaczenia na basenie!
Dzięki wszystkim. Odpoczynek, hmm od TRI tak ale nie od biegania 😉 5 października czeka mnie jeszcze marathon;)
brawo :))))
Gratulacje!!! 🙂 I co, koniec sezonu, czy jeszcze jakieś plany?
Oj Bogna, Bogna uparty osiołku 😀 Gratulacje kolejnych świetnych wyników!!
no proszę, never give up! 🙂 brawo. a teraz odpoczynek!!!
Bogna, Piekny wynik – gratuluje uporu 😛 Czas na zasłuzony wypoczynek. Do miłego!
Odwazna Dziewczyna! Gratulacje!:)
gratulacje, ja pomimo zgłoszenia odpuściłem te zawody z powodu kontuzji 🙁
Gratulacje z udanych wszystkich TRI – startów. Teraz pewnie okres roztrenowania i gdzieś po drodze zawody biegowe?