Chodzimy z żoną na basenik tak około 20:30 i jakoś tak się składa, że ostatnie treningi wychodzę ostatni z basenu. Cisza spokój, mogę się skoncentrować na tym co robię tylko ratownicy się dziwnie patrzą. Ostatni trening wydawał mi się jakiś taki ciężki, nie miałem takiego luzu jak wcześniej, wydawało mi się, że robie wszystko siłowo, szło topornie, a to dopiero początek przygotowań. Napewno wiem, że muszę skupić się bardziej na nogach, są dużo słabsze od reszty...Zdaża mi się także zapominać nimi machać 😉
do nas też niby się przyzwyczaili, bo czepki 2 z Norsemana i mój z malborka, ale i tak dziwnie paczą :))), Łukasz u nas nie ma opcji na poranny trening 😉 zazdrościmy….
🙂 a ja mam świetnych znajomych ratowników na basenie w Piasecznie. Nawet ostatnio jeden z nich – Rafał (pozdrawiam) mierzył mi czas na 1000 metrów. Nic mu nie mówiłem o mierzeniu międzyczasów, a mimo to spisał każdą setkę. Obsługa i ratownicy super, a basen czynny już od 6.00 rano, więc trening jeszcze przed pracą i rodzinnym śniadaniem.
Do nas się już przyzwyczaili, bo 6-8 osób w poniedziałki i środy miele wodę do 22, czyli do zamknięcia basenu. Na początku obsługa kiwała tylko pobłażliwie głowami ze zniecierpliwieniem, bo zawsze kończyli obsługę około 21:30. A teraz już tylko współczująco machają rękami z komentarzem 'Tamci? To triathloniści. Wcześniej nie wyjdą’ :)))