Panie i Panowie,
proszę o Wasze wsparcie i doświadczenie. sprawa ma sie tak:
– wtorek zeszły tydzień – łapie mnie przeziebienie (co dokładnie nie wiem)
– dziś noc z soboty na niedziele – wciąż słabo się czuję
– przyszla niedziela – cel na ten rok IM w Malborku – pierwszy start na tym dystansie – spełnienie marzeń po wieeeeelu treningach. masie wyrzeczeń i poświeceń
i co teraz robić? chęciami – ukończę… ale głowa podpowiada (rodzina lekarzy – matka, zona – choć obie bez doświadczeń ze sportowacami, również amatorami) potencjalne konsekwencje – zapalenie miesnia sercowego, zawał, mega wysiłek dla organizmu wyczerpanego chorobą… ergo na prawde grube powikłania
przysłowie lekarskie mówi, że na przeziębienie potrzebne jest 7miodniowe leczenie lub tydzień czekania, ale z drugiej strony wciąż ze mną nie najlepiej no i wcale mi się nie poprawiło
zacząłem szukac już innych wyzwan na etapie IM ale sa zdecydowanie dalej… najlepiej pasuje mi Barcelona ale (sorry proza zycia) to dodatkowe min. 4 kpln wydatku extra… wolałbym nie wydawać. a jesli już to na miernik mocy do roweru.
macie jakieś własne doświadczenia? możecie jakkolwiek pomóc? stratować? odpuścić i szukać innego IM? a może wogóle poczekać na 2015?
z góry dziękuję!
ps. moim startem nie spodziewajcie się jeszcze wyniku MKONa (JESZCE 🙂 na razie to spełnienia moich marzeń 🙂
tomek
skoro Akademia wreszcie zaczęła działaś to z tej okazji dam mały update swoich przygotowan. wracam do treningów. lekko, spokojnie, ale przypominam miesniom co my cwiczylismy wspólnie od prawie roku. 1 w poniedziałek 5 km biegu – pierwsze 2 jak samochód z PRLu – kaszel, plucie, ale później jak przed choroba. nwet lekko po takim długim odpoczynku 2. wtorek zakładka 50 km na rowerze + 5 biegu. i znowu jakby mnie ktoś 'z korby’ odpalił. szaszel, plucie, ale jade 🙂 na biegu lekkie kłócie po lewej stronie, ale jak zwalniam przechodzi, wiec zwalniam, przyspieszam, zwalniam przyspieszam i ostatnie 3 km bez sensacji. decyzja wiec podjeta! jade do Malborka i WALCZE! ps. konsylium lekarskie w wydaniu znajomych z roku mojej żony wypowiada się b. niejednoznacznie (tzn. 9 osób mówi nie, a tylko jedna, że jak się boję, zebym poszukał sobie lepszego wykrętu). słucham się tej jednej w koncu pracuje w carolina medical center wiec zna się najlepiej na sportowacach i takich amatorach z zapalem jak ja 🙂
hej, wielkie dzięki za rady! pomogło mi i zgodnie z oczeiwaniami czuję się lepiej. a wiec wracam do treningów od jutra (o ile nic sie nie wywali) a w niedziele walcze 🙂 na czwartek tez ustawiam podstawowe badania, żeby mieć 100% pewności, że sobie nie zaszkodzę. a co do tego bronienia się organizmu… to musze przyznac że jest pomysłowy… dogadał się z moim autem, które pokazało mi dziś komunikat usterka silnika… coż.. IM ewidentnie musi pokonac zawsze mase problemów nim się nim stanie 🙂
Mysl pozytywnie:) To jeszcze tydzien, powinno przejsc. Z tego co piszesz to jest to lekka infekcja wirusowa. Ale oczywiscie osluchac pluca trzeba na wszelki wypadek. Odzywiaj sie dobrze, duzo pij, jedz czosnek, trenuj lekko, luzny bieg i rower, nie wiem czy kaszlesz czyli czy cos Ci zalega w oskrzelach jak tak to kup sobie ACC 600 i jeden raz na dobe. I jeszcze raz mysl pozytywnie. Organizm jest oslabiony mocnymi treningami o infekcje nie trudno, ja sie borykalem z lekkimi atakami przeziebienia kilka tyg przez IM w Kopenhadze, a na 5 dni przed infekcja jelitowa, ciagnelo sie do soboty ale ani przez chwile nie myslalem o tym zeby sie wycofac. Skoncentruj sie na celu, organizm broni sie przez wyzwaniem jakie Cie czeka i bedzie podsylal rozne preteksty zeby sie wycofac;))) powodzenia!
Robimy tak – w piątek dajesz się osłuchać lekarzowi, robisz krew, przede wszystkim crp, jeśli rzetelnie trenowałeś i robiłeś wyjeżdżenia, wybiegania i zakładki, to znasz swój organizm i czujesz, czy jest ok, czy jest na tyle nienormalnie, że jest ryzyko nieukończenia – jeśli nie będzie przeciwsskazań osłuchowych i z krwi – startujesz i jedziesz na ukończenie – schodzisz z trasy od razu, gdy coś jest nie tak jak zwykle (bóle w klacie, zawroty głowy). Zakładam jednak, że we wtorek (7dni) Ci przejdzie, dlatego nie szukaj wymówek i realizuj plan, jakby przeziębienia nie było 🙂 A jak nie w tym roku, to w następnym będziesz jeszcze silniejszy – rozsądek przede wszystkim !
'gdzie znalazłeś kogoś kto daje Ci prawdziwe (a nie bezpieczne dla lekarza odpowiedzi)?’ Tu jest pies pogrzebany. Nie znalazłem ale póki co nie musiałem szukać, bo (odpukać) nie trafiła mi się choroba w okresie przedstartowym.
grzegorz – dzięki – ale skąd lekarza? zona – woli mnie w wersji niekanapowej – zaakceptuje wiele bo na prawde staram się odwdzięczyć rodzinie za poświecenia związane z moimi treningami… matki – ona uważa mnie za wariata od kiedy skończyłem pierwszy maraton…. gdzie znalazłeś kogoś kto daje Ci prawdziwe (a nie bezpieczne dla lekarza odpowiedzi)?
Leczyć. Czekać. Jechać do Malborka. Zadecydować (rozsądnie, najlepiej po konsultacji z lekarzem) w ostatniej chwili. Jeśli decyzja będzie na nie, obserwować zawody (nikt nie mówi, że będzie łatwo), dopingować, wyrobić w sobie taki głód treningu/startu żeby motywacji starczyło na najbliższe pół roku albo dłużej. Jeżeli decyzja będzie na tak, dać z siebie więcej niż ci się wydaje, że masz w baku i osiągnąć czas lepszy od oczekiwanego. One way or another. Powodzenia.