Amerykanin Paul Felder rywalizował kiedyś z powodzeniem w MMA. W oktagonie walczył przez 10 lat. Odnosił sukcesy, ale efektem ubocznym były kontuzje i wizyty w szpitalu. Pewnego dnia postanowił, że poszuka sportu, który jest równie wymagający, ale bezpieczniejszy.
Był 2019 rok. Paul Felder leżał właśnie na szpitalnym łóżku po ciężkiej walce z Jamesem Vickiem. Wygrał to starcie, ale przypłacił je ogromnym uszczerbkiem na zdrowiu. Trafił do szpitala, gdzie lekarze musieli zająć się jego zapadniętym płucem.
ZOBACZ TEŻ: Sub7Sub8: Granice ludzkich możliwości przesunięte!
Obok łóżka bawiła się jego córeczka. Ćwiczyła właśnie balet, a Felder wspomina, że jej widok mocno wpłynął na jego psychikę. – Pomyślałem, że nie chcę, aby jej największe wspomnienia związane były z wizytami w szpitalu. MMA to wspaniały sport z niesamowitymi zawodnikami, ale widzowie nie szanują tego, z czym figthterzy muszą sobie radzić przez pierwsze 4 lub 5 dni po walce – mówi.
Do tego momentu jego kariera układała się bardzo dobrze. Profesjonalną rywalizację zaczął w 2011 roku. Wygrał pierwsze 10 walk i po drodze został mistrzem organizacji Cage Fury Fighting Championships. Później przeszedł do UFC. Tam wygrał 9 walk. Po pamiętnej wizycie w szpitalu odniósł jeszcze jedno zwycięstwo. Później jednak przegrał z Danem Hookerem i Rafaelem dos Anjosem.
Wtedy właśnie podjął decyzję, że zakończy karierę. Pozostał w MMA, ale jako komentator. Mówi, że mieszane sztuki walki ma we krwi, ale jeszcze podczas swojej kariery w oktagonie odkrył nową pasję. Zainteresował się triathlonem.
Trenował triathlon, a walczył w klatce
Pandemia koronawirusa dotknęła wszystkich sportowców. Zamknięte zostały sale treningowe i siłownie. Felder wspomina, że szukał wtedy sposobu, aby pozostać w dobrej formie. Zaczął przypadkowo oglądać filmy o triathlonie. Były to treningi Lionela Sandersa.
– Zacząłem oglądać filmiki i byłem zupełnie zaskoczony. Jeżeli chodzi o sporty wytrzymałościowe, ci goście to wręcz nadludzie – wspomina.
Felder przez kilka miesięcy trenował triathlon. Zapisał się nawet na pierwszy wyścig, ale musiał zrezygnować. Na pięć dni przed galą UFC otrzymał propozycję walki z Rafaelem dos Anjosem. Podszedł do niej… mając za sobą miesiące treningu triathlonowego!
– Nie trenowałem MMA, nie byłem na siłowni przez kilka miesięcy. Był tylko triathlon. Wziąłem jednak tę walkę w Main Evencie. Nie wygrałem, ale fakt, że wytrzymałem pełne pięć rund, pokazuje, jak niesamowite poziomy wytrzymałości osiągają zawodnicy. Tak zaczęła się moja miłość do triathlonu – mówi dla BBC Sports.
Różnice i podobieństwa
Felder zauważa, że zarówno MMA, jak i triathlon to dyscypliny, które wymagają odpowiedniego przygotowania mentalnego. Fizyczny wpływ na ciało jest jednak nieco inny.
– Ciężko było mi się dostosować do tego, że ten sport inaczej wpływa na ciało. Trenujesz sesje sercowo-naczyniowe, ale MMA to taki sprint, praca nad siłą, impuls, a następnie odpoczynek. W triathlonie musisz trzymać cały czas nogę na gazie – jak długo będziesz mógł wytrzymać wysokie tętno? – pyta.
Wyświetl ten post na Instagramie
Główną różnicą jest jednak to, w jaki sposób oba sporty wpływają na ciało. Komentator UFC mówi, że triathloniści muszą pracować mocno mentalnie i fizycznie. MMA jest jednak bardziej intensywnym sportem, który jest też zdecydowanie bardziej niszczący dla zdrowia.
W jednej drużynie z Sandersem
Swój pierwszy występ w Ironman 70.3 Felder zaliczył podczas imprezy w Wirginii w 2021 roku. Osiągnął wtedy czas 5:27:26. Dało mu to 23. miejsce w jego grupie wiekowej M35-39. Wystartował w wymagającym wyścigu, chociaż wszyscy odradzali mu debiut na dystansie 70.3 i sugerowali start w sprincie. Miesiąc później w Oregonie osiągnął znacznie lepszy czas, bo 4:47:15.
W mediach społecznościowych Amerykanin wrzucał posty, w których podkreślał, że wzoruje się na Lionelu Sandersie. W końcu mógł spędzić cały wyścigowy tydzień ze swoim mistrzem. Działo się to przed Ironman 70.3 Oceanside parę miesięcy temu.
– Zdecydowanie jestem gotowy. Jestem w swojej najlepszej formie. Nawet jeżeli weźmiesz pod uwagę przygotowanie do walk, chociaż to nieco inny trening. Nigdy jednak nie byłem w takiej formie. Bieg wygląda w porządku, jazda na rowerze również, nieźle układa się pływanie – mówił przed wyścigiem.
Były zawodnik MMA wspominał, że jest też jednak zdenerwowany. Nie miał ze sobą ekipy, która pomagała mu przy walkach. Chciał wzorować się na Sandersie i przede wszystkim dobrze się bawić, ucząc i obserwując najlepszych.
Sanders zajął w Oceanside 2. miejsce, przegrywając tylko z Jacksonem Laundrym. Paul Felder uplasował się na 163. miejscu, osiągając swój najlepszy czas na dystansie 70.3. Wyścig ukończył w 4:43:27. Dało to mu również 21. miejsce w jego grupie wiekowej.
W połowie maja Felder otrzymał szansę na wspólny wyścig z Sandersem. Znalazł się w jego drużynie podczas pierwszej sztafety PTO Pro Am, gdzie profesjonaliści startowali z amatorami. Impreza rozgrywana była w Los Angeles, a zawodnicy startowali na dystansie olimpijskim (1,5 km pływania, 40 km na rowerze, 10 km biegu).
Felder pokazał się z doskonałej strony. Sanders wyprowadził swoją drużynę na prowadzenie podczas części rowerowej, a były fighter utrzymał pozycję lidera, notując swój najlepszy czas na dystansie 10 kilometrów. Team Sanders zwyciężył w pierwszej edycji PTO Pro Am.
Wyświetl ten post na Instagramie
Chociaż jedno zwycięstwo
Aktualnie Amerykanin bardzo mocno trenuje. Przygotowuje się do Ironman 70.3 Pocono Mountains. Biega wymagające trasy, aby lepiej przygotować się na ciężkie, górzyste drogi. Tegorocznym celem jest dobry występ podczas MŚ Ironman 70.3, które odbędą się w St. George (Utah) pod koniec października. Nie myśli jednak nawet o tym, aby równać się zawodowcami.
– Nie chcę być profesjonalnym triathlonistą. Byłem zawodowcem w MMA, a tutaj nie ma to dla mnie znaczenia. Chcę wygrać w moim age group, zanotować dobre występy w mniejszych wyścigach i chociaż jeden raz w życiu dobiec na metę jako zwycięzca – mówi.
Zobaczcie krótki film o drodze Feldera z UFC do triathlonu.