Pierwszy start, pierwszy wpis, nowe życie.

Czytając wasze przeżycia związane z pierwszym startem w triatlonie postanowiłem również coś
skrobnąć. Zapewne każdy z was miał jakiś powód dla którego postanowił zmienić
swoje dotychczasowe życie i ruszył na pierwszy trening. ze mną było bardzo
podobnie choć w moim życiu sport zawsze dogrywał ważną rolę czynnie uprawiałem
bieganie przez 12 lat lecz niestety później pojawiły się bardzo poważne
problemy z Achillesami z którymi nie mogłem dać sobie rady przez następnych
pięć lat i z 70 kilogramowej strzały zrobił się 92 kilogramowy tatuś
(oczywiście bardzo tutaj spłacam problem ale było to jeden z najważniejszych).
Ale w końcu udało mi się z tym moim wszystkimi problemami uporać. Jednak moje
życie po tylu latach wyglądało już zupełnie inaczej: żona, praca, dom,
wspaniałe dziecko a na sport już nie było czasu, chęci, może motywacji. I to
może trwało by do dziś gdyby nie pewien znajomy który zaproponował mi
uczestnictwo w biegu Niepodległości w Gdyni w listopadzie 2012 r. Pomyślałem
czemu nie zobaczymy jak będzie, więc następnego dnia zapisałem się i
rozpocząłem treningi miałem jakieś 3 – 4 tygodnie do startu. W dniu startu
odbierając pakiet startowy zobaczyłem reklamę triatlonu w Suszu bardzo
zaciekawiły mnie dystanse do pokonania (1,9 km – 90 km, 21,1 km) coś mi zaświtało lecz

teraz najważniejszy był mójpierwszy bieg po blisko 6 – 7 letniej przerwie od czynnego uprawiania sportu.
Bieg ukończyłem z czasem 42.15 blisko 9 minut gorzej od mojej poprzedniego
rekordu ale i tak byłem zadowolony ze ukończyłem ten bieg w fajnej formie bez
zataczania czy mdlenia. Po zawodach zastanawiałem się co dalej, znowu wpadła mi
w ręce wspomniana ulotka. Pierwsze nie śmiałe rozmowy z żoną ponieważ
spodziewałem się ile czasu może zabrać mi przygotowanie do takich zawodów oraz
oczywiście koszty jakie nasz domowy budżet musiałyby unieść. Razem podjęliśmy
decyzję, że ja zaczynam trenować a moja żoną będzie w tych moich zmaganiach
wspierać. I już od pierwszego treningu (początek grudnia) miałem problem jak
trenować, co robić, jak to wszystko poukładać w jakiś sensowny plan treningowy.
Tutaj mogę polecić książki które bardzo mi w pomogły, uświadomiły złożoność
problemu Pana Joe FRIEL 'Biblia Triatlonu’ i 'Trening z
pulsometrem’ No i oczywiście 'Trzy mądre małpy’ Redaktora
Naczelnego po lekturze której już byłem pewien, że na pewno wystartuje w moim
pierwszym triatlonie. Tutaj chciałbym Panu Łukaszowi podziękować za motywację,
która rosła we mnie po każdej przeczytanej stronie Pana książki. DZIĘKUJE.

 

Przez miesiąc układałem to wszystko w jakoś całość trenując z coraz większym zaangażowaniem
ale jak najbardziej z głową. Choć problemy i świadomość moich ograniczeń
prześladowały mnie od samego początku treningów. Jak na przykład pływanie czy
rower.  Pływałem  około 23 minuty na 1000 m na pierwszych
treningach a rower tak naprawdę nigdy jakoś mnie nie pociągał i w moim życiu
nie miałem z nim zbyt wiele kontaktów. Jednak nie poddawałem się a moje
treningi z biegiem czasu stawały się coraz bardziej wymagające.

 

Nauka pływania szła pełną parą do dnia dzisiejszego pomaga mi mój przyjaciel –
notabene były olimpijczyk Marek Krawczyk. Dzięki niemu  obecnie na basenie jest już 18.30, a gdyby nie
jego pomoc nadal kręciłbym czasy około 22 minuty i treningi nie różniły by się
jeden od drugiego. Świadomie również zrezygnowaliśmy z nauki pozostałych stylów
abym mógł poświęcić się w pierwszym sezonie tylko kraulowi ale już mamy
ustalone, że od września zaczynamy ostro walczyć nad techniką i pozostałymi
trzema stylami pływania a ten czwarty to nie będzie piesek :)) Za okazaną
pomoc, czas i duuuużżżąąą cierpliwość jestem mu bardzo wdzięczny.

 

Natomiast rower ograniczony był tylko do spinningu przez przedłużającą się zimę i tak naprawdę
na rower wsiadłem jakieś 10 tygodni przed pierwszymi zawodami. Ależ było moje
zdziwienie jak po pierwszych treningach nie mogłem normalnie usiąść przez
okropny ból mojej … . Wiedziałem ze z rowerem będzie największy problem i
pierwszym sezonie robie tylko kilometry i wytrzymałość która będzie dobrą bazą
na przyszły sezon tak mi się bynajmniej wydaje :). W między czasie w walczyłem
z moją koronną dyscypliną, choć lęk przed odnowieniem się moich problemów z
Achillesami długo mnie powstrzymywał przed bardziej wymagającymi treningami
biegowymi. Świadomie długo biegałem tylko na bieżni wykonując 3 – 4 treningi
tygodniowo i nigdy dzień po dniu. Jednak i te treningi przynosiły pożądany
skutek, choć nie rewelacyjny ponieważ w kolejnym moich biegach na 10 km w Gdyni
osiągałem kolejno wyniki 41,15 i 40,54.
W tym ostatnim postawiłem sobie za cel złamanie 40 minut. Troszkę mnie
to zmartwiło spodziewałem się większego progresu jednak uzmysłowiłem sobie, że
zrobiłem ten bieg prosto z treningu bez większego wypoczynku.

 

I tak dzień po dniu, tydzień po tygodniu dążyłem do mojego celu trzymając się zasady często
ale w mniejszych ilościach. Były tygodnie gdzie trenowałem 12 razy. Pojawiły
się również pierwsze treningi łączone a motywacja i zaangażowanie cały czas
były po mojej stronie – nic tylko trenować. Nawet rower dał się okiełznać choć
problem z bolącym tyłkiem pozostał do dnia dzisiejszego. JEŻELI NIE MOŻESZ
CZEGOŚ ZMIENIĆ, PRZYWYKNIJ 🙂

 

Doszedłem wreszcie do dnia mojego pierwszego startu
w TRIATHLONIE w Malborku. Chyba jak większość początkujących triatlonistów
najbardziej obawiałem się startu, ale z tego całego 'startu’
najbardziej zaskoczył mnie samo ogłoszenie startu ponieważ spodziewałem się
jakiegoś odliczania. Ten kto startował w Malborku zrozumie o co mi chodzi 🙂
Chyba przez to że byłem tak zaskoczony nie przeszkadzało mi, ze przez cały
odcinek pływacki ktoś na mnie wpadał czy ja na kogoś, tłok przy bojach po
prostu ominąłem płynąc szerzej wiedziałem ze przez to tracę czas ale jakoś mi
to nie przeszkadzało. Chciałem tylko cały dystans przepłynąć kraulem bez
zatrzymywania i utraty rytmu. Czas po pływaniu 19.48. Żadnej rewelacji, ale
miałem cel złamać 20 minut. W trakcie pierwszej zmiany troszkę byłem zagubiony
ale to chyba normalne. Jednak bardziej martwiła mnie reakcja organizmu gdy z
pozycji poziomej przechodzimy na pionową po pływaniu. Ależ miałem tętno i
zawroty głowy!!!. Odcinek rowerowy przejechałem ze średnią prędkością 35.2,
czyli biorąc moje wcześniejsze doświadczenie i ilość przejechanych kilometrów
byłem bardzo z siebie zadowolony. Spodziewałem sie ze na biegu mogę tylko
zyskać bo wydawało mi się, że teraz to już będzie tylko z górki. Jednak zaraz
po zejściu z roweru po około 100 metrach byłem już w 5 strefie mojego tętna
czyli 175 a w trakcie biegu dochodziło do 185 i dopiero wtedy uświadomiłem
sobie co to jest tak naprawdę Triathlon i ta świadomość, że zostało mi jeszcze
tylko 10 km 450 metrów do mety. Żaden z moich treningów nawet nie przybliżył
mnie do tego stanu w jakim byłem w czasie biegu, a naprawdę starałem się
pracować mocno podczas treningów łączonych. Czas biegu 49.17 a łączyny 2,29,55.
Miałem za cel złamać 2 godz. 30 minut. Czyli powinienem być zadowolony. Jednak
minutę po przekroczeniu liny mety uświadomiłem sobie za trzy tygodnie czeka
mnie połówka w Suszu – a co za tym idzie przerażenie i chęć ucieczki 🙂 Teraz
dwa tygodnie po Malborku już patrzę na to wszystko inaczej muszę podejść
spokojniej do roweru i powinno być dobrze choć wiem, że łatwo na biegu nie
będzie. NIC MNIE NIE ZATRZYMA!!!

 

Z pozdrowieniami dla Wszystkich
zmagających się z własnymi słabościami Marcin Ł.

Akademia Triathlonu
Akademia Triathlonuhttps://akademiatriathlonu.pl
Największy portal o triathlonie w Polsce. Jesteśmy na bieżąco z triathlonowymi wydarzeniami w kraju i na świecie, znajdziesz również u nas porady treningowe, recenzje sprzętu czy inspirujące rozmowy.

Powiązane Artykuły

8 KOMENTARZE

  1. 'Tylko umarli widzieli koniec wojny’-Platon ten znany cytat zawsze był ze mną kiedy trenowałem plywanie. Teraz ,kiedy dzięki Marcinowi obserwuje triathlon i jego zawodników jestem pełen podziwu za wysiłek i zacietość. Z Marcinem podjąłem współpracę około 7 msc temu. I tak sie zaczęła przygoda (trochę nasza ) z triathlonem. Rozmawiam codziennie z Marcinem na temat treningów jakie realizuje i jego entuzjazm, chęci oraz radość z trenowania są nie do opisania. Sam bym chciał mieć tyle motywacji co ten zawodnik. Przez te wszystkie nasze rozmowy ,analizy i opowiadania sam nabierać chęci do wystartowała w przyszłym roku w Malborku. Zawsze chciałbym wpólpracowac z takimi zawodnikami jak Marcin i na tym forum chciałbym podziękować bo naprawdę jest ’ fajnie’i aby dalej był taki progres w wynikach, czego Tobie oraz innym zawodnikom triathlonowym życzę. trzymam kciuki olimpijczyk w pływaniu Marek Krawczyk.

  2. Dzięki Panowie! Emocje udzielają mi się i to bardzo, już kilka razy przekraczałem linię mety, a mój organizm jakby się już przygotowywał do tego wyzwania. Panie Łukaszu postaram się przestrzegać Pana rady. Martwi mnie jedynie to aby cały czas pamiętać o założeniech, które sobie zaplanowałem na ten start, aby w całym tym zamieszaniu nie stracić panowania nad sytuacją. Pozdrowienia dla wszyskich niepoKONAnych!!!

  3. Powodzenia na połówce. Napisz ze szczegółami jak Ci poszło! To jeszcze niespełna tydzień ale emocje już pewnie powoli się udzielają. Mi spodobało się motto: 'JEŻELI NIE MOŻESZ CZEGOŚ ZMIENIĆ, PRZYWYKNIJ :-)’/. U mnie by się to łączyło z porannym wstawaniem… Fajnie imienniku, że piszesz. Takie wpisy to fajna motywacja!

  4. Gratulacje! Swietny wpis, a cieszy szczegolnie fakt, ze zalozony plan zrealizowany w 100%. Bardzo czesto zdarza sie, ze my amatorzy trenujemy cala zime, ba, caly rok, a pozniej i tak nie wiemy, na jaki wynik jestesmy przygotowani… Pomimo, ze dopiero zaczynasz z triatlonem, to widac, ze dobrze znasz swoj organism, wiesz jak trenowac i jakich wynikow sie spodziewac. Tak trzymaj! Powodzenia w kolejnych startach!!!

  5. Pewnie, że nic Cię nie zatrzyma , bo my triathlonisci jetesmy niepoKONA ni . Gratulacje i powodzenia !!! Pozdrawiam !

  6. Dziękuję Marcinie i pozdrawiam serdecznie! Świetne zakończenie felietonu – 'nic mnie nie zatrzyma’. 🙂 mimo różnych doświadczeń podczas startu, nie zawsze przyjemnych, refleksja po przekroczeniu mety jest chyba ta sama – zabieramy się za przygotowania do kolejnego startu! mam nadzieję, że niedługo spotkamy się na jakiś zawodach. Trzymam kciuki za połówkę w Suszu. Pamiętaj, że na takim dystansie najważniejsze będzie już bieganie, a najmniej istotne pływanie. Spokojnie w wodzie, oszczędnie na rowerze, a na biegu pokaż, co potrafisz 🙂 czekamy na relację! Powodzenia.

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.

Śledź nas

18,455FaniLubię
2,744ObserwującyObserwuj
16,300SubskrybującySubskrybuj

Polecane